11 listopada 2011 roku byłem w Teatrze Śląskim w Katowicach i widziałem występ zespołu Love De Vice na żywo.Tego dnia to oni, jako pierwsi z trzech wykonawców, mieli okazję zaprezentować swoją muzykę. Z jednej strony to wielki zaszczyt zagrać w takim miejscu i jeszcze mieć możliwość zarejestrowania swojego występu na DVD, ale jednocześnie jak tu nie mieć tremy, kiedy tego wieczoru występowały jeszcze dwa zespoły grające odmienną muzykę i mające już swoich stałych i wiernych fanów? Grupa Love De Vice poprzedzała bowiem występy formacji Sebastiana Riedla, Cree, oraz legendy polskiego blues rocka i jazzu działającego już od połowy lat 70. - zespołu Krzak. Tym bardziej więc z wielką ciekawością obejrzałem koncert Love De Vice zarejestrowany na DVD zatytułowanym „Silesian Night 11.11.11”. Wydawnictwo to ukazało się na początku października nakładem wytwórni Metal Mind Productions.
Nie ukrywam, że dorobek płytowy zespołu Love De Vice i prezentowana muzyka z albumów studyjnych „Dreamland” (2009) oraz „Numaterial” (2010) były mi dobrze znane. Dlatego ucieszyłem się, że wreszcie nadszedł ten moment w życiu artystycznym tej kapeli, by swoje kompozycje zagrać na żywo i sprawdzić swój sceniczny potencjał, a co za tym idzie posiadać wydawnictwo DVD, które pomoże w promocji i zaprezentuje zespół w świetle reflektorów i da możliwość dalszego rozwoju. Taki koncert to dla zespołu duży wysiłek i trema. To dylematy jaki wybrać repertuar, czym zaskoczyć i oczarować dotychczasowych fanów, jak powiększyć grono słuchaczy prezentowanymi nagraniami?
Kompozycja rozpoczynająca koncert to „Another Day” - nowy utwór mający się wkrótce ukazać na trzeciej płycie studyjnej. Do jego wykonania zaproszono na scenę muzyków grających na instrumentach nieczęsto wykorzystywanych przez zespoły progrockowe - mam na myśli indyjski instrument o bardzo orientalnym brzmieniu zwany dilruba oraz wiolonczelę. Oprócz wzbogacenia brzmienia wywołało to również zaciekawienie, jak w dalszej części koncertu wypadnie to połączenie folkowych i filharmonicznych dodatków z inteligentnie rozbudowanymi partiami instrumentalnymi? Kolejne premierowe kompozycje, które usłyszeli uczestnicy koncertu to „Frosty Morning” i „Minutes Of Joy”. Ciekawe przestrzenne brzmienie, atrakcyjnie wykonane partie klawiszowe wpływają na klimat tych utworów, tworzą świetny nastrój, odznaczają się ciekawą harmonią i rozładowują napięcie, a publiczność coraz śmielej nagradzała oklaskami wykonane utwory.
Po tych premierowych nagraniach przyszedł czas na utwory z albumu „Numaterial”. W „Megiddo” słyszymy trochę cięższe brzmienia, a wokal Pawła Granieckiego jest niski i gardłowy. Ta kompozycja kojarzy mi się z Doorsami, ale to być może tylko moje odczucie. Mocne riffy ożywiają występ. Kolejny utwór to spora, ale jakże miła niespodzianka w postaci purpurowego covera „When A Blind Man Cries”, zagrany we własnej interpretacji zespołu. Jest to sentymentalna podróż do czasów, gdy ta muzyka powstawała i pozostawiła trwały ślad w każdym z nas. Z tym większą przyjemnością wysłuchałem tego legendarnego utworu, urzekło mnie znakomite instrumentalne wykonanie i przeszywający wokal. Wraz z drugim nagraniem z płyty wydanej w 2010 roku, „With You Now”, powracają na scenę nastrojowe spokojne dźwięki, których kontynuacją jest kolejny premierowy utwór zatytułowany „Say No”, z gitarową solówką w wykonaniu Andrzeja Archanowicza oraz bardzo „przebojowo” wykonany „Winter Of The Soul”. Jeśli chodzi o muzykę zespołu Love De Vice, to ekspresja z jaką śpiewa Paweł i jego możliwości wokalne niczym magnes przyciągają uwagę słuchacza. Na zakończenie koncertu wybrzmiał jeszcze monumentalny utwór „Letter In A Mirror”. Piękny finał. Świetne zakończenie tego występu…
Muzyka zaprezentowana w czasie nagrywania tego DVD pozwala mieć nadzieję, że już niebawem poznamy nową studyjną płytę Love De Vice i usłyszymy kolejne interesujące nagrania, na które niecierpliwie oczekujemy, bo oglądając ten materiał apetyty zostały skutecznie zaostrzone.
Przy okazji omawiania „Silesian Night 11.11.11” nie sposób nie wspomnieć o doznaniach wizualnych, towarzyszących występowi zespołu. Możemy zobaczyć czarno-białe ujęcia muzyków, różne, nakładające się na to, co aktualnie dzieje się na scenie, animacje wyświetlane podczas grania poszczególnych kompozycji. Mamy okazję obserwować muzyków i ich grę na instrumentach. Myślę, że taka muzyka nie potrzebuje fajerwerków i bardzo efektownych świateł. Te dodatki mają być tylko tłem i nie rozpraszać uwagi słuchacza, a skupiać ją na tych, którzy byli najważniejsi tego wieczoru, czyli na bohaterach nagranego DVD w osobach: Pawła „Ozzie” Granieckiego (wokal, gitara), Andrzeja „Messi” Archanowicza (gitara), Jacka Mielnickiego (klawisze), Roberta „R.i.P.” Pełki (bas), Tomasza Kudelskiego (perkusja) oraz zaproszonych gości: Mateusza Szmyta (wiolonczela) i Tomasza „Ragaboy” Osieckiego (dilruba).
Oprócz zapisu koncertu, który trwa 74 minuty, w załączonych dodatkach możemy zapoznać się z biografią zespołu, oglądnąć wywiad z Andrzejem Archanowiczem i Pawłem Granieckim, teledysk do utworu „Foggy Future”, a także zdjęcia z tego koncertu. Do wyboru mamy też jakość dźwięku DD5.1 lub DD2.0 oraz podziękowania zapisane na okładce, między innymi dla MLWZ.
Z przyjemnością często powracam do tego koncertu. Nie wszyscy mieli możliwość, by być tamtego wieczoru w Teatrze Śląskim, a to wydawnictwo daje fanom możliwość zobaczenia, jak zespół Love De Vice gra i rozwija się muzycznie. Krótko mówiąc, jeśli miałbym je oceniać w skali od 1 do 5, to pomimo tego, że w jego tytule znajdują się same jedynki, wystawiłbym mocną czwórkę i to z dużym plusem.