Wywiad z Kylanem Amosem
M: W jaki sposób rozpoczął się Twój udział w „Alchemy”? Interesuje mnie nie tylko geneza pomysłu Clive’a, aby Cię zaprosić czy też namówić do udziału w swoim przedsięwzięciu, ale również chciałbym dowiedzieć się, jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie z tym związane.
KA: Zostałem zaangażowany przez Clive’a dzięki Scottowi [Kylan miał oczywiście na myśli perkusistę Scotta Highama, przyp. red], z którym pracowałem przez kilka lat przy innych projektach. Mniej więcej trzy lata temu Clive szukał basisty do swojego musicalu „She”. Wszedłem w to i wziąłem udział w przedstawieniach „She” w Holandii i Cheltenham, które wypadły świetne. Podczas trasy w Holandii Clive poprosił mnie, żebym uczestniczył również w jego nowym projekcie „Alchemy”. W ten sposób mamy już wydaną płytę CD, za sobą pierwsze przedstawienie „Alchemy” (i to nagrane na DVD). Teraz przygotowujemy się do wrześniowych występów w Cheltenham, więc przed nami jeszcze długa droga!
M: Jak zmieniło się Twoje życie podczas całej pracy związanej z nagraniem płyty studyjnej i próbami przed koncertem w Katowicach?
KA: Z mojego punktu widzenia nagrywanie „Alchemy” było dość proste - Clive przesłał mi wersje demo trzy tygodnie przed wejściem do studio, więc wystarczyło tylko podłączyć mój bas i zacząć grać! Wszystkie próby przed występem okazały się bardzo udane, choć były to naprawdę cztery długie dni, ale zdecydowanie warte każdej chwili. Każdy pracował bardzo profesjonalnie nad swoimi nowymi partiami, więc było mi przyjemnie zaangażować się w ten projekt! Tym bardziej, że przez cały czas panowała naprawdę serdeczna atmosfera!
M: Czy spodziewasz się, że udział w pełnej wersji musicalu zaplanowanego na wrzesień tego roku w Cheltenham będzie istotnie trudniejszy od występu w Katowicach, który był bardziej koncertem niż przedstawieniem teatralnym?
KA: Występ w Katowicach był koncertową wersją przedstawienia, czyli taką mniejszą produkcją, podczas gdy występ w Cheltenham we wrześniu będzie stanowił pełną musicalową wersję ze znacznie większą produkcją na scenie. Będziemy bardziej zaangażowani w przedstawienie, więc rzeczywiście będzie trudniej. W ten sposób mamy jeszcze więcej do zrobienia, bo przed nami większe show! Nie mogę się już doczekać i jestem bardzo podekscytowany. Zobaczymy, jak się to wszystko razem uda i będziemy świadkami jak musical ożywa!
M: Jak sądzisz, czy „Alchemy” będzie oddziaływać w jakikolwiek sposób na Twoją muzyczną karierę? Chodzi mi zarówno o echa Twojego udziału w tym wydarzeniu, jak i o wpływ na Twoją twórczość w przyszłości. I druga kwestia z tym związana: czy Twoja dotychczasowa działalność muzyczna ułatwiła, czy raczej utrudniła Ci przygotowanie się do nagrań i występów?
KA: Tak, sądzę, że to wpłynie na moją muzyczną karierę, choć jak bardzo, to dopiero czas pokaże. Wiem na pewno, że moje zaangażowanie się w ten projekt było właściwą decyzją. W trakcie pracy z Clivem poznałem wielu wspaniałych i utalentowanych ludzi, w międzyczasie nabyłem dużo doświadczenia i mam nadzieję na jeszcze więcej!
Co do drugiej kwestii postawionej w pytaniu: gram od 20 lat, uczestnicząc w bardzo różnych rodzajach widowisk - małe i duże koncerty, w wielkich i malutkich salach. Każdy występ pozwala zdobywać coraz większe doświadczenie w zawodzie muzyka i poszukiwać dalszej drogi. Niezależnie od tego, czy te doświadczenia są dobre czy złe, one pomagają mi w taki czy inny sposób przygotować się zarówno do tego, jak i przyszłych projektów w pozytywny sposób.
M: Czy to był Twój pierwszy pobyt w Polsce i jak będziesz wspominać ten wyjazd? Ale proszę o szczery komentarz, tak bez koloryzowania ;).
KA: Tak, to była moja pierwsza podróż do Polski! I było to bardzo wartościowe przeżycie! Ludzie byli ciepli i przyjaźni, poczynając od hotelu, poprzez teatr, a skończywszy na fanach! Przedstawienie okazało się gorącym sukcesem, choć na zewnątrz było trochę za zimno!!!!! Ogólnie było mnóstwo zabawy i już nie mogę się doczekać ponownej wizyty w Polsce!