Lato z Alchemy: wywiad z Claudio Mombergiem

Marek J. Śmietański

Wywiad z Claudio Mombergiem

ImageM: W jaki sposób rozpoczął się Twój udział w „Alchemy”? Interesuje mnie nie tylko geneza pomysłu Clive’a, aby Cię zaprosić czy też namówić do udziału w swoim przedsięwzięciu, ale również chciałbym dowiedzieć się, jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie z tym związane.

CM: To jest długa historia, ale przyjemna. W 2000 roku pewna grupa Chilijczyków sprowadziła do Chile Arenę, to był niezapomniany występ z jej nowymi członkami Robem Sowdenem i Ianem Salmonem. Mieli zaplanowany ‘właściwy’ koncert w lokalnym teatrze [Teatro Providencia w Santiago - przyp. red.], ale poprzedniego dnia brali również udział w powitalnym koncercie lokalnego zespołu, do którego przyłączyłem się 5 miesięcy wcześniej [Claudio z wrodzonej skromności pominął nazwę, a miał na myśli Subterrę - przyp. red.]. Wówczas pierwszy raz spotkałem Clive’a. Ludzie, którzy zorganizowali koncert, załatwili również akustyczny występ Clive’a i Nicka Barretta. Oni chcieli zagrać kilka utworów z całym zespołem, więc myślałem, że będą potrzebni jedynie dodatkowy basista i perkusista, ale oni poprosili o pełny skład i zagraliśmy z nimi „Enemy Without” Areny, „Ring of Roses” Shadowlandu i „Black Knight” Pendragonu.

Clive wrócił do Chile w 2006 i 2007 roku z Agnieszką Świtą i poprosił, aby zagrać z nimi ponownie, więc trochę przyzwyczaił się do nas ;-) Zaprosił mnie wówczas do udziału w pełnej teatralnej wersji „She”, którą zamierzał przedstawić w Boliwii na początku 2010 roku, ponieważ sam chciał tylko śpiewać. Potem pojawiła się „Alchemy” i powiedziałem Clive’ovi, że chcę uczestniczyć w tym projekcie. Zagrałem na płycie i oczywiście wziąłem udział w premierze w Katowicach, która była oszałamiająca.

M: Jak zmieniło się Twoje życie podczas całej pracy związanej z nagraniem płyty studyjnej i próbami przed koncertem w Katowicach?

CM: No cóż, na co dzień prowadzę zajęcia na lokalnym uniwersytecie o technikach nagraniowych i  inżynierii dźwięku oraz matematyki [m.in. rachunku różniczkowego i całkowego oraz równań różniczkowych - Claudio z wykształcenia jest inżynierem i jak mi ostatnio osobiście napisał, ‘to utkwiło w nim ;)’ - przyp. red.], więc materiałem, który Clive mi przysłał, zajmowałem się w międzyczasie. Pracowałem jednak tylko nad partiami fortepianowymi, ponieważ on miał już całe orkiestracje przygotowane. Występ na żywo był inny, ponieważ musiałem zadbać o wszystko. Mieliśmy cztery dni pełne intensywnych prób zespołu i śpiewaków, które, moim zdaniem, były bardzo udane. Zatem w przypadku koncertu to była bardzo intensywna praca wykonana w bardzo krótkim okresie czasu.

M: Czy spodziewasz się, że udział w pełnej wersji musicalu zaplanowanego na wrzesień tego roku w Cheltenham będzie istotnie trudniejszy od występu w Katowicach, który był bardziej koncertem niż przedstawieniem teatralnym?

CM: Właściwie powinno być łatwiej, na przykład z włączeniem ‘żywych’ skrzypiec. Chodzi o to, że z muzycznego punktu widzenia występ będzie bardzo podobny do tego w Katowicach. Natomiast oczywiście następnym razem będzie dużo więcej gry aktorskiej, zmian scenerii, prawdziwy chór, więc główna różnica będzie dotyczyła części wizualnej, a nie obecnych partii muzycznych. Z mojej perspektywy nie powinno to być bardziej skomplikowane. Wizualnie przedstawienie będzie dużo bardziej atrakcyjne jako właściwy musical.

M: Jak sądzisz, czy „Alchemy” będzie oddziaływać w jakikolwiek sposób na Twoją muzyczną karierę? Chodzi mi zarówno o echa Twojego udziału w tym wydarzeniu, jak i o wpływ na Twoją twórczość w przyszłości. I druga kwestia z tym związana: czy Twoja dotychczasowa działalność muzyczna ułatwiła, czy raczej utrudniła Ci przygotowanie się do nagrań i występów?

CM: Jestem nowicjuszem w kwestii musicali. Dzięki Clive’ovi zapoznałem się z takimi dziełami jak „Upiór w operze” czy „Nędznicy”, które uważam za genialne. Zawsze sądziłem, że jeśli muzyka ma konsekwentną historię, mogłaby stać się nową sztuką raczej niż połączeniem muzyki i teatru, gdzie obie dziedziny sztuki mają takie samo znaczenie, a nie jedna jest podrzędna w stosunku do drugiej. Nie widzę siebie jako autora musicali co najmniej w najbliższej przyszłości, ponieważ wciąż za mało o nich wiem, ale oczywiście nie mogę się doczekać kolejnej okazji do współpracy z Clivem przy jego dziełach. Mam również nadzieję, że moja działalność w otoczeniu dobrze znanych nazwisk ze świata progresywnego pomoże mi rozpowszechnić moją własną muzykę w Europie. Niestety, występowanie w Europie z takimi zespołami jak SETI czy nawet Taurus, działającymi w Chile, jest ekstremalnie trudne, ale przynajmniej mogę dotrzeć tam z ich albumami.

Jeśli chodzi o drugą część pytania, to im więcej coś robisz, tym bardziej ci to pomaga w nabieraniu doświadczenia, dowiadujesz się, co robić i czego unikać. Ostatnie kilka lat byłem w stanie grać w Europie i Wielkiej Brytanii w musicalach Clive’a po intensywnych występach w Chile, co dało mi ogromną korzyść, bo nauczyłem się porządkować sprawy i rozwiązywać różne przeszkody, które napotykałem. Oczywiście działalność w zespole, jako jego lider albo po prostu zwykły członek grupy, jest czymś zupełnie innym niż zaangażowanie w przedstawienie w teatrze, jednak udało mi się bardzo łatwo do tego przystosować i bardzo mnie to cieszyło.

M: Wiem, że to nie był Twój pierwszy pobyt w Polsce, ale chciałbym się dowiedzieć, jak będziesz wspominać właśnie tę wizytę? Ale proszę o szczery komentarz, tak bez koloryzowania ;)

CM: Pierwszy raz w Polsce byłem zimą ubiegłego roku, niewiele wiedziałem o tym kraju, z wyjątkiem pewnych bardzo sławnych ludzi jak Kopernik czy Chopin. No i było straszliwie zimno! Zostałem zaproszony przez moją przyjaciółkę Magdę [Grabias - przyp. red.], która również pomaga Clive’ovi w wielu różnych działaniach, i ona powiedziała mi o tym, jak cudowna jest Polska. Zdecydowałem się przyjechać, spędziłem tam tydzień i wtedy nie było już odwrotu! Teraz już nie wyobrażam sobie podróży do Europy bez pobytu w Polsce. Na szczęście, tym razem DVD „Alchemy” miało było być nagrywane właśnie tam, zatem byłem usatysfakcjonowany, że musiałem przyjechać dwukrotnie. Ten wyjazd był naprawdę bardzo szczególny, niestety nie mogłem się spotkać ze wszystkimi przyjaciółmi, których poznałem rok temu, ale czekam na kolejne okazje i może uda mi się latem! Jest jeszcze co najmniej jedno miejsce, które chcę odwiedzić - to jest nadmorski Gdańsk. Może to się zdarzyć rzeczywiście w tym roku, ponieważ planuję wrócić i grać z Clivem w „Alchemy” we wrześniu w Wielkiej Brytanii.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!