Zespół Dream Theater wystąpił w naszym kraju po raz dziesiąty. Ich ostatni krążek zatytułowany po prostu „Dream Theater” jest dwunastym albumem studyjnym, i to właśnie między innymi materiał z tej płyty był wykonywany w czasie tej trasy koncertowej. Pomimo środka zimy, aura była łaskawa i licznie przybywający pod katowicki Spodek fani z całego kraju nie byli narażeni na niska temperaturę i padający z reguły w tym okresie śnieg.
Kilka minut po godzinie 19:00 otwarto wejścia na widownię. Miejsca na płycie i pod sceną zapełniały się pospiesznie, chociaż, jak na jedyny koncert w Polsce tej progresywno-metalowej grupy, spodziewałem się raczej większej liczby uczestników tego występu. Punktualnie o godzinie 20:00, od „False Awakening Suite” rozpoczął się ten muzyczny spektakl. Przy tych pierwszych dźwiękach przed naszymi oczami ukazywały się okładki poszczególnych albumów wyświetlane na dużym ekranie. Na scenie pojawili się muzycy, a muzyka, która docierała do nas z głośników w postaci „The Enemy Inside” zapierała w pierwszej chwili dech w piersiach. Bohaterowie i piewcy niezwykłych wirtuozerskich kompozycji zostali powitani - przez młodszych, jak i starszych miłośników ich nagrań - gromkim aplauzem. Dream Theater przez lata tworzył swój rozpoznawalny muzyczny wizerunek, który przyciągał coraz więcej melomanów ich „filharmonijnych” brzmień. To znakomicie wyreżyserowane muzyczno-wizualne show podgrzewało atmosferę. Obrazki lub filmy, które ukazywały się na wielkim ekranie robiły wrażenie, a sami muzycy, dzięki zamontowanym kamerkom, byli doskonale widoczni również z dalszych sektorów.
Wracając do repertuaru, kolejny utwór pochodził z płyty „Black Clouds & Silver Linings”, a był to „The Shattered Fortress”. Publiczność nie odpuszczała, był las rąk w górze, były entuzjastyczne okrzyki radości, wyczuwało się też tę niewidoczną więź, która powstaje po obu stronach sceny i daje wiele energii i zapału muzykom, wygrywających na swych instrumentach kolejne utwory. Zespół umiejętnie podsycał atmosferę wykonując między innymi „On The Backs Of Angels” i „The Looking Glass”. Zabrzmiała również jedna ze starszych kompozycji, bo pochodząca z 1997 roku „Trial Of Tears”. Czas szybko ucieka, ale jedno jest pewne, muzyka dojrzewa wraz z biegiem lat i inaczej odbieramy teraz tamte nagrania. Swoje umiejętności prezentował Mike Mangini, który podczas wykonywania „Enigma Machine” miał swoje „pięć” minut na zdumiewający perkusyjny pokaz. Pozostałych muzyków można było oglądać na dużym ekranie, jak odgrywali poszczególne partie w rewelacyjny sposób. James LaBrie poruszał się po całej scenie, umiejętnie wykonywał swoje partie wokalne i wzbudzał tym żywiołową reakcję fanów. Po utworach „Along The Ride” i „Breaking All Illusions” nastąpiła kilkunastominutowa przerwa, która wypełniona była różnymi filmikami zawierającymi ciekawostki dotyczące fascynacji twórczością zespołu, prezentowały one również zabawne gadżety.
Druga odsłona tego koncertowego wieczoru rozpoczęła się od kompozycji „The Mirror” z albumu „The Awake”. Kolejno zespół wykonał też z tego wydawnictwa: „Lie”, „Lifting Shadows Of A Dream”, „Scared” i „Space Dye Vest”. Dla takich wspomnień warto stać pośród tłumu na płycie czy siedzieć na widowni, wchłaniając każdy dźwięk i wpatrując się w wirtuozerskie zagrywki wykonywane na klawiszach, basie, jak i na gitarze. Efektowne brzmienie docierające do nas, to lata ciężkiej pracy zespołu i ich poświęcenie, z którego ewoluowały tak bardzo progresywne melodie. Ostatnie nagranie zaprezentowane przed bisem to „Illumination Theory”. Dream Theater zamienił katowicki Spodek w wehikuł czasu poprzez odegranie następujących kawałków: „Overture 1928”, „Strange Deja Vu”, „The Dance Of Eternity” i „Finally Free”. Myślę, że taka porcja monumentalnie wykonanych nagrań przez w imponujący sposób prezentujący się Dream Theater gwarantowała 100% niebywałych artystycznych doznań. Warto było spędzić trzy godziny pośród tak żywo reagującej publiczności, która na koniec usłyszała kompozycję “Illumination Theory (Qutro)”…
Muzycy pokłonili się głęboko ze sceny, dziękując za stworzoną atmosferę, która była bardzo żywą reakcją na to muzyczne wydarzenie. Trudno powrócić do normalności po tak olbrzymiej dawce iluminacyjno-animowanych muzycznych doznań serwowanych przez Dream Theater. Śmiało można powiedzieć: do zobaczenia wkrótce.