Pochodzący z Radomia zespół IRA jest w naszym kraju do tego stopnia znany i lubiany, że ich akustyczny koncert został wyprzedany do ostatniego miejsca. Tuż po 20-tej na scenie pojawił się z gitarą Artur Rozlachowski, który zagrał półgodzinny minirecital akustyczny złożony z kilku utworów.
Po tym krótkim występie, pracownicy techniczni dość szybko skończyli przygotowywać instrumenty i publiczność została przywitana przez zespół IRA. Muzycy rozpoczęli swój występ od wykonania utworu „Mój Bóg”. Pod samą sceną usadowił się ojciec z córką, i po wybrzmieniu tego nagrania dziewczynka wręczyła Arturowi Gadowskiemu pęczek kwiatów - po jednym dla każdego z członków zespołu. Grupa następnie zagrała swój wielki przebój pt. „Mój dom”, który jednakże w akustycznym wykonaniu trochę stracił na uroku. Przeboje takie, jak „Nadzieja”, „Parę chwil” czy „Ona jest ze snu” zrobiły ogromne wrażenie na zgromadzonej publiczności. Najbardziej znane utwory kapeli cała sala śpiewała wraz z muzykami. Wrażenie robiły też fluorescencyjne pałeczki do perkusji. Bardzo liczna w tym dniu widownia spowodowała, że na sali było duszno, przez co trochę roboty miała ekipa medyczna, ponieważ zdarzały się pojedyncze przypadki zasłabnięć. Główną część koncertu zakończył nieco sennie wykonany „Bierz mnie”.
Gdy panowie zeszli ze sceny, pracownik techniczny nastroił gitarę oraz ukulele dla Artura Gadowskiego, po czym na scenie zjawił się sam wokalista, który grał na gitarze i śpiewał dawno niewykonywany utwór. Pod koniec tego solowego występu reszta muzyków dołączyła do artysty, a następnie Artur zmienił gitarę na ukulele, co wyglądało dość komicznie ze względu na mały rozmiar instrumentu. Oczywiście artyście udzieliło się poczucie humoru publiczności i przy okazji kapela zagrała kawałek „Szczęśliwa”, a na zakończenie koncertu „Bezsenni”.
Tym sposobem zakończył się ten występ. 20 minut potem, w okolicy baru, zjawił się Artur Gadowski. Była wtedy okazja do wspólnych zdjęć i autografów. Chwilę później do zgromadzonych osób zaczęli wychodzić pozostali członkowie zespołu, a w tym samym czasie ekipa techniczna robiła porządek na scenie i demontowała elementy scenografii.