Luxtorpeda, Elvis, Fuzz - Kraków, Kwadrat, 06.02.2015

Paweł Świrek

ImageLuxtorpeda jest jednym z projektów muzycznych, na czele którego stoi Robert „Litza” Friedrich, związany niegdyś z Acid Drinkers, a prócz tego z KNŻ, 2Tm2,3, Arka Noego, jak i kilkoma innymi zespołami.

Zanim na scenie pojawił się headliner, publiczność rozgrzewał zespół z Trójmiasta o wdzięcznej nazwie Fuzz. Grupa ta nie ma na chwilę obecną żadnej płyty na swoim koncie. Podczas ich występu Piotrek Łuba wspomniał w jednej z zapowiedzi o nadchodzącym debiutanckim albumie kapeli (póki co, na jej stronie są adnotacje o dwóch singlach). Występ Fuzz trwał niewiele ponad pół godziny, po czym pracownicy odpowiedzialni za obsługę techniczną zwinęli sprzęt. I tyle o występie tej formacji można powiedzieć.

ImageWszyscy niecierpliwie i w napięciu oczekiwali na gwiazdę wieczoru, czyli zespół Luxtorpeda. Jak się okazało, były przy tym ciekawe niespodzianki, o czym za moment. Tuż po 20-tej na scenie pojawił się Elvis, wokalista - sobowtór Elvisa Presleya wykonujący covery tego artysty. Można wyczytać, iż projekt Elvis jest inicjatywą większej ilości muzyków. Artysta zaśpiewał „Can’t Help Falling In Love”. Jeszcze podczas jego występu, do fotografów znajdujących się w fosie nieoczekiwanie dołączył z kamerką Robert „Litza” Friedrich, wywołując przy tym niemałe zaskoczenie wśród wszystkich zgromadzonych pod sceną. Powstała mała chwila zamieszania, po której Litza przeszedł z fosy na scenę, a wraz z nim wkroczyli na nią pozostali muzycy Luxtorpedy. Zaczęli od żartu na temat anulowania koncertu – warto wspomnieć, iż w 2014 roku grupa nie miała szczęścia do Krakowa. Jej występy zostały dwukrotnie odwołane (zarówno w lutym, jak i w październiku). Jednak tym razem wszystko poszło zgodnie z planem.

ImageKapela rozpoczęła swój dwugodzinny występ od utworu „Intro”, a potem zaprezentowała dość przekrojowy repertuar. Z racji wcześniejszego pecha, sala klubu Kwadrat została szczelnie wypełniona ludźmi, przez co po kilku utworach zrobiło się bardzo duszno. Tradycyjnie już nie zabrakło crowd surfingu. W tą zabawę włączali się również i ochroniarze. Skacząca publiczność i śpiewanie razem z zespołem były dowodem na świetną zabawę fanów. Jeden z utworów rozpoczął się krótką zapowiedzią małego chłopca z widowni, któremu na chwilę podstawiono mikrofon. Na koniec występu, w ostatnim utworze granym na bis, na scenie znowu pojawił się Elvis. Tym razem wykonał on wraz z Luxtorpedą „Always On My Mind” – klasyczną kompozycję, która miała wiele różnych interpretacji. Otrzymaliśmy na żywo wykonanie tego klasyka, mocno zbliżone do pierwowzoru. Występ Luxtorpedy był fascynujący. Niemniej nie obyło się bez niedociągnięć.

ImageBodajże największym mankamentem tego koncertu była akustyka. Początek był zdecydowanie gorzej nagłośniony niż jego dalsze fragmenty. Kto wie, czy przy takim zainteresowaniu występem kapeli, lepszym wyborem na występ nie byłby większy obiekt, np. Teatr Nowa Łaźnia?

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!