"Uwielbiam musicale!":
Rozmowa z Verity Smith z musicali Clive'a Nolana
Jaką rolę grasz w "She" Clive'a Nolana?
Verity: Gram role Rehani w “She” oraz Mrs Muncey i Jessaminy w “Alchemy”. Rehani jest niewielką rolą, ale śpiewa ona bardzo ważny utwór, który pozwala widzom zrozumieć w jaki sposób Królowa Ayesha stałą się tym kim jest. No i oczywiście drugim powodem, dla którego ten utwór jest ważny jest to, że to ja go śpiewam! ;)
Jak to się stało, że związałaś się z grupą Caamora Theatre Company?
Verity: Jakiś czas temu, kiedy w teatrze Playhouse w Cheltenham przygotowywany był spektakl “Alchemy”, poproszono mnie o dublowanie roli Mrs Muncey. Wydaje się to wieki temu. Ale miałam „szczęście” (wybacz, Tracy!), że Tracy Hitchings ostatecznie nie mogła zagrać w tej produkcji. Tak więc zadebiutowałam w tej roli w Cheltenham w głównej obsadzie i od tamtej pory jest to już moja rola. Na potrzeby premiery na londyńskim off-West Endzie, Clive poprosił mnie też o zagranie Jessaminy. A potem padła decyzja o wystawieniu nowej wersji „She” i Ian Baldwin, reżyser, zaoferował mi rolę Rehani w nowej produkcji. Świetna zabawa.
Jak idą próby?
Verity: Próby idą naprawdę dobrze. Ian Baldwin jest świetnym reżyserem. Wszyscy ci, którzy widzieli wcześniejsze wersje musicalu „She” zdziwią się bardzo. Nowa produkcja jest zupełnie inna. Myślę też, że jest to teraz bardziej sztuka musicalowa. Nie zrozum mnie źle, poprzednie produkcje i wszyscy, którzy brali w nich udział byli naprawdę wspaniali, ale nie był to tak całkiem musical – były tam partie śpiewane i nieco grania scenicznego. Teraz jest tu o wiele więcej narracji i interakcji, więc na płaszczyźnie teatralnej cała sztuka nabrała rozmachu. Próby idą świetnie i wszyscy się dobrze bawimy, a przecież o to właśnie chodzi.
Co jest Twoją ulubioną rolą w musicalach Clive'a: Mrs Muncey, Jessamine czy Rehani?
Varity: Zdecydowanie najbardziej lubię Jessamine z “Alchemy”, ponieważ jest ona chyba najbardziej do mnie podobna. Jest nieco zawadiacka i niepoukładana i taka chyba jestem i ja. Siłą rzeczy jest mi najłatwiej wczuć się w tę rolę. I lubię ją grać, bo to zawadiaka i bardzo ciekawa postać.
Czym zajmujesz się poza musicalami?
Verity: Brałam też udział w wielu koncertach z Caamorą. A teraz przygotowuję się do wrześniowej gali we Francji, podczas której zaśpiewam kilka utworów razem z Clivem, kilka z chórem i kilka solo. Właśnie dostałam też propozycję zagrania partii Ustane w Holandii i to jest dla mnie naprawdę wielkie wydarzenie! Bardzo też jestem wdzięczna Clive'owi za szansę odegrania tak dużej roli. Czuję, że mogę zrobić z nią coś ciekawego. Mam nadzieję, że mi się uda!
A poza grupą Caamora robię też wiele innych rzeczy. Sporo koncertuję – gram rolę Arethy Franklin i śpiewam w chórkach w tribucie Blues Brothers. To dwugodzinne przedstawienie, więc ciężka praca. Występuję też na różnych wydarzeniach typu wesela czy przyjęcia biznesowe. Jeśli chodzi o teatr, po prostu uwielbiam musicale! Występuję teraz w kilku mniejszych produkcjach. Właśnie zaangażowano mnie do kolejnego musicalu „Maternity Fraternity”. Nie wiem jeszcze gdzie i kiedy będzie to wystawiane, ale szykuje się interesująco. W październiku w teatrze Playhouse w Cheltenham, zagram w jednoosobowej sztuce „Lucy Furr”. To dość dziwny musical. No i trzeba przygotować się na to, żeby znieść mnie jedną na scenie grającą przez całą godzinę. Moja mama jest przerażona, a ja jeszcze bardziej.
Wywiad i tłumaczenie: Magdalena Grabias