Crazy Town, Crowd - Kraków, Kwadrat, 01.12.2015

Paweł Świrek

ImageW pierwszy dzień grudnia w klubie Kwadrat wystąpił zespół Crazy Town. Frekwencja na sali nie napawała optymizmem, gdyż około 20-tej w klubie znajdowała się zaledwie garstka osób.

Punktualnie na scenie zameldował się zespół Crowd, który zagrał sześć utworów, głównie z wydanej około dwóch lat temu EP-ki, chociaż znalazło się także miejsce na kompozycje spoza tego wydawnictwa. Odkąd pamiętam, kapela ta prezentuje wysoką formę. Jak wspomniałem, występ był dość krótki, na scenie było żywiołowo, tylko niezbyt liczna publiczność zachowywała się raczej sztywno. Można było odnieść wrażenie, iż ludzie przyszli posłuchać tylko muzyki headlinera, która dość znacząco odbiega stylistycznie od tego, co proponuje Crowd. W czasie wykonywania utworu „Row” Piotr „Koza” Sobczak zaprezentował nam imponujący wyskok. Po tym dość krótkim występie zespół Crowd opuścił scenę, by posprzątać swój sprzęt.

ImageTuż przed 21:00 z głośników popłynęły dźwięki intra, jednak scena wciąż była zupełnie pusta. Dopiero po chwili pojawili się Stiffy i Epic. Pierwszym zaskoczeniem dla fanów był brak jakichkolwiek instrumentów, zaś całe brzmienie było odtwarzane z MacBooka przez didżeja. Trzyosobowa, okrojona ekipa Crazy Town rozpoczęła swój występ utworami z ostatniego albumu. Bardziej żywiołowa była publiczność, w tym kilka anglojęzycznych fanek przebywających w Polsce. Dwie z nich już pod koniec występu Crowdu pokazywały swój spory temperament. Jeden z muzyków Crazy Town posłał w stronę publiki ziołowego skręta, a inny w pewnym momencie próbował nawet crowd surfingu, wspinania się na odsłuchy czy też bliższych interakcji z publicznością. Nieco słabiej było z oświetleniem, zwłaszcza w czasie wykonywania pierwszych trzech utworów. Zgromadzona w Kwadracie publiczność wyglądała na nieco przypadkową. Widać było niewielką grupkę fanów cięższych brzmień, kilku fanów clubbingu itp. Starsze kompozycje zespołu w technicznym wykonaniu brzmiały trochę dziwnie. Brak gitar i perkusji, a zamiast tego DJ ze swym ekwipunkiem powodowały, iż bardziej można było się czuć jak na jakiejś dyskotece, niż na koncercie rockowym.

Po zakończeniu występu Stiffy i Epic wyszli do publiczności, dając tym samym okazję do rozdawania autografów i robienia sobie wspólnych zdjęć.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!