Opeth - The Last Will And Testament

Olga Walkiewicz

To już czternasty album studyjny w dorobku Opeth. Długo oczekiwany i porywający mocą kompozycji, ciężki, mroczny, złowrogi, przyprawiony szczyptą żarliwych emocji. „The Last Will And Testament” jest ubraną w całun muzyki opowieścią skrywającą rodzinne tajemnice. Najbardziej posępnym powodem spotkań familijnych jest odejście jednego z jej członków. Tak rozpoczyna się ta przedziwna historia podzielona na siedem paragrafów, które są częścią testamentu zmarłego ojca. Do rodzinnej rezydencji przybywa trójka rodzeństwa: dwaj dorośli bliźniacy oraz zmagająca się z chorobą młodziutka dziewczyna. Odczytanie ostatniej woli rodzica ujawnia dotychczas skrywane sekrety. Okazuje się, że nie łączy ich takie pokrewieństwo jak sądzili. Prawda zostaje ujawniona w ostatniej części albumu - „A Story Never Told”. Fabuła albumu i muzyka tworzą jedność w sposób barwny i plastyczny.

Od czasu premiery „In Cauda Venenum” minęło pięć lat. To długo, lecz warto było czekać. Obok Mikaela Akerfeldta (wokal, gitara), Fredrika Akessona (gitara, wokal), Martina Mendeza (bas) i Joakima Svalberga (instrumenty klawiszowe, wokal), pojawił się młody, utalentowany perkusista Waltteri Vayrynen. Na albumie wystąpili też znakomici goście: Ian Anderson z Juthro Tull, Joey Tempest z Europe i córka Mikaela, Miriam Akerfeldt.

Opeth w swojej trzydziestoletniej karierze przeszedł liczne metamorfozy, nie stronił od różnorakiej stylistyki, od death metalu począwszy, przez rock progresywny do elementów jazzu i folku włącznie. „The Last Will And Testament” jest skarbnicą kontrastujących ze sobą motywów, ciężkich wokali, mrocznych brzmień i głębokich treści. To kolejny album zakotwiczony tak potężnie w zasadach konceptu, jak pamiętny „Still Life”.

Poszczególne „paragrafy” stopniowo budują scenerię, w której rozgrywa się walka gniewu, kłamstwa i śmierci. Kroki na schodach, odgłos zatrzaskiwanych drzwi, mroczne opary wieczoru i szaleństwo zawikłanych dźwięków stanowią intro opowieści. Akerfeldt oscyluje pomiędzy growlingiem (głos ojca), a czystym wokalem z teatralną manierą. Ciężkie gitary i sekcja rytmiczna wtłaczają wspomnienia pomiędzy słowa. Bardzo ciekawe są te fragmenty, gdy symfonika łączy się z ciężkim, wgniatającym w fotel chaosem. Pojawiają się tu głosy występujących gościnnie Andersona (paragrafy 1, 2 i 4) oraz Tempesta (paragraf 2). Zawikłana budowa poszczególnych części, progresywne zapętlenia tematu, sceniczny patos i klimat rodem z powieści Brama Stokera nadają całości niepowtarzalnego smaku. Muzyka emanuje klaustrofobicznym brzmieniem, wikła słuchacza w absolucie skrajnych emocji, jakim ulegają bohaterowie opowieści. Nie ma tu przegranych ani zwycięzców, choć arena pełna jest krwi i mieczy.

Inspiracją dla Akerfeldta, gdy tworzył materiał na tę płytę, był serial „Sukcesja”. W jednym z wywiadów powiedział: „Zainteresowało mnie, jak członkowie rodziny mogą się od siebie odwrócić. Widziałem wywiad z facetem, którego cała rodzina odwróciła się od niego z powodu spadku, więc napisałem o tym piosenkę na ostatnią płytę. Pomysł utkwił mi w pamięci, a potem pojawił się serial „Sukcesja” i pokochałem go. To też było trochę z tyłu głowy. Wydawało mi się, że to ciekawy temat, który można trochę przekręcić i obrócić”.

Album zawiera istne bogactwo tematów muzycznych, jazzowe wstawki, elementy bluesa i fantastyczne fragmenty z orientem w tle połączone z nobliwą klasyką (paragraf 5). Niezależnie jednak od fragmentu tej płyty, dopiero w ostatniej części „A Story Never Told” Mikael rezygnuje z ciężkiego wokalu. Balladowa forma tej kompozycji, fortepian i emocje otulone spokojem są jak głębokie westchnienie ulgi. Bo prawda zawsze zwycięża. To ona wyjaśnia rodzinne sekrety. Burzy mury i stanowi rodzaj wolności. Ostatnie wersy tej opowieści ukazują to, co było latami ukryte przed światem: „A story never told and waiting in the skies. A man’s withered heart on hold, his heiress wears a stranger’s eyes”…

Czternasty album Opeth to fenomenalna płyta i śmiem twierdzić, że w rankingach najlepszych tegorocznych krążków progmetalowych znajdzie się bardzo wysoko. Kto wie, może na samym szczycie?

  

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok