Niewiele ponad tydzień przed koncertem Closterkellera w Tychach pojawiła się wiadomość, że supportem będzie grupa Batalion d’Amour. Zespoły te w przeszłości już występowały razem. I zawsze oba wypadały znakomicie. Tak było też w piątkowy wieczór w Tychach.
Parę minut po 20-tej na scenie zainstalował się Batalion d’Amour. Zespół wystąpił w lekko okrojonym składzie (bez perkusisty – jego ścieżki zostały odtworzone z podkładów; w pewnym momencie Karolina nawet wspomniała, że Mariusz „Pajdo” Pająk nie dał rady tego wieczora być z nami). Na repertuar koncertu złożyły się wyłącznie utwory z dwóch ostatnich płyt. Na pierwszy ogień poszła „Melodia mgieł” z płyty „Niya”. Potem z ostatniego albumu „Fenix” wybrzmiały „Charlotte” i „Bez nas”. Po utworze „Między słowami” nastąpił powrót do płyty „Niya” za sprawą najpierw tytułowej kompozycji, a potem zaśpiewanej w duecie z Piotrem (basistą) „Dotykając złudzeń” i na zakończenie „Ranny anioł”. Po tym utworze nastąpiło pamiątkowe zdjęcie i wykonany na bis „Zaklęty”. Występ był dość krótki i moim zdaniem byłoby chyba lepiej, jakby Batalion d’Amour i Closterkeller grały jak dwa równouprawnione zespoły, ale wtedy koncert byłby znacznie dłuższy.
Po 20 minutach przerwy technicznej na zmianę sprzętu na scenie zawitał zespół Closterkeller. Pół roku temu, gdy widziałem ich na występie w Krakowie, repertuar koncertu stanowił przekrój przez prawie całą twórczość zespołu. Tym razem starszych kompozycji było zdecydowanie mniej. Większość koncertu wypełnił nowy materiał przygotowywany na płytę, która ma się ukazać jesienią. Poza całkiem premierowymi utworami wybrzmiało kilka kompozycji, które nie zmieściły się na dwóch ostatnich płytach zespołu (najczęściej nie pasowały one do konceptu). Znalazło się też miejsce na pojedyncze kompozycje z dwóch ostatnich albumów. W pewnym momencie Anja Orthodox podziękowała fance (Magdalenie Jabłońskiej) za suknię, w której to występowała przed publicznością. Pod sam koniec koncertu znalazło się miejsce na jeden z bardziej znanych utworów zespołu – „Agnieszka”. Jest to jeden z najprostszych do zaśpiewania utworów zespołu, czego nie można powiedzieć o kolejnej kompozycji zagranej na sam koniec koncertu. Potem przyszła pora na bis – dwa utwory o podtekście politycznym, z czego jeden premierowy, a drugi „Władza”.
Parę minut po 23-ciej zakończył się ten koncert, a po nim była okazja do wspólnych zdjęć i autografów.