Przedstawiamy dziś trzecią płytę krakowskiego projektu Spinofonia powołanego do życia w 2012 roku przez Dawida Kielara. Po sześciu latach milczenia wchodzi on w nowy rok z nowym albumem zatytułowanym „Spinofonia III”.
Zamysłem powstania trzeciej Spinofonii (pierwsza ukazała się w 2013r., druga jako elektroniczny projekt z wykorzystaniem wirtualnych instrumentów VSTi udostępniona online w 2019r.) było nagranie materiału chwytliwego, ale też zdecydowanie bardziej spójnego niż poprzednie.
W nagraniu płyty wzięło udział wielu muzyków. Są w tym gronie gitarzyści: Tomasz Kotliński (ex-Open Access, ex-Fkrutce), Michał Walawender (ex-Dratsums), Tomasz Tatara (ex-The Bastard, ex-Suspectus) i Arkadiusz Palacz (ex-Suspectus). Jest też basista Piotr Kruk (Mastemey), jest też skrzypek i lirnik (w utworze „Za horyzontem żagli” zagrał na lirze korbowej i to ten właśnie instrument, a nie gitara, prowadzi w tym utworze główną linię melodyczną) Kuba Janicki (ex-Open Access). Lider całego przedsięwzięcia, Dawid Kielar, skomponował cały materiał, zagrał na perkusji i perkusjonaliach, a także na pianinie cyfrowym. Nagraniem, miksem i masteringiem materiału wypełniającego „Spinofonię III” zajął się Maksymilian Szelęgiewicz, znany szerszej publiczności jako gitarzysta zespołu Roberta Kasprzyckiego.
Płyta zawiera instrumentalną muzykę przedstawiającą coś na kształt ilustracyjnego i melodyjnego rock/metalu. Jest zatem melodyjnie, gitarowo z pazurem, miejscami lirycznie (polecam finałowe nagranie „Pocałunek”) i chwilami progresywnie („Na skrzydłach”, „Pocałunek”). Jest w tej muzyce nutka folku („Za horyzontem żagli”), hard rocka („Zegar pewnej epoki”) i prog metalu („Ślepy instynkt”, „Ciężar obojętności”). Każdy z muzyków prezentuje odmienną stylistykę gry, a w przypadku gitarzystów zastosowano alternatywne sposoby nagrywania gitar, co nadaje brzmieniu tej płyty różnorodności.
Każdy z sześciu utworów wypełniających program albumu ma przybliżyć słuchaczowi wyobrażenie jakiegoś tematu. Muzyka to czas, który nie może być zmarnowany. Dźwięki powinny intrygować i inspirować. Jak wyszło? Najlepiej przekonać się o tym samemu. Ale powiem, że końcowy efekt jest więcej niż przyzwoity. I dodam, że warto temu albumowi poświęcić kilkadziesiąt minut. Słucha się go naprawdę znakomicie.
Polecam też zapoznanie się z raportami ze studia nagraniowego poprzedzającymi wydanie niniejszej płyty: www.youtube.com/@spinofonia/videos