Eric Clapton - Skwer Kościuszki, Gdynia 14.08.2008

Jakub Knera

ImageGitara Erica Claptona zaczarowała gdyński Skwer Kościuszki. Podczas występu Erica Claptona ciężko było oderwać wzrok od grającego na swoim instrumencie wirtuoza gitary.

Właściwie od pierwszych minut wszystko było tak, jak być powinno. Eric Clapton razem z zespołem pojawili się na scenie chwilę przed godz. 20 i od razu otrzymali aplauz na powitanie. Przywitało ich niemal 20 tys. osób, które zjechały na koncert z całej Polski. Muzyk już od pierwszych utworów udowodnił, że określanie go jednym z najlepszych gitarzystów na świecie nie jest oceną na wyrost. Większość utworów Claptona jest skomponowana w taki sposób, żeby znalazło się w nich miejsce na jego solowe popisy na gitarze. I nie inaczej było w Gdyni – od pierwszego, aż do ostatniego utworu Clapton naginał gitarowe struny do granic możliwości. Momentami sprawiał wrażenie jakby on i jego gitara stanowili jedność. Gdy wygrywał wysokie tony przeżywał to niesamowicie i nie ukrywał przed publiką swoich emocji, a co najważniejsze – robił to najzupełniej swobodnie. Zdawkowe "Thank you" pomiędzy utworami może nie było najlepszym przykładem, żywego kontaktu z publicznością, ale przecież nie o to tutaj chodziło – zgromadzona widownia i tak była zachwycona muzyką wypływającą spod strun gitarzysty. I trudno się dziwić – grał on na swoim instrumencie niczym czarodziej, szaman, który zajął się ujarzmianiem gitary i potrafi wydobyć z niej wszystko. Mocne riffy czy pojedyncze, porywające wręcz solówki w kolejnych kompozycjach udowadniały, że w swoim fachu Brytyjczyk nie ma sobie wielu równych, a zachwycona publika wpatrywała się w jego grę jak zahipnotyzowana. Niesamowite wrażenie robili pozostali członkowie zespołu. Solowymi popisami próbował zabłysnąć Doyle Bramhall II, któremu mistrz gitary pozwalał na chwilę zabawy ze swoim "wiosłem". Na próżno – mimo, że Bramhall radził sobie całkiem nieźle, tego wieczora nic nie było w stanie przyćmić występu legendy bluesa. No, może pojedyncze wstawki czy improwizacje Chrisa Staintona na keyboardzie, które kilka razy wprawiły publiczność w zachwyt. Jednak co klawisze, to nie gitara, na którą oczy widzów były zwrócone przez pełne dwie godziny koncertu. I tu należą się kolejne brawa dla twórcy hitu "Layla": Clapton w ogóle nie sprawiał wrażenia zmęczonego, a kolejne utwory wykonywał z lekkością i niesamowitą finezją. Rzecz jasna nie zabrakło wśród nich wyżej wspomnianego, przy którym publika osiągnęła apogeum szczęścia
gromadząc burzę oklasków.

Można narzekać, że zabrakło niektórych kompozycji albo że muzyk był za mało kontaktowy z szalejącymi słuchaczami. Tym niemniej, oglądanie i słuchanie mistrza gitary było czystą przyjemnością. Ci, którzy nie dotarli na Skwer Kościuszki, powinni żałować. Bo kto wie, kiedy gitarzysta pojawi się w naszym kraju kolejny raz...


Muzycy:

Eric Clapton - guitar, vocals
Doyle Bramhall II - guitar, backing vocals
Chris Stainton - keyboards
Willie Weeks - bass
Abe Laboriel Jr - drums
Michelle John - backing vocals
Sharon White - backing vocals

Setlista:

01. Tell The Truth
02. Key To The Highway
03.
Hoochie Coochie Man
04.
Here But I'm Gone
05. Outside Woman Blues
06. isn't It A Pity
07. Why Does Love Got To Be So Sad
08. Driftin'
09. Nobody Knows You When You're Down And Out
10. Motherless Child
11. Travelling Riverside Blues
12. Running On Faith
13. Motherless Children
14. Little Queen of Spades
15. Before You Accuse Me
16. Wonderful Tonight
17. Layla
18. Cocaine

Bis:
19. Crossroads

Support: Dżem
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!