Nie zamierzam ukrywać, że rock progresywny jest gatunkiem najbliższym mojemu sercu. Także polska jego odmiana. Dumny jestem z tego, co w poprzednich dekadach osiągnęły grupy SBB, czy Collage, żywo obserwuję aktualne działania Riverside, Quidam i Believe, ale też niemalże zachłannie poszukuję młodych zespołów próbujących swoich sił w tej niełatwej i nieszczególnie popłatnej stylistyce. W ostatnich latach mamy do czynienia ze swoistym renesansem brzmień progresywnych, co zapewne wynika z faktu, że scena ta po kilku latach posuchy doczekała się gwiazd i przewodników. Światowe sukcesy Dream Theater, Porcupine Tree, a także na nieco mniejszą skalę polskiego Riverside, ożywiły scenę progresywną. Pojawiło się w Polsce kilka młodych, obiecujących grup, które obrały artrockowy kierunek „pod prąd” aktualnym modom kreowanym przez media. Jedną z nich jest Retrospective, świetnie debiutujący w ubiegłym roku zespół z Leszna.
Ich pierwsza płyta „Stolen Thoughts” dotarła do mnie w styczniu i muszę przyznać, że zrobiła bardzo pozytywne wrażenie. Pod szyldem Retrospective kryje się sześcioosobowy skład z dwiema gitarami, zestawem instrumentów klawiszowych i wokalistą. Możliwości do zrobienia rockowego, czy metalowego hałasu mają więc spore, ale kto przesłucha ich płytę szybko zda sobie sprawę, że o żadnym hałasie nie ma tu mowy. Choć młody to zespół, wszak w czasie pracy nad debiutem cały skład jeszcze studiował, mamy tu do czynienia z muzyką różnorodną, ale wyważoną i dojrzałą. Niewątpliwie udało się okiełznać młodzieńcze zapędy do grania „byle szybciej, byle głośniej”. Z tym, że takie inklinacje mają najczęściej kapele chcące ukryć swoje ograniczenia i braki, a młodzież z Retrospective nie ma czego ukrywać.
To już dziś bardzo sprawni instrumentaliści, którzy potrafią błysnąć ciekawą partią, ale i w odpowiednim momencie „usunąć się”, robiąc miejsce kompanom. Nie ma w ich muzyce bezsensownych solowych popisów, można odnieść wrażenie, że każdy zagrany dźwięk jest podporządkowany dla dobra kompozycji. Świetnie współpracuje sekcja (Robert Kusik – perkusja i Łukasz Marszałek – bas), która z jednej strony „lekką ręką” potrafi przeprowadzić zespół przez często nieszablonowe rytmy, ale z drugiej strony nie serwuje progmetalowych „połamańców” na siłę. Doskonale współpracują też gitarzyści (Alan Szczepaniak i Maciej Klimek) na zmianę serwując niezłe riffy i ciekawe, co ważne „rozsądne” solówki. Intrygująco brzmią zarówno drobniutkie, riffujące zagrywki, delikatne frazy, jak i cięższe, świdrujące partie, utrzymane jakby w duchu Roberta Frippa. Brzmienie uzupełniają instrumenty klawiszowe, których głównym zadaniem jest budowanie przestrzennego tła i generowanie nastroju. Zasiadająca przy zespołowym „parapecie” Beata Łagoda raczej nie ma potrzeby naśladowania dawnych, dominujących wirtuozów klawiatury w stylu Tony’ego Banksa, Ricka Wakemana, czy Keitha Emersona, których gra określała cały zespół. Umiejętnie odnajduje się jako uzupełnienie gitarowych dialogów prowadzonych przez Szczepaniaka i Klimka. Często sięga po chłodne brzmienia fortepianowe. Dużym atutem zespołu jest również wokalista Jakub Roszak, dysponujący naprawdę znakomitym, mocnym, nieco monumentalnym głosem i dobrym angielskim akcentem. Spotkałem się w tym przypadku z porównaniami do Eddiego Vadera z Pearl Jam, które są jak najbardziej na miejscu. Inny recenzent zauważył pewne podobieństwa do głosu Holly’ego Johnsona z popularnego w latach osiemdziesiątych zespołu Frankie Goes to Hollywood - też nie bezpodstawnie.
Album „Stolen Thoughts”, którym grupa zadebiutowała w listopadzie 2008 roku to koncept album opowiadający o utracie dzieciństwa i przejściu w dorosłość. Na czterdzieści siedem minut muzyki składa się osiem utworów demonstrujących całkiem szerokie możliwości grupy. Utwory dłuższe, krótsze, bardziej dynamiczne i ballady – wszystko tu jest i to co najmniej na przyzwoitym poziomie. Reprezentatywna dla brzmienia Retrospective jest kompozycja „Defend Your Identity” otwierająca album. Spokojny, niemalże leniwy, „pinkflojdowy” początek, poszczególne instrumenty delikatnie zaznaczają swoją obecność, dopiero pod koniec trzeciej minuty Jakub Roszak śpiewając słowa „I wanna wake up”, jakby dawał znać zespołowi, że należy przyspieszyć. I zespół momentalnie wrzuca wyższy bieg, przenosząc się w cięższe rejony artrockowej stylistyki. Grupa bardzo pewnie czuje się w nazwijmy to balladowych klimatach, o czym świadczą dwie krótsze formy – „Stupid Joke” i „Yesterday’s Dream”. Lśnią tu wpadające w ucho, delikatne melodie, a także ładne partie instrumentów klawiszowych i akustycznych gitar.
Całkiem sprawnie zespół funkcjonuje też w dynamicznych i zadziorniejszych rejestrach. W rozpędzonym przez galopujący bas „Sitting in the Red Train” Retrospective przenosi się do wymyślonej przez siebie krainy „karmazynowego króla” przyprawionego odrobiną gotyku. Szczególnie partie gitar w drugiej części tej kompozycji przywodzą na myśl dokonania King Crimson.
No właśnie, King Crimson... Jeśli chodzi o inspiracje, czy odwołania, mimo kilku nasuwających się skojarzeń, grupie udało się uniknąć wtórności. Jest w tych dźwiękach oczywiście trochę wspomnianych wyżej Crimsonów, Flojdów, odrobinę zespół czerpie też z Riverside, w nieco psychodelicznym „sNoone” doszukałem się szczypty Marillion, ale wszystko to jest utrzymane w ramach zdrowego rozsądku.
W Retrospective nie ma wyraźnego lidera, ani „kierownika artystycznego”. Jak przystało na grupę z prawdziwego zdarzenia, muzycy komponują wspólnie. „Lubimy bawić się muzyką” – opowiada gitarzysta Alan Szczepaniak. – „Proces powstawania naszych utworów to nic innego jak ‘jamowanie’, a na końcu układanie ‘puzzli’. Jedna osoba zaczyna grać i reszta się dopasowuje. Jeżeli pomysł się podoba zostaje on rozwinięty lub też staramy się dopasować inne motywy, które zostały prędzej zagrane, zaakceptowane”. Utwory Retrospective powstają więc w wielkim kotle spontanicznego grania, ścierania się inspiracji, fascynacji i talentów członków zespołu. „Zasadniczo wszystko powstaje podczas wspólnego jamu, ewentualnie na końcu tworzę ścieżki wokalu i słowa” – dodaje wokalista Jakub Roszak – „Nie ma u nas czegoś takiego, że ktoś przychodzi z gotowym utworem. Mogłoby tak być, ale póki co chcemy brać wszyscy czynny udział w tworzeniu. Każdy chce dać coś od siebie. Owszem, otwarci jesteśmy na wzajemne sugestie, ale ostateczna decyzja podjęta zostaje wspólnie z odpowiednią dawką kompromisu.”
Retrospective stara się jak najczęściej koncertować. Zespół jeszcze nie zaliczył regularnej trasy po Polsce, ale w ciągu trzech lat funkcjonowania zagrał ponad trzydzieści koncertów, najczęściej w rodzinnym Lesznie, ale także we Wrocławiu, Poznaniu i Bydgoszczy. Dwukrotnie grupa stanęła przed nie lada wyzwaniem rozgrzania publiczności przed występami żywych legend – zespołu Dżem i byłego wokalisty Marillion, Fisha. Szczególnie w tym drugim przypadku, mimo tremy, lesznianie wywiązali się znakomicie, zjednując sobie sporą część publiczności.
W chwili, gdy piszę ten artykuł (połowa listopada) mija rok od premiery pierwszej płyty. Na muzycznym rynku trzeba działać szybko, ale zarazem rozważnie. Retrospective nie zamierzają zbyt gwałtownie stawiać kolejnego muzycznego kroku i niespiesznie pracują nad nową muzyką. „Nowy materiał jest w trakcie tworzenia i można powiedzieć, że jesteśmy z tego procesu zadowoleni” – zapewnia Alan Szczepaniak przyznając zarazem, że nadmiar pomysłów czasami jest wręcz kłopotliwy. Nie ma jeszcze konkretnego zarysu drugiego albumu, ale pewne sprawy powoli się klarują. „Z pewnością będzie to płyta różniąca się od poprzedniczki w zakresie dynamiki” – uchyla rąbka tajemnicy Jakub Roszak. – „Będzie szybciej, bardziej melodyjnie. Chcemy popracować bardziej nad aranżacjami. Póki co dysponujemy samą muzyką, słowa powstaną w późniejszym czasie, toteż zarysu płyty, o czym będzie opowiadać, czy będzie to koncept album czy też nie, nie potrafię na tę chwilę określić.”
Drugiej płyty nie należy oczekiwać prędzej niż jesienią 2010 roku, ale niewykluczone, że w międzyczasie grupa upubliczni jakiś premierowy materiał w mniejszej dawce, w bliżej jeszcze nieokreślonej formie. Alan Szczepaniak: „Chodzi nam po głowie pomysł z wydaniem ‘czegoś pomiędzy’ i jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, być może pomysł ten doczeka się realizacji na wiosnę. Więcej mówić nie będę by nie zapeszać.” Fani i sympatycy zespołu muszą więc uzbroić się w cierpliwość.
Retrospective jest dopiero na początku swojej drogi, jednak już teraz można zaryzykować twierdzenie, że to jedna z najbardziej obiecujących grup polskiego artrocka. „Stolen Thoughts” to niewątpliwie jeden z najciekawszych debiutów od czasu kultowego już dziś „Out of Myself” Riverside. Niewykluczone więc, że młody zespół z Leszna pójdzie w ślady starszych kolegów z Warszawy i już niedługo stanie się dużą atrakcją na krajowym, a może i europejskim podwórku.