Pink Floyd - omówienie dyskografii

Paweł Świrek

Image"The Piper At The Gates Of Dawn"

Pierwsza płyta. Typowa psychodelia. Prawie w całości dzieło Syda Barretta (tylko utwory instrumentalne są dziełem całego zespołu). Dziwnie się tego słucha, choć utwór "Astronomy Domine" długo utrzymywał się w repertuarze koncertowym (na początku lat 70-tych zespół co prawda przestał grać ten kawałek, ale po wydaniu "Division Bell" ponownie do niego wrócono). Poza tym utworem godne polecenia są: 10-minutowy instrumentalny "Interstellar Overdrive", "Matilda Mother" i "Lucifer Sam".

Istnieje też trzypłytowe specjalne wydanie tej płyty. Pierwsza płyta to wersja stereo. Tu stereo jest mocno przesadzone, gdyż tak naprawdę część instrumentów wrzucono do jednego kanału, a część do drugiego, przez co całość brzmi dziwnie. Dopiero fajny efekt stereofoniczny jest pod koniec "Interstellar Overdrive". Dlatego też powstała wersja monofoniczna płyty, gdzie nie ma efektu dwóch kanałów z całkowicie różną zawartością. Trzeci krążek zestawienia to single i nagrania demo. Singli za dużo nie było - to jest tylko 5 utworów (bo na stronie B singla "See Emily Play" znalazło się nagranie z płyty). W tym przypadku wydawnictwo można uznać za marnotrawstwo, gdyż brakuje wielu nagrań zespołu z tamtych lat, jak chociażby niewydane na singlu, choć planowane, "Scream Thy Last Scream" (też czasem znajdował się w repertuarze koncertowym zespołu) i "Vegetable Man" czy też wczesne nagrania zespołu - "Lucy Leave" i "I'm A Kingbee", albo grywany na koncertach "Reaction in G".

"A Saucerful Of Secrets"

Płyta bardzo nierówna z okresu przejściowego. Niektóre utwory zostały nagrane jeszcze z Sydem Barrettem w składzie, a niektóre już bez niego. Trudno powiedzieć, które utwory w jakim składzie zostały zrealizowane, gdyż dostępne na ten temat informacje są sprzeczne. Wiadomo, że na pewno kompozycja "Jugband Blues" i raczej też "Corporal Clegg" i chyba też "Remember A Day" oraz "See - Saw". Jednak są to najsłabsze kompozycje z płyty (choć "Corporal Clegg” jakoś się jeszcze broni). Najstarszą kompozycją jest "Set The Controls For The Heart Of The Sun". Na płycie jest to dość krótkie nagranie, zaś na koncertach zespół rozbudowywał go nawet do 10 minut, a czasem dłużej. "Let There Be More Light" i "Saucerful of Secrets" były prezentowane w radiu (ten drugi był znacznie skrócony). Kompozycja Barretta "Jugband Blues" to zdecydowanie najsłabszy punkt płyty. Nie dość, że muzycznie słaby, to jeszcze tekst grafomański. Ewidentna twórczość pod wpływem narkotyków.

"Soundtrack from the film More"

W pośpiechu nagrana muzyka filmowa. Płyta raczej średnio udana, choć kilka utworów znalazło się w repertuarze koncertowym (np. "Cymbaline", "Green Is The Colour", "Cirrus Minor"). Płyta raczej słaba, gdyż poza tymi trzema kompozycjami oraz hard rockową "The Nile Song" resztę stanowią nijakie kompozycje, głównie instrumentalne. Do tego jest to niekompletny materiał (brakuje utworu "Seabird").

"Ummagumma"

Podwójny album i zarazem najdziwniejsze wydawnictwo zespołu. Pierwsza płyta zawiera wyłącznie nagrania koncertowe. Technicznie dość słabo nagrane, wykonanie takie sobie (jedynie "Set The Controls For The Heart Of The Sun" i "Careful With That Axe, Eugene" jakoś brzmią, za to "Astronomy Domine" wypada bardzo słabo w porównaniu z wersją z pierwszej płyty. Zaś "Saucerful Of Secrets" niewiele różni się od wersji studyjnej (jedynie zakończenie jest ciekawie zrobione). Drugi krążek to eksperymenty wszystkich muzyków zespołu. Instrumentalna suita "Sysyphus" pełna zaskakujących efektów (od złowrogiego krzyku ptaków po odgłos spadającego kamienia), spokojny "Grandchester Meadows" i najdziwniejsze nagranie zespołu o jednocześnie najdłuższym tytule "Several Species Of Small Furry Animals Gathered Together In A Cave And Grooving With A Pict" składające się z odgłosu zwierząt zakończonego recytowaniem tekstu przez Rogera Watersa. Do tego trzyczęściowa suita "The Narrow Way", której trzecia część była wykonywana także na koncertach, oraz najmniej ciekawy "The Grand Vizier's Garden Party" zdominowany przez perkusję.

"Atom Heart Mother"

To już bardzo dojrzała płyta zespołu. Tytułowy utwór to instrumentalna suita zagrana z orkiestrą symfoniczną. Jednak ten eksperyment z orkiestrą nie okazał się być zbyt dobrym pomysłem - potem na koncertach były problemy i dość szybko wycofano się z grania tej kompozycji. Pierwotnie bez orkiestry utwór ten nosił tytuł "The Amazing Pudding". Solo gitarowe z oryginalnej wersji zostało zastąpione przez orkiestrę. Suita jest około 10 minut dłuższa od pierwotnej wersji. "If” to spokojna balladka (też grywana na koncertach), "Summer '68" jest utrzymane w beatlesowskich klimatach, "Fat Old Sun" to też spokojna ballada (na koncertach wydłużana nawet do 15 minut) i na koniec "Alan's Psychodelic Breakfast" - instrumentalna suita okraszona odgłosami przygotowywania śniadania w kuchni. Raz tylko zagrana na żywo, gdzie kucharzem był Nick Mason (perkusista), który na scenie smażył... jajecznicę.

"Relics"

Składanka podsumowująca pierwsze lata zespołu. Ciekawostką są nagrania z singli zespołu ("Arnold Layne", "See Emily Play", "Paintbox", "Julia Dream", "Careful With That Axe, Eugene") oraz jeden niepublikowany utwór - "Biding My Time". Jednak płyta nie oddaje w żaden sposób twórczości zespołu, gdyż jest to zbiór dość przypadkowych nagrań. Niektóre albumy zupełnie pominięto, a także umieszczono dość słabe kompozycje (np. "Remember A Day").

"Meddle"

Kolejna dojrzała płyta zespołu. Z tego albumu najbardziej się broni instrumentalny "One Of These Days", "Fearless" z zaśpiewanym przez kibiców Liverpoolu "You'll Never Walk Alone" oraz suita "Echoes". Pozostałe kompozycje raczej przeszły bez echa.

"Obscured By Clouds"

Kolejna płyta z muzyką filmową, na dodatek dość słaba i przygotowana trochę w pośpiechu. Raczej można sobie odpuścić. Jedynie przebojowy "Free Four" jakoś się broni.

"Dark Side Of The Moon"

Tym razem coś jeszcze ambitniejszego - koncepcja całości. Wszystkie utwory połączone w jedną całość. Sporo przed nagraniem materiał był wykonywany na żywo. Kompozycja "Us and Them" powstała dużo wcześniej (jako "The Violent Sequence"). Choć płyta jest dość trudna w odbiorze, to jednak w Ameryce zeszła z list przebojów dopiero w drugiej połowie lat 80-tych. Jest to prawdziwy kamień milowy w historii muzyki rockowej. Po tej płycie zaczęły się konflikty w zespole (głównie między Rogerem Watersem, a Davidem Gilmourem).

"Wish You Were Here"

Kolejna dość rozbudowana płyta składająca się z 9-częściowej suity "Shine On You Crazy Diamond", w której środek wpleciono pozostałe kompozycje i to nie byle jakie. Techniczny "Welcome To The Machine", śpiewany przez Roya Harpera "Have A Cigar" oraz balladowy "Wish You Were Here". Ten ostatni oraz pierwsze 5 części "Shine On You Crazy Diamond" na wiele lat zagościły w repertuarze koncertowym zespołu. Po długie lata jest to ostatnia płyta, do której muzykę napisali wszyscy członkowie zespołu.

"Animals"

Płyta dość dziwna zarówno tekstowo (obrazująca 3 osobowości człowieka - świnię, psa i owcę) oraz muzycznie (przeważają bardzo rozbudowane i skomplikowane formy muzyczne). Twierdzi się, iż jest to reakcja na punk rocka.

"The Wall"

Kolejne ambitne dzieło. Właściwie to jest dzieło Rogera Watersa, który do jego realizacji dopuścił pozostałych muzyków zespołu. Bardzo ponura płyta opowiadająca o alienacji. Jest to też zarazem powrót do wydawania singli po wielu latach - singiel z utworami "Another Brick In The Wall Part 2" i "One Of My Turns" doszedł najwyżej na listy przebojów od czasów "See Emily Play" (single wydane pomiędzy tymi dwoma przepadły na listach przebojów). Choć płyta stanowi jedną całość, to jednak kilka pochodzących z niej utworów potrafi się bronić jako pojedyncze przeboje - "Comfortably Numb", "Another Brick In The Wall Part 2" i "Run Like Hell". Do płyty powstał też film w reżyserii Alana Parkera, lecz muzyka do filmu została w znacznym stopniu przemontowana. Nie wszystkie kompozycje zostały umieszczone na płycie - niegotową "What Shall We Do Now?" umieszczono jedynie w filmie oraz grywano na koncertach, zaś ponurą i dramatyczną "When The Tigers Broke Free" umieszczono tylko i wyłącznie w filmie oraz na reedycji kolejnej płyty i na składankach (jest to bardzo osobista kompozycja dla Rogera Watersa - opowiada o tym, jak stracił ojca w bitwie pod Anzio). Podczas prac nad albumem z zespołem rozstał się Rick Wright (choć na koncertach grał z zespołem, ale na prawach wynajętego muzyka, co było skrzętnie ukrywane przed wszystkimi).

"A Collection Of The Great Dance Songs"

Składanka zupełnie nieciekawa. Poza singlowymi wersjami "Money" (z amerykańskiego singla) i "Another Brick In The Wall" (niewiele różniącymi się od wersji z płyt) wydawnictwo właściwie nic nie wnosi do dyskografii zespołu. Poszczególne kompozycje są wyrwane z kontekstu, przez co całkowicie tracą sens.

"The Final Cut"

Dzieło jedynie Rogera Watersa skłóconego z resztą zespołu i jednocześnie płyta nagrana w trzyosobowym składzie wspomaganym przez dodatkowych muzyków. Wydawnictwo mało ciekawe, gdyż większość utworów stanowią odrzuty z "The Wall". Nawet stylistyka płyty przypomina niektóre spokojniejsze utwory z "The Wall". Jest to reakcja na wojnę na Bliskim Wschodzie, inwazję na Falklandy, a zarazem płyta monotonna i nieciekawa. W czasach PRL nie wolno było grać w radiu utworu "Get Your Filthy Hands Off My Desert" ze względu na tekst (pierwsza linijka tekstu jest o Breżniewie).

"Works"

Kolejna składanka w stylu "Relics". Też średnio ciekawy repertuar. Jedyną ciekawostką jest niepublikowany utwór "Embryo" (dość często grywany na koncertach w okresie 1969 - 1972, czasem nawet wydłużany do 10 minut). Ten utwór jest chyba tylko po to, że jakby go nie było, nikt by tej składanki nie kupił.

"A Momentary Lapse Of Reason"

To już Pink Floyd bez Rogera Watersa. Formalnie płyta nagrywana w duecie, lecz podczas prac nad płytą do zespołu wrócił Rick Wright (usunięty z grupy podczas nagrywania "The Wall"). Płyta raczej spokojna, ale kilka przebojów z niej było: "Learning To Fly", "Sorrow", "On The Turning Away". Powstała trochę ostrzejsza płyta od poprzednich. Był to dowód, że Pink Floyd może istnieć bez Rogera Watersa. A na basie wspaniały łysy, czyli Tony Levin.

"Delicate Sound Of Thunder"

Płyta koncertowa z trasy promującej ostatni album. Na płycie znalazły się zarówno utwory z ostatniej płyty, jak i starsze kompozycje zespołu. Do tego David Gilmour poradził sobie jako wokalista również w utworach, które były śpiewane przez Rogera Watersa ("Another Brick In The Wall Part 2", Run Like Hell", "Shine On You Crazy Diamond"), z wyjątkiem "Comfortably Numb (ten był zaśpiewany przez klawiszowca oraz przez dodatkowych muzyków, przez co wielogłosowe wykonanie trochę dziwnie brzmi – partia śpiewana w oryginale przez Rogera Watersa jest po prostu fałszowana).

"The Division Bell"

Wiadomość o nagrywaniu tej płyty wywróciła do góry nogami prawie cały świat muzyczny oraz harmonogram wydawniczy wytwórni EMI (przez co np. płyta Marillion "Brave", choć wyszła nieco wcześniej od płyty Pink Floyd, to przesunęła się z jesieni 1993 na wczesną wiosnę 1994). Tym razem płyta nieco spokojniejsza, ale ze zdecydowanym brzmieniem perkusji. Wydawnictwo mniej przebojowe, ale daje znać o sobie, że zespół potrafi istnieć. Niestety jest to ostatnia płyta zespołu. Kolejnej raczej nie będzie - Rick Wright przegrał walkę z rakiem, a Roger Waters raczej do Pink Floyd nie wróci (choć przy okazji Live 8 zdecydował się raz tylko wystąpić z zespołem). Było parę przebojów z tej płyty - "What Do You Want From Me", "Take It Back", "High Hopes".

"Pulse"

Album koncertowy wydany w pudełku z mrugającą diodą. Ciekawostką jest kompletne koncertowe wykonanie "Dark Side Of The Moon". Prócz tego wśród perełek jest koncertowa wersja "Astronomy Domine" (zagrana ciut za szybko). Brakło tylko "One Of These Days" oraz elektronicznej impresji, które znalazły się w kasetowej wersji płyty.  Układ utworów jest niemalże identyczny, jak setlista ostatnich koncertów zespołu.

"Is There Anybody Out There? The Wall Live 1980-81"

To jest koncertowe wykonanie płyty "The Wall". Niektóre utwory brzmią podobnie jak na studyjnym albumie, ale są też muzyczne niespodzianki: "What Shall We Do Now?" (którego zabrakło na płycie, ale znalazł się na filmie) i instrumentalny "The Last Few Bricks". Można się przekonać, jak brzmiało koncertowe wykonanie "The Wall". Dotychczas było trochę bootlegów, lecz niestety słabej jakości.
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!