SBB - Poznań, Blue Note, 31.03.2012

justisza

ImageLista utworów tego wieczoru nie była specjalnie istotna. Z mojego punktu widzenia – a mogę mieć własny - WIELCY SCENY MUZYCZNEJ nie muszą nic nikomu udowadniać, a już na pewno poprzez dobór repertuaru. Cokolwiek zagrają będzie dobre, aby nie powiedzieć WYBITNE. Nie było inaczej i tym razem, dinozaury rocka zapewniły ponad dwie godziny wspaniałych dźwięków dinozaurom - równie "młodym", co oni, a i często młodszym - po drugiej stronie sceny.  Zagrali wspaniale, przechodząc od najnowszych przez najstarsze, po utwory "złotego środka" działalności. SBB to zespół działający niemal nieprzerwanie od 1971 roku, w swoim dorobku posiada "cały stół" wydawnictw ze swoją nazwą na okładce, co można było zobaczyć i kupić przed i po koncercie. Ta imponująca dyskografia rozłożona na blacie stoiska była oblegana przez przybyłych głównie z powodu ostatniego albumu zatytułowanego po prostu „SBB”.  Została dość nietypowo zarejestrowana, bo w duecie – płytę tworzyli i nagrywali tylko Lakis i Józef, tworząc najpierw krótkie, improwizowane fragmenty, potem przetwarzając je i rozbudowując w 78-minutową formę muzyczną, złożoną z szesnastu części.

Wróćmy jednak do koncertu. Ten spektakl muzyczny rozpoczął się z 15 minutowym poślizgiem. Do naszych uszu od razu dotarła muzyka, która poderwała i pozwoliła poszybować przez całą historię zespołu – od pierwszych wspólnych wprawek w piwnicy, tło muzyczne dla Niemena, wyprawę na podbój muzycznych rynków Europy Zachodniej, rozstanie, powrót na scenę, aż po współczesność. Mimo, iż jest ich w zasadzie dwóch na scenie (przepraszam Ireneusza Głyka, perkusistę) potrafią przywołać wszystkich, którzy mieli swoje miejsce w historii SBB, a których już nie ma… Nie było żadnych piosenek, żadnych tekstów, które zachowałam w pamięci, tylko co jakiś czas pojawiły się wokalizy Skrzeka lub śpiewany tekst utworu. Zresztą w zasadzie trudno mi było znaleźć i wyodrębnić z całości koncertu konkretne kawałki. SBB wyraźnie postawiło na klimat i operowanie nastrojami. Choć może to tylko mój odlot koncertowy... Tak, przyznaję, zupełnie odleciałam. Nawdychałam się przecież różnych zapachów, od jazzującego grania spod znaku Pata Metheny’ego, po zgrabne połączenie moogowych popisów Skrzeka i nastrojowej partii gitarowej Lakisa. Była i rozimprowizowana forma i ponury klimat. Mocno ilustracyjny charakter i pozbawione czasem rytmu, nieco duszne granie, ale i dla kontrastu konkretny tekst i melodia. Była i bitwa na bębny, w końcówce koncertu, która ukazała "nowy" nabytek zespołu - Ireneusza Głyka, w bardzo korzystnym świetle. Ci, którzy mieli wątpliwości czy aby uchwyci nastrój, odnajdzie się w zespole, zwyczajnie poradzi sobie z legendą, musieli przyznać, że było to jego niekwestionowane zwycięstwo, nie tyle nad jego fizycznie obecnym tego wieczoru „przeciwnikiem” zza drugiego zestawu – Apostolisem – co poprzednim perkusistą SBB, Węgrem - Gaborem Nemethem.

Głyk „stłukł” Apostolisa w tym pojedynku, a publika stłukła niejeden kufel z emocji. Zainfekowani mocą muzyki zgromadzeni widzowie nagrodzili muzyków gorączkowymi brawami na koniec. Bisów nie było, ale i nie były one potrzebne.  SBB udowodnił, że prawdziwa sztuka nie podlega prawidłom ekonomii rządzącej nie tylko sceną rockową, bo w odróżnieniu od ostatnich wpadek frekwencyjnych na koncertach w ten sobotni wieczór publiczność dopisała.

SBB, jako nieuleczalny wirus nastrojotwórczy, opanował Blue Note jak nikt już od bardzo dawna. Trudno mi będzie uniknąć porównań przy okazji kolejnego koncertu w Blue Note. Nie znam skutecznej szczepionki do walki z SBB, niech zatem trwa gorączka i stan zainfekowania. Antidotum może być jedynie kolejny udany koncert.

SBB zagrało w składzie: Józef Skrzek (bas, organy, Moog), Anthimos Apostolis (gitary, klawisze, perkusja) oraz Ireneusz Głyk (perkusja).

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok