Małoleksykonowe Drogowskazy, czyli przegląd płyt z ostatniego tygodnia

Sławek Dziennik

To już ostatnie (i bardzo skromne) w tym roku Małoleksykonowe Drogowskazy. Muzyczny rok 2022 powoli przechodzi do historii, teraz zacznie się czas plebiscytów i podsumowań. W przedświąteczny piątek nowych wydawnictw właściwie już nie będzie, a wszystko co dobre zacznie się już po Nowym Roku.

Oby 2023 okazał się równie bogaty w nowe i ciekawe płyty, choć myślę że o to martwić się nie musimy. Wielu z naszych ulubionych twórców już zapowiedziało swoje premierowe wydawnictwa. A korzystając z okazji życzę Wam samych dobrych chwil w nadchodzącym roku, zarówno tych prywatnych, ale też tych muzycznych. A najlepiej niech się wzajemnie uzupełniają.

Carmine CapassoCarmine Capasso - Assenza Di Gravita (2.12.2022)
Kiedy dwa tygodnie temu przedstawiałem Wam nowy album Furio Chirico's The Trip nawet nie przypuszczałem, że niemal w tym samym czasie ukazała się jeszcze jedna płyta związana z włoskimi progerami z The Trip. Gdy po bardzo wielu latach niemal zupełnie inny niż w oryginale skład The Trip postanowił przypomnieć i ponownie nagrać „Caronte” - najlepszy album w dziejach zespołu - wtedy przy mikrofonie stanął śpiewający gitarzysta Carmine Capasso. I teraz pan Carmine kontynuuje swoją progresywną przygodę dopiero co wydanym albumem „Assenza Di Gravita”. Na płycie pojawiają się fantastyczni goście - są tu bowiem Marco Bernard, Danilo Sesti i Kimmo Porsti z Samurai of Prog, jest Luca Sparagna z Le Orme, jest Adrian Shaw z Hawkwind czy Jenny Puertas z Agusy. Dużo na tej płycie melodyjności właściwej włoskiej muzyce, ale niestety wszystko zbyt niebezpiecznie ociera się o popową piosenkowość. Brak tu progresywnego rozmachu i wielowątkowych kompozycji, których moglibyśmy się spodziewać po zaangażowanych muzykach. Nie jest to aż tak zła płyta, ale mam wrażenie że nie zostanie z nami na dłużej.

DonovanDonovan - Gaelia (16.12.2022)

Ponieważ z pewnego niedostatku ciekawych płyt w ostatnim tygodniu mam dziś nieco więcej przestrzeni, przypomnę teraz zdarzenie, które miało miejsce w dobrze nam znanym, pięknym kraju nad Wisłą w 1991 roku. Otóż do Warszawy na jedyny koncert (towarzyszący wyborom Miss Polonia) przyjechał wtedy Donovan. Publiczność chętnie wypełniła wszystkie miejsca na widowni, ale sęk w tym, że wielu widzów ...przyszło na występ zupełnie innego Donovana. Oto bowiem kilkanaście miesięcy wcześniej wszystkie listy przebojów obiegło popowe, słodkie nagranie „Sealed With a Kiss” (potocznie u nas znane jako „Przy ognisku”) sygnowane przez australijskiego piosenkarza Jasona Donovana. Większość młodych ludzi była absolutnie przekonana, że na scenie zobaczy swojego dwudziestotrzyletniego idola, tymczasem zza kulis wyszedł nieco kudłaty dżentelmen już dobrze po czterdziestce. Był to bowiem niejaki Donovan Philips Leitch, który swój pierwszy album nagrał w 1965 roku, kiedy to owego Australijczyka nie było nawet na świecie. Do dziś zresztą nurtuje mnie pytanie czy sami organizatorzy wiedzieli, kogo tak naprawdę zapraszają. No dobrze, to tyle historii.... ja dziś polecam płytę tego bardziej ambitnego Donovana, muzyka zaliczanego do kategorii singer / songwriter, folkowo-popowego balladzisty, który właśnie wydał swój trzydziesty już album. Piękna, nastrojowa płyta, bardzo celtycka, taki mix wczesnego Clannad i równie wczesnego Boba Dylana. Choć sam Donovan kiedyś obraził się na dziennikarza, kiedy ten w wywiadzie nazwał go angielskim Bobem Dylanem. Dodam jeszcze, że na najnowszej płycie w dwóch utworach na gitarze zagrał maestro David Gilmour.

KarabaKaraba - All High Ways (15.12.2022)

Niemiecki zespół z miasta, w którym jeszcze do niedawna grał nasz Robert Lewandowski, a i piwo też mają nienajgorsze. A już bardziej poważnie..... zespół powstał w Monachium, w 2014 roku. Od samego początku był przedsięwzięciem jedynie instrumentalnym, a ich muzyka stanowiła swoisty kociołek, w którym mieszały się różne muzyczne style. Najnowsza płyta jest czwartą pozycją w dorobku zespołu. Najwięcej tu fusion, jazz-rocka, bardzo niewiele prog rocka, brzmień Canterbury czy nawet muzyki funk. Atutem płyty są znakomici instrumentaliści, a wirtuozerskie „pojedynki” między gitarzystą (Louis Bankvas) i klawiszowcem (Andreas Kainz) dodają temu albumowi niezwykłego smaku. Składu dopełniają basista Maasi Maier i perkusista Jakob Thun. Płyta nie jest zbyt łatwa w odbiorze, wielbiciele klasycznego prog rocka raczej nie muszą po nią sięgać.

Mos GeneratorMos Generator - Time/Wounds (16.12.2022)

Amerykański zespół z Portland istniejący od 2000 roku. Kiedyś niesłusznie przyklejono im etykietę stoner rockowego bandu. Niesłusznie, gdyż Mos Generator bazuje raczej na soczystym, motorycznie brzmiącym hard / heavy rocku, na progresywnych naleciałościach z lat 70., a do tego słyszalna jest minimalna doza grunge oraz alternatywnego, gitarowego metalu. Nowy album jest jedenastą pozycją w dorobku grupy. Sześć rasowo brzmiących rockerów, które niestety pod koniec odsłuchu zaczynają męczyć powtarzalnością.


VesilinjaVesilinja - Myrskyn Keskellä (16.12.2022)

Zespoły z Finlandii regularnie pojawiają się w Małoleksykonowych Drogowskazach, więc teraz czas na grupę właśnie z tego kraju. Powstali w 2017 roku z inicjatywy gitarzysty, flecisty i wokalisty Aake Salmiego i klawiszowca Niko Saariniego. Po dołączeniu kolejnych muzyków zespół wynajął stary, opuszczony sklep spożywczy w miejscowości Tuusula i przerobił go na salę prób i studio nagraniowe. Tam też powstał piewszy album grupy Vesilinja wydany w 2021 roku. Wpływ na twórczość zespołu miała cała plejada gwiazd progresywnego rocka, począwszy od rodzimych twórców, takich jak Tasavallan Presidentti czy Wigwam, aż do Genesis, Focus, Caravan, Gentle Giant, VDGG, Camel czy Jethro Tull. Nie inaczej jest na nowym krążku, pełnym melodyjnego, spokojnego, nastrojowego retro proga.

White ChameleonWhite Chameleon - The Brain Mincer Machine (16.12.2022)

Hiszpański rock progresywny nie należy do specjalnie popularnych w naszym kraju, choć jest tam całkiem spora lista wykonawców grających ten rodzaj muzyki. White Chameleon narodził się w 2013 roku w Katalonii, z inicjatywy gitarzysty Juana Antonio Ponce i klawiszowca Jordiego Meli. Dziś skład uzupełniają jeszcze wokalista Xavier Benitez, basista Josep Romero i perkusista Israel Garrido. Panowie od początku przyznawali, że największy wpływ na ich twórczość mieli tacy wykonawcy, jak Marillion, IQ oraz Dream Theater. Najnowszy krążek jest piątym w dyskografii zespołu.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!