W trzeciej części przewodnika ponownie pojawi się siedem nowiutkich wydawnictw znanych i uznanych gwiazd rocka. Bywa, że w niektórych przypadkach ta gwiazda nieco już wyblakła, bywa że w naszym kraju nigdy nie rozbłysła (choć powinna), a bywa że nadal świeci intensywnym blaskiem.
Jakby nie było to wspólny mianownik jest jeden - w tym wpisie pojawią się artyści, którzy swoje pierwsze albumy nagrali minimum czterdzieści lat temu. A jako że klimat wakacyjny już blisko, pojawią się opisy dwóch płyt z muzyką gatunkowo nieco lżejszą, soft a nawet glam rockową. Będą wspomnienia, ale pojawią się też płyty z materiałem zupełnie premierowym, nagranym w ostatnich miesiącach. Część opisywanych nowości już trafiła do sprzedaży, część jest zapowiadana na najbliższe tygodnie. Zapraszam do lektury!
Carmen - The Album 1973-1975 (premiera 31.05.2024)
Pamiętam, jak na giełdzie płytowej w jednym z ówczesnych bydgoskich Domów Kultury sprzedawca reklamował płytę grupy Carmen jako nieznaną perłę hiszpańskiego rocka progresywnego. Płyty nie kupiłem, ale z taką błędną świadomością przyszło mi w tamtych czasach żyć kilka lat. Tak naprawdę zespół powstał w Los Angeles, a jego pomysłodawcą był mający na wpół meksykańskie pochodzenie David Allen. Wkrótce muzycy przenieśli się do Londynu mając nadzieję, że jest to kraina sprzyjająca znacznie bardziej prog rockowym eksperymentom niż USA. Choć grywali dużo koncertów supportując takie gwiazdy jak Santana, Blue Oyster Cult czy Jethro Tull niespecjalnie przebili się do świadomości odbiorców. Na trzech płytach studyjnych zespół próbował dość naiwnie połączyć elementy muzyki progresywnej z muzyką hiszpańską (głównie flamenco), kastanietami, stepowaniem czy okazjonalnymi tekstami i tytułami w języku hiszpańskim. Niestety ów dość specyficzny styl nie przypadł do gustu wymagającej publiczności. Rozczarowani muzycy wrócili do Stanów. Natomiast wspólne granie u boku Jethro Tull zaowocowało przyjęciem Johna Glascocka w poczet ekipy Iana Andersona. I choć zagrał na tak wybitnych albumach, jak „Songs from the Wood” (1977), „Heavy Horses” (1978), czy fenomenalny koncertowy „Bursting Out” rozstał się z Tull w mało ciekawych okolicznościach i wkrótce zmarł. A wracając do Carmen - do drugiej i trzeciej płyty dodano po dwa bonusy. Ot, ciekawostka z lat 70.
Demon - Invincible (premiera 17.05.2024)
Pamiętam, że zespół Demon usłyszałem pierwszy raz wiele lat temu, w jednej z popołudniowych, sobotnich audycji Zapraszamy do Trójki, prowadzonych przez Piotra Kaczkowskiego. Trudno mi już dziś powiedzieć, która to była płyta, ale bez wątpienia coś z trzech pierwszych albumów zespołu. Później zespół Demon wielokrotnie zmieniał skład, a do dziś przetrwał w nim jedynie wokalista Dave Hill (to tylko przypadkowa zbieżność z basistą Slade). W początkach kariery nieco zaostrzył brzmienie, by na czwartym krążku „British Standard Approved” niespodziewanie wejść w rejony rocka progresywnego (ponoć muzycy Demon mieli wtedy okres fascynacji zespołem Pink Floyd). Ale chyba niezbyt dobrze się z tym czuli, bo dość szybko powrócili do grania heavy metalowego (w pewnym momencie ich brzmienie porównywano do Saxon). Teraz wydają swoją czternastą płytę studyjną wypełnioną nieco łagodnieszą, ale wciąż bardzo melodyjną odmianą heavy metalu. Głos Hilla stracił nieco mocy, ale bardzo przyzwoita gra dwóch gitarzystów (Paul Hume, David Cotterill) nieco nam to wynagrodzi. Zespół Demon niczego nowego nie odkrywa, ale miło słyszeć, że metalowa legenda NWOBHM jeszcze nie zardzewiała.
Fanny - The Reprise Years 1970-1973 (premiera 23.08.2024)
Lekko, łatwo i przyjemnie, czyli dużo muzyki akurat na wakacje (choć patrząc na datę wydania będzie to już raczej koniec letniej kanikuły). Zespół Fanny powstał w Stanach Zjednoczonych, na początku lat 70. W historii muzyki nie był pierwszą grupą muzyczną złożoną z samych kobiet, ale jak podają źródła był pierwszym żeńskim zespołem rockowym, który zarejestrował i wydał plytę długogrającą. Zespół utworzony przez siostry Millington wydał pięć albumów wypełnionych dość łagodną muzyką rockową, ozdobioną niekiedy ciekawą partią gitary czy naprawdę dobrym brzmieniem klawiszy. Kolejne płyty ubarwiał brzmieniami psychodelicznymi, bluesem, funkiem czy nawet odrobinę soulem. Krytycy chętnie przykleili im łatkę glam-rocka, ale tak naprawdę z ruchem glam ich muzyka nie miała wiele wspólnego. I choć nawet jak na tamte czasy dziewczyny preferowały dość łagodne granie, okrzyknięto je ochoczo matkami chrzestnymi żeńskiego rocka, zaś późniejsze, grające już zdecydowanie ostrzej kapele - jak choćby The Runaways czy Girlschool - przyznawały się chętnie do pewnych inspiracji zespołem Fanny. Odnotujmy jeszcze, że w pewnym momencie w składzie pojawiła się Patti Quatro, czyli siostra bardzo znanej Suzi. Gdyby ktoś miał ochotę przypomnieć sobie czy poznać dokonania zespołu Fanny okazja jest znakomita. Nakładem firmy Cherry Red ukazuje się czteropłytowy box zawierający pierwsze cztery albumy grupy, nagrane kiedyś dla firmy Reprise (ten czwarty produkował słynny Todd Rundgren). Oprócz podstawowego materiału jest mnóstwo bonusów, a spora część tych nagrań nigdy nie była publikowana. Co ciekawe wciąż aktywny jest fanpage zespołu, który obserwuje niemal pięć tysięcy osób. Aktywna jest też strona zespołu, mimo że zakończył on swoją karierę niemal pół wieku temu.
Nektar - Mission to Mars (premiera 30.06.2024)
Czy zespół Nektar kończy swoją historię? Na pewno kończy jeden jej etap. Pod koniec lata da swój ostatni występ na żywo, na festiwalu Nene Valley Rock Festival w zamku Grimsthorpe, między 5 a 8 września. Podczas festiwalu wystąpią też takie zespoły jak Caravan, Gryphon, Mostly Autumn czy Solstice. Ale, ale.... do września mamy jeszcze trochę czasu, a tymczasem pod koniec czerwca Nektar wydaje swój szesnasty album studyjny. Historia tego zespołu zaczęła się w 1969 roku, a dwa lata później debiutowali płytą „Journey to the Centre to the Eye”. Na najnowszej płycie pojawił się nowy perkusista Jay Dittamo, który zastąpił zmarłego w ubiegłym roku Rona Howdena - współzałożyciela grupy i jej wieloletniego muzyka. Ten najnowszy album zawiera tylko cztery kompozycje. Jak twierdzą muzycy utwory mają być klasycznie progrockowe, jednocześnie też ubarwione nieco łatwiejszymi, melodyjnymi, prog popowymi wstawkami. W składzie zespołu oprócz lidera (Derek Moore) najbardziej znanym muzykiem jest Ryche Chlanda - znany z grup Fireballet czy Renaissance.
Pink Floyd - Winterland Eclipse 1972 (premiera 31.05.2024)
Coraz ciekawiej rozrasta się koncertowa seria z muzyką grupy Pink Floyd. Tym razem dostajemy podwójny, kompaktowy album z występem zespołu, jaki miał miejsce w San Francisco, w 1972 roku. Na pierwszym krążku zaprezentowana została cała płyta „Dark Side of the Moon”. Drugą płytę wypełniają cztery utwory z wcześniejszych albumów, zagrane jednak w ciekawych i mocno rozbudowanych wersjach. Są to „One of These Days” / „Careful With That Axe, Eugene” / „Echoes” / „Set the Controls for the Heart of the Sun”. Płyta zawiera nagrania z 24 września 1972, z koncertu w Winterland Auditorium. Oczywiście materiał ten był już wydany, m.in. przez cenioną wśród floydomaniaków japońską wytwórnię Siren. W 2004 roku ukazał się trzykompaktowy album „Winterland 1972” i zawierał rejestrację koncertów z 23 i 24 września. Tym razem dostajemy na dwóch CD zapis występu tylko z tego drugiego dnia, ale za to w wersji oczyszczonej i zremasterowanej.
Police - Synchronicity (premiera 26.07.2024)
Krótka, zwarta kariera. Pięć znakomitych albumów, finał w postaci świetnie ocenianego krążka „Synchronicity” i koniec. Ostatnia płyta ukazała się 10 czerwca 1983 roku i przez niemal półtora roku utrzymywała się na najwyższym miejscu amerykańskiej listy Billboard 200. Później zespół zagrał jeszcze ogromną, wielomiesięczną trasę koncertową. Po latach stagnacji kolejną długą trasę zagrali dopiero w 2008 roku, po czym definitywnie ogłoszono rozpad zespołu. A teraz po 41 latach od wydania album „Synchronicity” wraca w niezwykle bogatej wersji. Prace nad nową edycją trwały ponoć trzy lata. Na sześciu kompaktach dostaniemy aż 55 utworów niepublikowanych - demówki, wersje alternatywne, single. Pierwszy krążek to oryginalny album, jednak ponownie zremasterowany z taśm matek, na drugim utwory z SP/EP i 11 piosenek niepublikowanych, CD 3/4 to wersje alternatywne, demówki oraz covery, zaś dwa ostatnie dyski to 19 nagrań pochodzących z koncertu zarejestrowanego 10 września 1983 w Oakland. Całość opatrzona jest 60-stronicową książeczką pióra Jasona Drapera. Niestety wersja winylowa będzie znacznie uboższa. O ile ta kompaktowa zawiera aż 84 utwory, o tyle winylowa została zredukowana do czterech krążków i zaledwie 42 utworów. Niestety nabywcy obu wersji muszą się liczyć z wydatkiem kilkuset złotych.
Slade - Live in London 1972 (premiera 07.06.2024)
To kolejna wakacyjna płyta, zupełnie pozbawiona progresywnych brzmień. Jeden z najlepszych brytyjskich animatorów glam rocka.... i pierwszy brytyjski zespół jaki widziałem na scenie. To było dawno, oj bardzo dawno. Byłem wtedy „mocno nastoletni”, koncert był w Bydgoszczy i jak na tamte czasy był niezwykle barwnym, głośnym wydarzeniem epoki PRL-u. Po wielu latach do Slade (jak i do całego glam rocka) wracam już bardzo rzadko. Ale jest teraz okazja - do sprzedaży trafił koncert zespołu Slade z 1972 roku. Mieli wtedy zaledwie dwa studyjne albumy w dorobku i znakomity, pełen niesamowitej scenicznej energii koncert „Slade Alive!” uważany za jeden z ważniejszych żywców tamtych czasów. Ta nowa płyta zawiera koncert emitowany przez BBC 30 września 1972 roku z londyńskiego Paris Theatre. Podobnie jak „Slade Alive!” także i ten album zaczyna się od niesamowitego „Hear Me Calling”, ale później dostajemy nieco inny zestaw utworów, choć zagrany z równą werwą i rockowym pazurem. Przy okazji wspomnę o jeszcze jednym, tegorocznym wydawnictwie zespołu Slade. Album „Live at the New Victoria” ukazał się pod koniec lutego i zawiera rejestrację koncertu z 1977 roku. Wydany na pojedynczym kompakcie lub na przepięknym edytorsko, podwójnym winylu.