Dziennik Sławka: Oddajmy głos rockowym dinozaurom (7)

Sławomir Dziennik

To już przedostatni wakacyjny odcinek cyklu, więc najwyższy czas nadrobić jeszcze przedwakacyjne zaległości. Kolejny raz pojawią się panowie Anderson, rozpoczniemy też minicykl z brytyjskim folk rockiem, który będzie miał przynajmniej cztery odcinki.

To odmiana rocka, która w naszym kraju nigdy nie cieszyła się właściwie żadną popularnością. I choć zdaję sobie sprawę, że nic się nie zmieni, to może te kilka wpisów sprawi, że niektórzy spojrzą nieco łaskawszym okiem na dokonania takich gwiazd jak Fairport Convention, The Albion Band, Dando Shaft, Lindisfarne czy Bert Jansch i The Pentangle. Ten folkowy nurt reprezentuje dziś zespół Third Ear Band. W przypadku zespołu Grateful Dead i Davida Bowie pojawią się omówienia aż dwóch nowych wydawnictw. Miłej lektury!

 

David Bowie - Rock 'n' Roll Star! (premiera 14.06.2024)
David Bowie - David Bowie (premiera 26.07.2024)

Kolejne wydawnictwo z ekskluzywnej serii przedstawiającej kompletny dorobek fonograficzny Davida Bowie. Tym razem obejmuje okres od lutego 1971, aż do powstania i nagrania „The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders From Mars”. Zestaw 5 CD i Blu-ray zawiera utwory demo, sesje dla BBC, single, kilka utworów koncertowych, czy też piosenki pominięte przy produkcji płyt. Rarytasem jest aż dwadzieścia dziewięć utworów, które nie były dotąd publikowane. Ozdobą są aż dwie książki. Pierwsza liczy sobie 112 stron i zawiera recenzje i artykuły z tego okresu lat 70., nieznane fotografie, a także wywiady czy osobiste notatki ówczesnej promotorki Davida - Ann Wilson. Do tego zestawu dołączona jest i druga książka. Tym razem na 36 stronach pomieszczono osobiste zapiski artysty z okresu nagrywania „Ziggy Stardust”. Płyta Blu-ray to remaster z 2012 r. oryginalnego albumu, a także album i dodatkowe miksy z 2003 roku w formacie DTS-HD, plus single, odrzuty i wersje alternatywne. Ale jest tu także inna wersja albumu zatytułowana „Waiting in the Sky (Before the Starman Came to Earth)” z taśm Trident Studio z 15 grudnia 1971 roku, która zawiera alternatywną kolejność utworów i cztery numery, które nie znalazły się na ostatecznym albumie. Przy okazji odnotujmy jeszcze jedno nowe wydawnictwo z muzyką Davida Bowie. Ekskluzywną dwukompaktową edycję debiutanckiej płyty. Na pierwszym krążku mamy czternaście utworów podstawowych, ale na drugim dostajemy aż szesnaście bonusów (to co zawsze - odrzuty, wersje alternatywne, inne miksy). Dostępna także piękna edycja na podwójnym, zielonym winylu.

 

Clan Of Xymox - Exodus (premiera 7.06.2024)

Holenderski zespół wylansowany w Trójce przez duet Piotr Kaczkowski / Tomek Beksiński. Zadebiutowali w 1985 roku znakomicie przyjętym album „Clan of Xymox”, który otwierał mega hit „A Day” - żelazny punkt wszystkich koncertów grupy. Sam również miałem okazję słyszeć ten utwór na żywo, na warszawskim festiwalu Marchewka w 1988 roku. Powstali w Nijmegen z inicjatywy Ronny Mooringsa i Anki Wolbert. Kariera zespołu nabrała rozpędu, kiedy do tej dwójki dołączył klawiszowiec Pieter Nooten. Chwilę później trafili do wizjonerskiej w tamtych czasach firmy płytowej 4AD, dowodzonej przez Ivo Watt-Russella, a polecającym był sam Brendan Perry z Dead Can Dance. Po wydaniu drugiej płyty „Medusa” (1986) na karierę solową zdecydował się Pieter Nooten, ale pozostał w zespole biorąc udział w nagraniu dwóch kolejnych albumów. W tym czasie powoli zmieniała się muzyka zespołu. Nooten definitywnie rozstał się z grupą w 1991 roku i mniej więcej w tym samym czasie odeszła Wolbert. Osamotniony Moorings pozyskał do współpracy nowych muzyków. Kolejne płyty „Metamorphosis” i „Headclouds” (nagrane pod skróconą nazwą Xymox) niebezpiecznie skręcały w stronę uproszczonej muzyki tanecznej i okazały się wydawniczą porażką. W 1997 roku Ronny wrócił do pierwotnej nazwy, a muzyka zespołu nawiązywała do gothic rocka. W tym czasie już niezbyt uważnie śledziłem losy zespołu. A kiedy w 2021 roku zupełnie przypadkowo wpadł w moje ręce, a chwilę później w szufladkę odtwarzacza CD album „Limbo” okazało się, że zespół powrócił na dawne muzyczne tory rejestrując całkiem udany (choć raczej nisko oceniany) album. Także najnowsze wydawnictwo grupy utrzymane jest w klimatach dark wave. Dziesięć utworów nie wnosi nic nowego, ale fani gatunku, jak i samego zespołu będą zadowoleni. Wyróźniłbym utwory „Afterglow”, „Blood of Christ”, czy kończący całość „Once Upon a Time”.

 

Grateful Dead - From The Mars Hotel (50th Anniversary Deluxe Edition) (premiera 21.06.2024)

Grateful Dead - Friend of the Devils: April 1978 (premiera 20.09.2024)

Czy wiecie, kim są Deadhedzi? Brzmi groźnie, zupełnie niczym nazwa gangu motocyklowych zabijaków. Ale nic bardziej mylnego. To międzynarodowa subkultura, która formalnie powstała w 1971 roku i skupiała zagorzałych fanów grupy Grateful Dead. Większość z nich mieszka w Stanach Zjednoczonych czy w Kanadzie, grupa europejska jest już znacznie mniejsza. Czy w Polsce są Deadhedzi? Jest ich ponoć zaledwie sześciu - niestety z powodu uwarunkowań geograficzno-politycznych żaden z polskich Deadhedów nie widział na żywo koncertów grupy. Ich amerykańscy odpowiednicy widzieli tych koncertów setki, a za pełną zgodą zespołu każdy z nich można było rejestrować na dowolnym sprzęcie. Może dlatego oficjalna liczba płyt koncertowych zbliża się do trzystu, a liczba bootlegów już dawno przekroczyła tysiąc. Jest nawet oficjalna strona, z której za darmo można sobie pobrać zarejestrowane koncerty grupy i na dziś jest ich już ponad dwa tysiące. Ponoć najwięcej koncertów zespołu widział sławny koszykarz Boston Celtics Bill Walton, któremu licznik zatrzymał się na 850. Deadhedami są m in. John Belushi, Whoopi Goldberg ((ponad dwieście obejrzanych koncertów), Bill Clinton czy pisarz Stephen King. Mimo że zespół zakończył działalność w 1995 roku wraz ze śmiercią lidera Jerry Garcii, to duch tej muzyki w USA nigdy nie umarł. Jeszcze w latach dwudziestych tego wieku w USA działało ponad pięćset cover bandów grających tylko muzykę GD. A sam zespół w naszym kraju właściwie nie zyskał żadnej popularności. Dawna Trójka również starannie ich pomijała, płyty winylowe były trudne do kupienia i raczej nie cieszyły się popularnością. A dziś do omówienia mam dwie pozycje. Pierwsza z nich to trzypłytowe wznowienie albumu „From The Mars Hotel” z 1974 roku. Na pierwszym krążku znajdziemy materiał z oryginalnej płyty i zaledwie dwa utwory bonusowe, natomiast drugi i trzeci dysk to zapis koncertu z grudnia 1974, jaki odbył się w amerykańskim mieście Reno. 22 utwory i ponad 150 minut materiału z oklaskami. Znacznie ciekawsze jest drugie omawiane dziś wydawnictwo. To aż 19 kompaktów i zapis ośmiu koncertów zagranych przez zespół od 6 do 16 kwietnia 1978 roku. Do tego 48-stronicowa książeczka, niezwykle efektowna okładka i ponoć fenomenalny dźwięk. Całość ukazuje się w nakładzie dziesięciu tysięcy egzemplarzy, kosztuje 200 dolarów i mam pewność, że rozejdzie się błyskawicznie. Zastępy Deadhedów w Ameryce Północnej są nadal ogromne.

 

Jethro Tull - Live: Bursting Out: The Inflated Edition (premiera 21.06.2024)

Choć w latach dwutysięcznych ukazało się wiele koncertowych płyt zespołu z materiałem nagranym w latach siedemdziesiątych a nawet sześćdziesiątych, to jednak chronologicznie pierwszym wydanym albumem nagranym na żywo był znakomity „Bursting Out”. Od samego początku działalności zespół Jethro Tull co rok wypuszczał płyty studyjne. W 1978 był to znakomicie przyjęty album „Heavy Horses”, gdzie romans progresywnego zespołu z folkiem trwał w najlepsze. Krążek ukazał się w kwietniu, a zespół ruszył w trasę koncertową po Europie (nazwaną Heavy Horses Tour), którą postanowił uwiecznić wydawnictwem koncertowym. Większość materiału na ten podwójny album została zarejestrowana 28 maja, podczas występu w szwajcarskim Bernie. O doborze akurat tego zestawu utworów zadecydował sam Anderson, który po powrocie z trasy odsłuchiwał przez długie godziny cały zarejestrowany materiał by wybrać ten, gdzie według niego zespół brzmiał idealnie. Album ten był kilkakrotnie wznawiany na pojedynczym lub podwójnym CD. Nad obecnym, najnowszym wydaniem pracował Steven Wilson. I tak dostajemy oryginalny materiał koncertowy w nowym mixie wspomnianego lidera Porcupine Tree. Atutem jest to, że po raz pierwszy otrzymujemy wszystkie numery w pełnych wersjach. Do tego utwory zarejestrowane na próbach i nigdy nie publikowane oraz kolejną koncertową perełkę - występ w październiku '78 w nowojorskiej Madison Square Garden, również zremiksowany przez Wilsona (ten materiał ukazał się w 2009 na płycie). Tu mała ciekawostka, bo według wszelkich źródeł był to pierwszy koncert rockowy transmitowany na żywo za pomocą przekazu satelitarnego. Tak więc trzy płyty CD przynoszą nam niemal cztery godziny muzyki. Ale to nie wszystko, bo na dwóch płytach DVD dostajemy ten sam materiał w formacie 96/24 i dźwięku przestrzennym 5.1, zaś trzecia płyta DVD przynosi 93-minutowy program, w tym 50-minutowe video zarejestrowane podczas owego nowojorskiego koncertu grupy. W czasie słuchania można sobie poczytać 96-stronicową książeczkę, pełną unikalnych zdjęć z domowego archiwum Andersona. Całość można kupić w naprawdę przystępnej cenie.

 

Maneige - Live À L'Outremont 1979 (premiera 30.05.2024)

Najciekawsza muzycznie prowincja Kanady Quebec „wydała na świat” tak uznane firmy muzyczne jak Harmonium, Morse Code, Dionysos, Eden, a współcześnie choćby Jelly Fiche, Karcius, Mystery czy Red Sand. My jednak wrócimy dziś do lat 70. ubiegłego wieku i przedstawimy jeszcze jedną wybitną formację z Quebec, a mianowicie Maneige. Zespół powstał w 1972 roku w Montrealu, z inicjatywy flecisty i saksofonisty Alaina Bergerona i klawiszowca Jerome Langloisa. Supportowali na kanadyjskich koncertach tak znane grupy jak Soft Machine czy Ekseption. Dość szybko podpisali kontrakt z firmą Harvest. Ich płyty to bogata muzyka czerpiąca z progresywnego i awangardowego rocka, folku, jazzu czy sceny Canterbury. Już po drugiej płycie z zespołem pożegnał się Langlois, który chciał podążać inną muzyczną ścieżką niż koledzy. Trzeci album nagrywają już dla Polydoru i jest to ostatnia dobra płyta Maneige. Na kolejnych zaznaczają się coraz mocniej elementy jazz-rockowe. Po najsłabszym w dorobku szóstym albumie „Images” muzycy podejmują decyzję o zakończeniu działalności. W dyskograficznym dorobku mieli wtedy jeden album koncertowy „Composite” z 1979 roku, a przez ostatnie ćwierć wieku do sprzedaży trafiły kolejne cztery wydawnictwa z oklaskami. Tym najnowszym jest właśnie album „Live A L'Outremont 1979”. Na szczęście materiał dość znacznie różni się od tego z pierwszej oficjalnej koncertówki zespołu, nie ma więc obaw że dostaniemy ten sam, znany już zestaw muzyczny. A ciekawostką jest fakt, że pod koniec maja 2024 zespół zagrał w Montrealu znakomicie przyjęty koncert zorganizowany z okazji zbliżającej się rocznicy wydania pierwszej płyty. Na scenie pojawili się niemal wszyscy muzycy jacy przez lata występowali w zespole, w tym współzałożyciel Jerome Langlois. 

 

Third Ear Band - Druid One (Live, Essen, 1970) (premiera 31.05.2024)

Kolejny wykonawca zupełnie w naszym kraju nieznany. Muzyczne encyklopedie zaliczają ich do nurtu progressive folk / psychedelic folk, a ja na swój prywatny użytek nazwałem ten kierunek Canterbury folk lub experimental folk. Powstali w połowie lat 60. w Londynie, w instrumentarium nie korzystali z klasycznej perkusji, a jedynie (jak to się dziś mówi) z perkusjonaliów, nie mieli też instrumentów klawiszowych. Dominowały skrzypce i wiolonczela, nieco później dołączyła gitara. Wielkim fanem ich muzyki był sam John Peel, który nawet zagrał na harfie w jednym z utworów debiutanckiego albumu. Zostali zauważeni grając jako support na koncercie Blind Faith, a nieco później wystąpili na słynnym festiwalu Isle of Wight. Komponowali muzykę do spektakli teatralnych i filmów, m.in. do produkcji „The Tragedy of Macbeth” w reżyserii Romana Polańskiego. Muzyka zespołu zawierała (dość męczące na pierwszej płycie) elementy muzyki raga, czy o wiele lepiej przyswajalne (na drugim albumie) wpływy europejskiego folkloru czy nawet muzyki średniowiecznej. Definitywnie rozwiązali się w 1993 roku. Po latach ukazało się kilka albumów koncertowych. Najnowszym z nich jest wydany pod koniec maja krążek z zarejestrowanym występem grupy na Essen Pop and Blues Festival, 2 kwietnia 1970 roku. Zagrali obok takich zespołów jak Focus, Black Sabbath, Ekseption czy It's A Beautiful Day. Muzycy Third Ear Band dali ten występ na kilka tygodni przed wydaniem drugiej płyty i wydawali się być w znakomitej formie. Mimo wszystko to trudna muzyka i mam wątpliwości, czy ktokolwiek po nią sięgnie. Ale istotą tego cyklu jest też przypominanie wykonawców zupełnie już zapomnianych, wszak historię muzyki tworzą nie tylko największe gwiazdy.

 

Yes - The Alternate Generation (premiera 17.06.2024)

Połowa lat 80. była trudnym czasem dla progresywnych zespołów starszej generacji, bowiem powoli do głosu dochodzili artyści określani mianem neo-progresywnych. Jeszcze w 1983 roku zespół Yes wybronił się albumem „90125” - najlepiej sprzedająca się płytą w dziejach grupy, a sukces muzycy umocnili potężną trasą koncertową w latach 1984-85, która przyniosła zespołowi niemałe dochody. Singlem promującym ten album był słynny numer „Owner of a Lonely Heart”. Swój dwunasty album studyjny „Big Generator” zaczęli nagrywać tuż po powrocie z trasy koncertowej. Jednak sesje nie należały do najłatwiejszych i album trafił do sprzedaży dopiero we wrześniu 1987 roku. Pewne różnice w procesie tworzenia sprawiły, że czuwający nad produkcją Trevor Horn zostawił kolegów i niedokończone dzieło - wkrótce zastąpił go Trevor Rabin do spółki z Paulem De Villiersem. Płyta zyskała dość pochlebne recenzje, a sprzedaż na rynku amerykańskim przekroczyła milion egzemplarzy, co jednak przy trzech milionach poprzedniczki było wynikiem dużo gorszym. Zespół wyruszył na kolejną trasę koncertową po Ameryce Północnej i Japonii, a po powrocie Jon Anderson po raz kolejny opuścił Yes. To tyle w dużym skrócie historii powstania albumu „Big Generator”. A kilka tygodni temu trafił do sprzedaży krążek „The Alternate Generation” zawierajacy trzynaście utworów z wielu sesji nagraniowych do tego albumu (płytę nagrywano we Włoszech, w Londynie, a także w Los Angeles). Wszystkie nagrania są po raz pierwszy wydane na oficjalnej płycie i dzięki temu możemy zapoznać się z odrzuconymi później alternatywnymi wersjami utworów.

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku