Deep Purple - All The Time In The World / Hell To Pay (radio singles)

Tomasz Kudelski

ImagePo ponad 7 latach od wydania płyty Rapture Of The Deep, grupa Deep Purple nagrała wreszcie nowy studyjnych materiał. W wywiadach zapowiadających nowy album Now What?! zespół sugerował odejście od krótszych komercyjnych radiowych utworów na rzecz dłuższych kompozycji. Po powszechnej krytyce brzmienia ostatniego albumu zespół postanowił zaangażować do współpracy legendarnego producenta Boba Ezrina wsławionego współpracą m.in. z Alice Cooperem oraz Pink Floyd (m. in. album The Wall). Oczekiwania były i są zatem duże.

Spece od marketingu z wytwórni Edel Ear Music w zakresie promocji nowej płyty Deep Purple postawili na tajemnicę, niedopowiedzenie i zaskoczenie. I to w każdym elemencie. Począwszy od długo skrywanego wieloznacznego tytułu płyty, poprzez tajemniczą promocyjną stronę internetową po krótkie instrumentalne trailery płyty... Na koniec przyszła pora na single.

Wbrew twierdzeniom zespołu o niedostosowywaniu się do dyktatu radiowej promocji, wytwórnia postanowiła wydać na singlu wyłącznie radiowe, skrócone wersje kompozycji All The Time In The World oraz Hell To Pay.

Światowa radiowa premiera obu nagrań miała miejsce 11 marca na antenie rosyjskiej radiostacji Rock.fm, a chwilę później oba nagrania trafiły do internetu.  All The Time In The World zostało opublikowane również na kanale YouTube zespołu.

Oba utwory zostały skrócone do około 3 i pół minuty każde. Zabieg ten w przypadku takiego zespołu jak Deep Purple jest mocno kontrowersyjny i obniżył znacznie walor artystyczny obu tych kompozycji. Utwory w tych wersjach nie mają bowiem spójnych początków oraz zakończeń, a w przypadku Hell To Pay ucierpiały też, jak się wydaje, partie solowe.

No, ale teraz o samej muzyce. Niestety, rewelacji nie ma. Oczekiwałem, że Deep Purple powrócą w wielkim stylu, a wybrane singlowe kompozycje na razie tego nie potwierdzają. All The Time In The World jest spokojnym i romantycznym utworem, który przynosi bardzo bliskie skojarzenia z ostatnią solową płytą Gillana One Eye To Marocco i posiada również taki trochę beatlesowski charakter.  Jest to ładna i z gracją zagrana kompozycja z fajną gitarową solówką, ale niestety, przynajmniej dla mnie, brak w niej emocji oraz pasji charakteryzującej te najlepsze dokonania Gillana i spółki, również te z okresu ze Stevem Morsem w składzie.  Gillan śpiewa niskim ciepłym głosem, ale utworowi brakuje tej wokalnej charyzmy, którą słychać na przykład w Sometimes I Feel Like Screaming, Over And Over czy nawet w Holy Water - utworze, który Gillan nagrał z Tonym Iommim w ramach projektu WhoCares.

Drugi utwór to znacznie szybsze Hell To Pay.  To już klasycznie hardrockowa kompozycja zbliżona stylistycznie do I Am Not Your Lover, 69 czy Kiss Tomorrow Goodbye.  Klasycznie gillanowy śpiew jest przełamany dziwnym refrenem, który psuje trochę obraz całości. Pojawiają się skojarzenia z AC/DC, Kiss czy ogólnie metalowo stadionowym sznytem z lat 80. W utworze tym na płycie Now What?! ma podobno pojawić się partia szkolnego chóru. Na podstawie trzyminutowego radio mixu trudno na razie ją sobie w tym utworze wyobrazić, ale pożyjemy - zobaczymy. Część solowa, aby uzyskać idealną radiową długość, została niestety tak okrojona, że brzmi prawie nienaturalnie.  Morse i Airey dwoją się i troją, ale pocięte partie tym bardziej ujawniają podobieństwo do improwizacji znanych już z Things I Never Said oraz MTV z ostatniej płyty Rapture Of The Deep. To, co mnie niewątpliwie cieszy to dobre brzmienie całości oraz mocny i czysty głos Gillana. Nie wnikam na razie ile w tym jest zasługi studyjnej obróbki, w każdym razie jego głos w obu tych kompozycjach brzmi naturalnie i znacznie lepiej niż na Rapture Of The Deep.

Czy jestem rozczarowany? Na razie trochę tak, ale może dlatego, że miałem zbyt wysokie oczekiwania, takie co najmniej na miarę Perfect Strangers.  Bo trzeba powiedzieć, że obie zaprezentowane kompozycje, żadnej ujmy zespołowi nie przynoszą. Są to dobre piosenki, ale niestety „tylko” dobre i mocno okaleczone radiową edycją.  Od członków Deep Purple, w zasadzie u kresu ich artystycznej podróży, oczekuję po prostu czegoś więcej.

Ale wiary nie tracę, bo 26 kwietnia już coraz bliżej i mam przeczucie, że płyta Now What?! jeszcze pozytywnie mnie zaskoczy.
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!