Christmas 7

Giltrap, Gordon & Wakeman, Oliver - Ravens & Lullabies

Artur Chachlowski

ImageGordon Giltrap – znany i ceniony w swojej ojczyźnie brytyjski gitarzysta, który nieprzerwanie nagrywa od końca lat 60. Nagrał jako solista oraz wraz z własnym zespołem mnóstwo ciekawych albumów, z których złotymi zgłoskami zapisał się co najmniej jeden – instrumentalny „Visionary” z 1976 roku.

Oliver Wakeman – wiadomo, syn Ricka Wakemana, słynnego pianisty przez lata związanego z Yes, a i sam mający za sobą epizod związany z tym legendarnym zespołem, między innymi w ramach tournee „In The Present”, w trakcie którego zagrał z Yes ponad 150 koncertów. Współpracował też z inną legendą brytyjskiego rocka – grupą The Strawbs, a także był autorem wielu płyt nagranych solo, jak i ze swoim zespołem (między innymi „Coming To Town” zarejestrowany dla potrzeb DVD w Teatrze Śląskim w Katowicach).

Gdy spotyka się dwóch takich muzyków, to spod ich pióra nie może wyjść słaby album. Jeżeli jeszcze zaproszą oni do swojego wspólnego projektu tak renomowanych artystów, jak wokalista Paul Manzi (Arena), perkusista Johannes James (Threshold), bluesowy basista Steve Amadeo czy, podobnie jak Oliver Wakeman swego czasu bezprecedensowo usunięty z Yes, wokalista Benoit David (śpiewa tylko w jednym – ale za to jak! – utworze „From The Turn Of A Card”, który to w pierwotnym zamyśle Wakemana miał być przeznaczony dla grupy Yes), a także Karl Groom (który zmiksował całość), to możemy się spodziewać płyty wybitnej. I tak w istocie jest. Album zatytułowany „Ravens & Lullabies” we wspaniały sposób łączy talenty obu głównych filarów tego przedsięwzięcia i generuje niesamowity efekt synergii, w którym uczestniczą, dokładając swoje „trzy grosze”, wszyscy zaproszeni goście. Płyta ma ciekawą konstrukcję przypominającą odrobinę dwa pierwsze albumy Areny. Utwory wokalno-instrumentalne przeplatane są krótkim instrumentalnymi miniaturkami. Podkreślmy – miniaturkami o niespotykanej wręcz urodzie. „Fiona’s Smile” następująca po najbardziej rockowo brzmiącym w tym zestawie openerze „Moneyfacturing” wydaje się być prawdziwym szczytem akustycznej miniatury. Niewiele ustępuje jej „LJW” z finezyjnymi, fortepianowymi partiami Wakemana. Ale te krótkie, najczęściej dwuminutowe impresje są przecież domeną Giltrapa. To on błyszczy w „Wherever There Was Beauty”, „A Perfect Day”, a szczególnie w „One For Billie”. Z kolei w „A Mayfair Kiss” w świetle reflektorów staje Oliver, który gra tak pięknie, że… chyba równać się z nim może jedynie jego słynny ojciec.

O sile albumu decydują jednak utwory wokalne. Najbardziej podobają mi się otwierający cały album na rockowo (a więc trochę myląco w stosunku do reszty kompozycji na płycie) utwór zatytułowany „Moneyfacturing” oraz długi, epicki „Is This The Last Song I Write”. Trzeba przyznać, że Paul Manzi wykonał w obu tych utworach kawał bardzo dobrej roboty. Zresztą standardy wyznaczone tymi kompozycjami są tak wysokie, że reszta nagrań – już bardziej liryczna – tylko niewiele ustępuje tym dwóm wyżej wymienionym. Posłuchajcie „Anyone Can Fly”, „Maybe Tomorrow” oraz zamykającego program płyty „Ravens & Lullabies” nagrania „Ravens Will Fly Away”. Wspaniale napędzane są one przez delikatną grę Wakemana i efektowne akustyczne solówki Giltrapa. No i fenomenalnie interpretuje je Manzi.

Ten album przynosi prawdziwy powiew wiosny. Jest w nim tyle pogody, piękna, optymizmu i radości, że można by nimi obdzielić kilka innych wydawnictw. A talenty obu twórców kreują coś, co ktoś kiedyś porównał do dwu kompletnie różnych szczepów winogron. Odpowiednio połączone ze sobą stają się królewskim winem. Tak właśnie stało się w przypadku płyty „Ravens & Lullabies”. To prawdziwie wiosenna płyta na piątkę!

P.S. Limitowana wersja wydawnictwa „Ravens & Lullabies” posiada dodatkowy krążek, na którym znalazły się koncertowe nagrania z ubiegłorocznego tournee obu panów, a także trzy nowe utwory studyjne, które jednak z pewnych względów nie pasowały do zestawu wypełniającego podstawowy album. Ten przyjemny prezent-niespodzianka jest nie tylko zwykłym bonusem dla fanów, ale i podnosi on ogólną wartość tego wydawnictwa. Stawiam przy nim dodatkowy plusik. A więc piątka z plusem! Przyznacie, że takie płyty nieczęsto ukazują się na rynku…                       

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok