Nie wiem, co takiego jest w słowie ‘landscape’ (krajobraz), że na rynku muzycznym pojawia się ono w nazwie kolejnego zespołu? Posługiwał się nią niegdyś, bo na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, brytyjski zespół tworzący muzykę jazz/poprockową, na naszym krajowym (i to progresywnym) podwórku mieliśmy, jeszcze do września ubiegłego roku, kapelę (niestety zespół zakończył swoją działalność) o tej samej nazwie, okazuje się jednak, że i w niedalekiej Holandii funkcjonuje formacja, która również postanowiła ją przyjąć.
Jak się okazuje, holenderski Landscape powstał już 1995 roku, lecz dopiero w ubiegłym roku zadebiutował swoim wydawnictwem płytowym zatytułowanym „Staring At Utopia”. Grupę tworzą zaledwie trzy osoby: gitarzysta Dennis Stant, wokalistka Sandra Smit oraz najbardziej wszechstronny, bo obsługujący gitarę basową, syntezatory i saksofon, Joris Wittenberg. Perkusja to niestety automat programowany przez członków grupy. Jako najważniejsze wpływy w swojej twórczości trio wymienia: Tears For Fears, Rush, Dream Theater i The Police. Ja dorzuciłbym jeszcze do tego towarzystwa Tori Amos, Aneke van Giersbergen oraz całą plejadę brytyjskich grup progrockowych, na czele których stoją piękne panie (z The Reasoning, Panic Room, Magenta i Karnataka na czele).
Co można powiedzieć o materiale znajdującym się na krążku „Staring At Utopia”? Utworów jest dziewięć. Całość trwa nieco ponad godzinę. Muzyka jest dosyć lekka i przystępna. Nacisk położony jest na nastrój i melodie. Sandra ma głos z kategorii „polubić lub znienawidzić”. To niestety kładzie cień na całą resztę muzyki. Nie byłbym jednak obiektywny, gdybym nie zauważył, że są w tym zestawie naprawdę fajne elementy. Propozycje Landscape nie są jakieś nad wyraz oryginalne, dlatego obawiam się, że przez tą swoją - jakże charakterystyczną dla młodych grup progresywnych patetyczną wtórność – twórczość tej grupy może zginąć w tłumie podobnych jej produkcji, których przecież nie brakuje na rynku. Sugerowałbym popracować na następnym krążku nad oryginalnością. Nad czymś, co wyróżniłoby muzykę Landscape na tle innych „młodych progresywnych”. Taka jest właśnie moja ocena. Być może sprowokuje ona chęć potwierdzenia mojej opinii, albo jej zaprzeczenie. Zapraszam zatem do dyskusji.