Nie wiem czy podobała się Wam wydana w ubiegłym roku płyta „All The Wars” czy nie (wiem, że są tacy, którzy zachwycają się tym albumem, co wydaje mi się rzeczą całkowicie niezrozumiałą, i nawet niektórzy z nich prosili mnie bym nie publikował recenzji napisanej przez Kasię, (sorry, Bogdan), z której opinią akurat całkowicie się zgadzam), ale popularny Złodziej Ananasów dostarczył swoim sympatykom kolejną niespodziankę. Kolejną, bo odkąd zespół ten związał się z wytwórnią KScope, to publikuje więcej wątpliwej jakości składanek, reedycji, EP-ek i tego typu „rarytasów”, niż porządnych, pełnowymiarowych produktów. Tak niestety jest i tym razem.
Nie chcę pisać źle o tej skądinąd sympatycznej grupie, której kibicowałem od samego początku jej istnienia i mniej więcej do płyty „Tightly Unwound” włącznie chłonąłem wszystko, co wyszło spod pióra jej lidera, Bruce’a Soorda, jak leci, więc teraz pozwolę sobie ograniczyć się do faktów. EP-ka „Build A World” zawiera 5 utworów. Jej głównym elementem jest znane z albumu „All The Wars” nagranie „Build A World”, które umieszczone jest na tym krążku w dwóch wersjach: klasycznej oraz zremiksowanej. I właśnie ten elektroniczny, chwilami wręcz szokujący swoim „dyskotekowym nowatorstwem” remiks stanowi najlepsze 6 minut tego wydawnictwa. Jego pozostałą część wypełniają trzy premierowe utwory: „What Are You Saying”, „You Don’t Look So Innocent” i „You Drew Blood”, które nie zmieściły się, albo też – powiedzmy to szczerze – stanowią marnej jakości odrzuty z sesji nagraniowej albumu „All The Wars”. To trzy nowe utwory, które bezkrytycznych miłośników aktualnej twórczości Złodzieja Ananasów przyprawią zapewne o szybsze bicie serca, pozostałych zaś słuchaczy – ani nie zagrzeją, ani nie oziębią… Dlaczego? Bo przypominają zwykłą nowofalową rąbankę z lat 80. ubiegłego stulecia.
Grupa The Pineapple Thief ustami swojego lidera twierdzi, że w ostatnim czasie zrobiła kilka dużych kroków do przodu, że odbywa dłuższe i lepiej zorganizowane trasy koncertowe, że zapraszana jest na renomowane festiwale, że nagrywa w należących do Petera Gabriela studiach Real World, że okładki ich płyt projektują najwybitniejsi fachowcy… No tak, coś w tym jest. Ale czy dzięki temu zespół idzie muzycznie naprzód? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi. A tak zupełnie na marginesie powiem, że najwięcej radości w trakcie obcowania z EP-ką „Build A World” faktycznie sprawia mi podziwianie, jak zwykle fenomenalnej okładki autorstwa niedawno zmarłego już niestety Storma Thorgersona…