Francuską formację Elora tworzą: Lionel Giacobbé (gitara), Patrice Cannone (klawisze), Anastasia Moussali (wokal), Damien Dahan (wokal), Jean–Vincent (Vince) Fillipini (gitara basowa) oraz Julien Beaumont (perkusja). Album „Crash” powstał jako następstwo EP-ki wydanej w 2007 roku, zawierającej cztery utwory, a noszącej tytuł „En ręve”. Elora to zespół istniejący od 2004 roku i działający w Marsylii. Tworzy on i wykonuje teksty w języku francuskim, co z pewnością jest pewnym zaskoczeniem na rynku muzycznym, gdzie angielski zdominował używalność innych języków. W tym kontekście omawiany album tym bardziej staje się nieco egzotyczny, ale z pewnością tak zwykle jest, gdy jakiś wykonawca wypuszcza płytkę w świat, śpiewając w swoim ojczystym języku. Niestety, sytuacja jest taka, że każdy tworzy jak chce, a wybór należy do słuchacza…, o ile dowie się on, że taki zespół istnieje.
Ogólnie muzyka z płyty ”Crash” zahacza o klimaty zbliżone do brzmień kojarzonych z zespołami Lazuli, Porcupine Tree i Riverside, konkretnie z ich późniejszymi dokonaniami. Nie ma więc tu jakichś długich suit, a raczej krótsze, z reguły niezbyt rozbudowane i stosunkowo łatwo przyswajalne piosenki. Przyznaję, że kapeli udało się nie zmuszać mnie do ponownego słuchania tego albumu, ponieważ sam, z czystej chęci (bo podoba mi się), sięgnąłem kolejny raz po ten krążek. I o dziwo, albo jak zwykle, po kolejnym przesłuchaniu smakował on dużo lepiej. A najbardziej z tej równej płyty przemówił do mnie numer oznaczony indeksem numer dwa o tytule „Elle Espere”, w którym mamy fajne wokale, zwłaszcza w drugiej części kompozycji, jak również świetnie brzmiącą gitarę. To dość krótki, ale chwytliwy numer. Niby progresywny, ale taki do tańca. Idealny do radia. Podobać może się jeszcze „Ici encore” – bardzo melodyjny, obdarzony niezłym refrenem i świetnie zaśpiewany. Skupiając się na wokalach, warto nadmienić, że w przypadku tej francuskiej kapeli mamy do czynienia z dwoma, jakby równorzędnymi głosami, zarówno męskim jak i żeńskim. Bardzo fajnie się to komponuje i w efekcie przedstawia interesującą symbiozę.
Tak, „Crash” to bardzo obiecujący debiut tej francuskiej grupy. Jest w nim potencjał, jest odpowiedni wydawca (Progressive Promotion Records). Czekamy teraz zatem jak Elora rozwinie swoje skrzydła. Choć przyznajmy, że rozwija je już teraz. Jak na przykład w kończącym album stuprocentowym progrockowym epiku „Crash”. Albo w „En Paix”, gdzie symfoniczny rock w dość ciekawy sposób miesza się z elektroniką.
Na zakończenie jeszcze taka mała dygresja: ciekawe, co mała Elora myśli o muzyce grupy Elora? Bo swą nazwę zespół wziął od imienia córeczki jednego z członków grupy ;-).