Echo - Coming Home

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageEcho to zespół grający w następującym składzie: Daniel Ionita (electric & acoustic guitars), Sorin Manolescu (guitars, vocals), Catalin Chivu (drums, percussion),  Petru Macarie (bass, vocals) i Laurentiu Popescu (keyboards). Jak można się domyślić, jest to skład rodem z Transylwanii, czyżbyśmy zatem mieli do czynienia z wampirami z Rumunii?

Jak się jednak okazuje przy bliskim spotkaniu z ich muzyką, to z mrocznym demonicznym dźwiękiem nie mają oni nic wspólnego. Krążek „Coming Home” zawiera sześć kompozycji, a krążą one zdecydowanie wokół progresywnego rocka, jednak jak dla mnie nieco archaicznego, przykurzonego i odartego ze zdobyczy współczesności.  Tym niemniej uważam, że fanów w swoim wieku zapewne ta muzyka odnajdzie, będzie mieć swój odpowiedni wydźwięk i grunt, by mogła mocno wbić się swoimi korzeniami w świadomości odbiorcy, a żadne złowrogie, żądne krwi echo z zamczyska nie będzie w stanie wyrwać czy pozbyć się tej muzyki.

Jak mówi i wprowadza nas w ten album już sam jego tytuł, jest to po prostu droga, podróż do domu - czyli powrót skądś do ciepłego, bezpiecznego miejsca, a co za tym idzie do jakiegoś celu. Co zaś przytrafiło się po drodze, gdzie muzycy byli wcześniej i jaka jest ich nadzieja dowiecie się jak posłuchacie tegoż krążka, do czego serdecznie zapraszam.

Całość trwa 50 minut, a na płycie znaleźć można sześć kompozycji. A być może nawet tylko pięć, gdyż „Coming Home” oraz znacznie krótsza „Coming Home At Last”, które odpowiednio otwierają i zamykają to wydawnictwo, to jakby dwie części tego samego utworu, rozdzielone po to, by spinały logiczną klamrą zawartość tego albumu. No właśnie, co z zawartością? Jak już wspomniałem, rumuńscy muzycy grają muzykę „regresywną”, a raczej utrzymaną w stylu retro i nawiązującą do naiwnej prostoty produkcji wczesnych lat 70. Jakby czas się zatrzymał. I nic nie robią sobie z tego, że brzmią archaicznie. Jakby świadomie czuli, że tę cechę należy traktować jako zaletę swojego brzmienia. I mają rację, bo ten ich styl tak mocno zakorzeniony w tradycji, przepełniony duchem psychodelii i wielopiętrowych, długich i złożonych kompozycji naprawdę może się podobać. Bo nie szukają oni ani nowinek technicznych, ani nowatorskich, często niepotrzebnie wydumanych rozwiązań. Zamiast tego grają po prostu swoje i myślę, że w efekcie dobrze na tym wychodzą. Archaicznie brzmiący prog rock? Tak! Ale jak się tego słucha!!!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!