Clapton, Eric & Friends - The Breeze: An Appeciation Of JJ Cale

Andrzej Barwicki

Image"The Breeze: An Appreciation Of JJ Cale” to niezwykłe wydawnictwo, na którym legendarny gitarzysta, jakim jest Eric Clapton, kłania się nisko wokaliście, gitarzyście, kompozytorowi oraz producentowi muzycznemu - J.J. Cale’owi, który zmarł 26 lipca 2013 roku. Niektóre utwory Cale’a, jak „After Midnight” czy „Cocaine” Clapton przed laty rozsławił na całym świecie i dzięki jego interpretacjom dzisiaj zaliczane są one do klasyki muzyki rockowej. Dziś wraz z grupą przyjaciół składa mu muzyczny hołd.

W 2004 roku J.J. Cale wystąpił na Crossroads Guitar Festival Erica Claptona, a dwa lata później obaj panowie nagrali swój wspólny album zatytułowany „Road To Escondido”. Cale pojawił się też gościnnie na niedawnych płytach „Clapton” (2010) oraz „Old Sock” (2013).  Clapton i Cale byli po prostu dobrymi przyjaciółmi. Łączyła ich szczególna nić porozumienia. Muzyczny hołd, z jakim spotykamy się na tym krążku jest również szczególny. Clapton zaprosił do nagrania tej płyty całą rzeszę znakomitych gości. Kompozycja „Call Me The Breeze” uchyla przed nami, może nie wszystkim znaną twórczość J.J. Cale’a, która jednak na przestrzeni lat pokazała światu artystyczny geniusz tego amerykańskiego muzyka. Krótki „Rock And Roll Records”, który pochodzi z albumu „Okie” (1974), odegrali wspólnie Clapton i Tom Petty. Kolejny głos i brzmienie gitary w piosence „Someday” starsi słuchacze rozpoznają od razu. To Mark Knopfler. Bardzo ładne partie harmonijki i fortepianu współgrają z gitarą tego mistrza. W trzech nagraniach usłyszymy na tym albumie Johny Mayera. Z płyty „5” J.J. Cale’a wybrano utwór „Sensitive Kind”, który zaśpiewał Don White. Co za barwa głosu, jakaż wspaniała aranżacja, no i te genialne chórki!  I nastrój! Bo na albumie tym nie znajdziemy porywających i energicznych solówek, a dominuje na nim raczej stonowana atmosfera i spokojne brzmienia. Duża w tym zasługa zaproszonych muzyków, którzy w sentymentalnych nutach uwodzą nas J.J. Cale’owską twórczością.

„The Breeze” jest bardzo równą płytą, a poszczególne nagrania wpasowują się w całość i trudno jest tutaj wyróżnić którekolwiek wykonanie. Wszystkie są genialne. Wsłuchując się w mistrzowsko wykonane choćby „I Got The Same Old Blues”, „Songbird” (śpiewa Willie Nelson), “The Old Man And Me” (śpiewa Tom Petty) czy „Starbound” (znowu Willie Nelson) czujemy, że interpretacje te poruszają nas dogłębnie.  Płytę kończy nagranie „Crying Eyes”, w którym w chórkach zaśpiewała wdowa po J.J. Cale’u, Christine Lakeland.  Natchnieni za sprawą tak ponadczasowej twórczości teraz odkrywamy ponownie jak wielką wartością dla świata muzyki był talent J.J. Cale’a.

„The Breeze: An Appreciation Of JJ Cale” dla niektórych może się wydawać zbyt monotonną płytą, ale zapewniam, że ta muzyka ma swoje ponadczasowe przesłanie, więc warto poddać się temu melancholijnemu nastrojowi, oddając jako słuchacz hołd wielkiemu człowiekowi bluesa. Album ukazał się pod koniec lipca nakładem wydawnictwa Bushbranch/Surfdog, a jego producentami są Eric Clapton i Simon Climie. Nie wiem jak Wy zareagujecie po wysłuchaniu tego wydawnictwa, ale ja z miłą chęcią rozpocząłem proces uzupełniania swojej płytoteki o brakujące w niej płyty J.J. Cale’a .

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku