Zero Procent - Inevitable

Artur Chachlowski

ImagePoczątki grupy Zero Procent sięgają 1999 roku. Od tamtego momentu do dzisiaj przewinęło się przez zespół kilku muzyków, zmieniała się charakterystyka brzmienia, zmieniali się wokaliści, jednak przez cały ten czas kilka rzeczy pozostawało niezmiennych: profesjonalizm wykonywanego repertuaru, doceniany na wielu przeglądach muzycznych oraz efektowne koncerty, które są nieodłączną częścią istnienia zespołu.

Zero Procent to pięciu ludzi, którzy na okładce płyty przedstawiają się dość lakonicznie: Franek – wokal, Pablo – gitara, Dada – gitara, Chris – bas, Matt - perkusja. Grają muzykę, którą cechują soczyste partie gitar oraz gęste brzmienie basu. Ich propozycje to mroczne i mocne rockowe granie osadzone na pomysłowych gitarowych riffach. Na swojej debiutanckiej płycie zespół prezentuje stosunkowo krótkie i zwięzłe utwory, z których żaden poza „Shall I Do It” nie wykracza poza granice czterech minut. Gdyby szukać jakichś referencji do muzyki innych wykonawców, wydaje mi się, że na swoim debiutanckim albumie Zero Procent proponuje słuchaczom podróż w rejony nowoczesnego hard rocka umiejscowione gdzieś w okolicach twórczości grupy Rush. Jest też w tej muzyce coś z ducha Stiltskin, coś z Enchant, no i słychać też echa Nirvany.

Utwór „Not Strong Enough” to wspaniały opener całości, który od samego początku stał się moim ulubionym numerem na płycie “Inevitable”. Następujący po nim „Colourless” to bardzo nastrojowa ballada, ale zagrana z prawdziwym zębem. To jeden z niewielu lirycznych fragmentów tej płyty, gdyż potem przeważają już raczej ostrzejsze, niekiedy nawet hałaśliwe numery. Ale na przykład umiejscowiona pod koniec płyty ballada  „Innocent” znów łagodzi atmosferę. To bardzo fajny utwór. A po nim jest jeszcze finałowy „Through The Window” – zagrany ostro, rockowo, z wykopem. Płytę promuje singiel do utworu „Before You Start” i myślę, że ma on spore szanse, by podbić serca słuchaczy o szeroko otwartych głowach i uszach.

Płyta „Inevitable” to trzynaście solidnie brzmiących kompozycji, wzbogaconych charakterystycznymi i nieprzeciętnymi liniami wokalnymi w wykonaniu Kamila Franczaka. Muzyka Zero Procent to rzetelne rockowe granie. Wyraźnie słychać, że zespół posiada niezwykły dar pisania zgrabnych melodii i doskonale czuje się w krótkich i dynamicznych formach muzycznych. Myślę, że zgodnie ze swoim tytułem płytę czeka nieunikniony sukces. Zespół Zero Procent z pewnością dobrze na niego zapracował.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok