„Like It Is – At The Mesa Arts Center” jest drugim po opisywanym pół roku temu na naszych łamach „At The Bristol Hippodrome” albumem grupy Yes, będący zapisem jej zeszłorocznego tournee, na którym wykonywała ona w całości materiał ze swoich klasycznych płyt.
12 sierpnia 2014 roku na scenie teatru Ikeda w miejscowości Mesa w Arizonie zespół Yes w składzie: Jon Davison (śpiew), Geoff Downes (instrumenty klawiszowe), Alan White (perkusja), Steve Howe (gitary) oraz Chris Squire (bas) wykonał w całości dwa albumy: „Fragile” (1971) oraz „Close To The Edge” (1972). I to właśnie one w swoich współczesnych koncertowych wersjach wypełniają najnowsze wydawnictwo Yes.
Warto podkreślić, że przed laty w nagrywaniu studyjnego materiału, który – w przypadku obu albumów – uchodzi za kwintesencję artrockowej stylistyki Yes, udział wzięło tylko dwóch ostatnich z wyżej wymienionych muzyków. Reszta aktualnego składu Yes to, ze względu na staż, prawdziwe „młokosy” (choć powiedzieć tak o Alanie White to co najmniej nadużycie, a i Geoff Downes znalazł się przecież, co prawda na chwilę, w składzie Yes już w 1980 roku). Największą niewiadomą, a zarazem osobą, przed którą stało największe wyzwanie, był wokalista Jon Davison. Zastąpić Jona Andersona nie jest łatwo (o ile w ogóle jest to możliwe), ale wiadomo, że ze względu na wiek oraz nienajlepszy stan zdrowia słynny wokalista Yes dziś nie byłby już w stanie odbywać długich tras koncertowych, ani pewnie też śpiewać w tak wysokich rejestrach, z jakimi „młokos” Davison (rocznik 1971) bez większego wysiłku daje sobie radę. Myślę, że to właśnie dzięki Davisonowi materiał, z którym mamy do czynienia na „Like It Is – At The Mesa Arts Center” brzmi wyjątkowo świeżo i innowacyjnie. To właśnie on, nie usiłując stawać w szranki z legendarnym głosem Andersona, spowodował, że takich kompozycyjnych kamieni milowych, jak „Close To the Edge”, „And You And I”, „Roundabout”, „Long Distance Runaround” czy „Heart Of The Sunrise” składa się w nowych koncertowych wersjach z zapartym tchem. Powiew świeżości dolatuje też z klawiatur obsługiwanych przez Downessa. Obaj, nie zmieniając nic kluczowego w ponadczasowych kompozycjach, wpuścili w muzykę grupy Yes mnóstwo świeżego powietrza. W połączeniu z jak zawsze reprezentowanym przez panów Howe’a, White’a i Squire’a (temu ostatniemu życzymy szybkiego uporania się z ciężką chorobą) wysokim profesjonalizmem otrzymaliśmy prawdziwą koncertową mieszankę wybuchową.
„Like It Is – At The Mesa Arts Center” to muzyka, która w swoim współczesnym koncertowym wydaniu brzmi znakomicie. Czy lepiej niż oryginał? Tego bym nie powiedział. No bo jakże tu ścigać się z najznakomitszymi wykonaniami sprzed lat? Ale nie o to przecież chodzi. Ta muzyka brzmi inaczej, ale wciąż szlachetnie i wspaniale.