Symphony X - Underworld

Przemysław Stochmal

ImageZ pewnością wśród sympatyków formacji Symphony X znajdzie się wielu takich, którzy naładowani (bądź – przeładowani) bezkompromisową heavy-metalową energią płynącą z jej ostatniej produkcji „Iconoclast”, z utęsknieniem wyczekują powrotu grupy do prog-rockowych form i nastrojów. Gdyby lektura książeczki dołączonej do nowego albumu poprzedzała odsłuch materiału, nadzieje na progresywny comeback na pewno by wzrosły – otwarcie całości utworem zatytułowanym „Overture”, wspólny motyw przewodni tekstów (tutaj inspirowanych choćby „Boską komedią” Dantego) w dość oczywisty sposób przywołują na myśl wydany przed piętnastoma laty concept-album „V – The New Mythology Suite”. Prezentacja muzyki zawartej na najnowszym wydawnictwie grupy przedstawia jednak zgoła odmienny od prog-rockowego wizerunek Symphony X.

Na „Underworld” formacja w zasadzie kontynuuje podążanie ścieżką obraną na poprzednim albumie. Amerykanie nadal stronią nie tylko od ściśle progresywnych środków, ale i do minimum ograniczają quasi-symfoniczną czy sięgającą do opery estetykę z dawniejszych płyt, wciskając tu i ówdzie, raczej na siłę, jakby z rodowodowej przyzwoitości,    charakterystyczne chóralne inkantacje. Podobnie jak w przypadku „Iconoclast”, najważniejsza wydaje się tu być synteza mocarnej heavy-metalowej dynamiki (podszytej, rzecz jasna, manifestacją wykonawczego kunsztu) z chwytliwą, choć raczej stroniącą od banału melodyką.

Materiał wypełniający „Underworld” brzmi na ogół solidnie, soczyście, zespołowi wciąż wigoru i polotu nie brakuje. Mimo to częściej od pochwał na usta ciśnie się niezastąpiona konstatacja: wszystko to już było… O ile jednak przy szybszych, ostrzejszych nagraniach, zdrowiej jest postukać podeszwą lub pobujać karkiem niż podnosić larum narzekań (nawet jeśli Symphony X w tytułowym utworze zdarzyło się jak nigdy dotąd wiernie podrobić… Dream Theater), o tyle przy spokojniejszych piosenkach, na kolejnej z rzędu płycie wręcz kalkujących ograne rozwiązania, nie sposób nie pokręcić nosem.

Mielizn takich jest tu jednak nie za wiele, a album wybrzmiewając ostatnią nutą o dziwo potrafi pozostawić słuchacza z raczej pozytywnym wrażeniem, dzięki jednej z lepszych w tym zestawie, choć mocno konwencjonalnej, kompozycji „Legend”. Generalnie jednak zespół Symphony X proponujący „Underworld” sprawia wrażenie, jakby usilnie dążył do coraz mocniejszego uszczelniania określonej formuły, przez co nieuchronnie staje się prog-metalową skamieniałością – a temu procesowi sama kompozycyjna i wykonawcza rzetelność nie zapobiegnie.  

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!