Gary Lee Clark Jr. powraca z kolejnym studyjnym albumem zatytułowanym „The Story of Sonny Boy Slim”, którego premiera miała miejsce 11 września 2015 roku. Dla przypomnienia dodam, że ostatnia płyta artysty pt. „Black and Blu” ukazała się w 2012 roku, zaś dwa lata później wydano pierwsze koncertowe wydawnictwo „Gary Clark, Jr. Live”. Ten pochodzący z Teksasu gitarzysta i wokalista, którego twórczość zawiera elementy funk, soul, rocka i bluesa, cieszy się ogromnym i zasłużonym uznaniem słuchaczy, jak i również innych muzyków, którzy zapraszają go na swoje koncerty do znanych klubów czy też na różne festiwale. Muzyką, którą tworzy, potrafi zwrócić uwagę muzycznego społeczeństwa.
Najnowszy produkt Clarka Jr. zawiera 13 utworów, a rozpoczyna się nagraniem, „The Healing”. Rytm, brzmienie gitary, ładne chórki i wyznanie "this music is my healing…” oczarowują nas zrealizowaną harmonią. Kontynuacją tak interesujących dźwięków wydobywających się z tego krążka jest następny utwór pt. „Grinder”, w którym mamy kilkanaście sekund gitarowej solówki, zakończonej zniekształconym efektem. Miłym dla naszych uszu jest również „Our Love”, gdzie w stonowanej oprawie możemy spędzić nastrojowe chwile. W „Church” pięknie współbrzmią gitara akustyczna i harmonijka. Na albumie nie brak też elementów sekcji dętej, które słyszymy w „Hold On” i „Cold Blooded”. Gary ma wiele pomysłów i wyczucia w stylistycznym urozmaicaniu swego brzmienia, tworząc przy tym coś, co nie staje się kiczem. W tym co dotychczas osiągnął stara się stawiać kolejny krok naprzód, nie zapominając o muzycznych korzeniach i swoich idolach. Tradycja i nowoczesność wzajemnie się uzupełniają, a wszystko to z korzyścią dla starszych i współcześnie odkrywających muzykę młodych ludzi. Na koniec pozostaje nam jeszcze najdłuższa kompozycja zatytułowana „Down To Ride” i towarzyszące jej emocje związane z tym albumem u jednych wzbudzą zasłużony zachwyt, inni zaś odczują pewien niedosyt.
Gary Clark Jr. odważnie eksperymentuje stylami. Czy to hip-hop, czy rhythm and blues – takie właśnie dźwięki chce grać dla swoich fanów, a materiał na ten album sam napisał, wyprodukował i zaaranżował, sam też zagrał na większości instrumentów. W chórkach wsparły go siostry Shawn i Savannah Clark. Myślę, że ten artysta jeszcze nie raz nas zaskoczy czymś awangardowym na swoich kolejnych płytach, o których będzie można powiedzieć, że to te najlepsze w jego dyskografii, czego chyba nie tylko ja mu życzę. Tymczasem z radością powracam do słuchania „The Story of Sonny Boy Slim” w magicznych i transowych objęciach muzyki Gary’ego Clarka Juniora.