Musiało minąć sporo czasu, by album „Outer Light, Inner Darkness” zaczął grać w moich uszach tak jak powinien. Musiałem „przetrawić” tę płytę na kilka sposobów, jednego dnia słuchając jej bez przerwy, drugiego omijając ją szerokim łukiem. Ale dobrze stało się, że dałem temu albumowi kilka szans. Od pierwszego przesłuchania wiedziałem, że w muzyce grupy The Aaron Clift Experiment coś jest, że drzemie w niej potencjał, ale dopiero po jakimś czasie odpowiednio kliknęła ona w moich uszach, jakby szeroko otwarła przede mną drzwi, dzięki czemu miałem możliwość dotrzeć do bogatych pokładów piękna zgromadzonych na tym krążku.
Na czele zespołu stoi nie kto inny, a Aaron Clift, który śpiewa i gra na instrumentach klawiszowych. Towarzyszą mu: Eric Gutierrez – gitary, Joe Resnick – perkusja oraz Devin North – gitara basowa. Pochodzą z Austin w stanie Texas i tam też z niewielką pomocą zaproszonych gości – muzyków grających na instrumentach smyczkowych (ich brzmienie oraz bogate orkiestrowe aranżacje są szczególnie wyeksponowane w utworach „Bathed In Moonlight”, „The Last Oasis”, „Fragments Of Sleep” oraz „Kissed By The Sun”) - nagrali płytę, której tematem przewodnim są przeciwieństwa, a właściwie dualizm ludzkiej natury (światło vs. ciemność, wnętrze vs. zewnątrz, indywidualizm vs. grupa, nadzieja vs. desperacja, etc.). Część utworów, szczególnie w pierwszej części płyty, opowiada o konfliktach, które rodzą się przez te przeciwieństwa, a część, te z drugiej połowy albumu, o pojednaniu ekstremów, które często rządzą życiem jednostki. Kulminacją płyty jest finałowa kompozycja „Bathed In Moonlight”, która opowiada o tym, w jaki sposób ludzie powinni ogarnąć tytułowe „zewnętrzne światło” i „wewnętrzną ciemność” oraz jak z dwóch stron ludzkiej natury uczynić harmonijną jedność.
Tyle o tekstach. Teraz o muzyce. Zespół The Aaron Clift Experiment łączy w swoich utworach klasyczną szkołę prog rocka (prawie we wszystkich słychać wyraźne ukłony w stronę twórczości Genesis, Rush, Pink Floyd czy Kansas – szczególnie w otwierającym całość przebojowym nagraniu „Kissed By The Sun”) ze współczesnymi tuzami gatunku, jak Opeth czy Porcupine Tree. Aaron Clift obdarzony jest ciekawym, wysokim tonalnie głosem, jego zespół gra w ciekawy sposób, a poszczególne kompozycje (jest ich w sumie osiem i nie ma wśród nich żadnego słabego punktu) są na tyle ciekawe, że potrafią przykuwać uwagę odbiorcy już od pierwszego przesłuchania. Znajdujemy na tym krążku przebojowe kompozycje („Kissed By The Sun”, „Locked”, „Fragments Of Sleep”), są utwory o wyjątkowo mrocznym wydźwięku i pełne intensywnego grania („Your Arms”), są też utwory o epickim rozmachu (trzyczęściowy „Moonscape”), mamy nagranie o jazzrockowym zabarwieniu („The Last Oasis”), jest wreszcie muzyczna perła nad perłami w postaci „Bathed In Moonlight”.
Program płyty uzupełniają dwa bonusowe nagrania: akustyczna wersja utworu „Your Arms Hold Them To The Dark” oraz stylowa, ograniczona do czterech minut (w podstawowej albumowej wersji trwa ona blisko osiem minut), edycja piosenki „Kissed By The Sun”. Z bonusowych utworów szczególnie może się podobać ten drugi. Ma on ogromny radiowy potencjał, a zarazem jest on chyba obok „Disappear” Spock’s Beard, największym tegorocznym ukłonem wobec dorobku grupy Kansas.
„Outer Light, Inner Darkness” to płyta, która wymaga czasu, by dotrzeć do jej muzycznego sedna, ale gdy już wreszcie to się stanie, nie sposób przejść wobec niej obojętnie. Przyznam szczerze, że to jedno z moich najprzyjemniejszych prywatnych „odkryć” w muzyce 2015 roku.