Takich dźwiękowych limitów nam potrzeba!
Płytę zespołu Limit Dźwięku otrzymałem jakiś czas temu od mojego serdecznego kolegi. Grzegorz szczerze polecał mi ten krążek. „Posłuchaj, na pewno nie będziesz zawiedziony, kawał bardzo dobrej muzyki” - mówił. Pomyślałem sobie: ot, kolejny jeden z wielkiej rzeszy polskich zespołów, który chciałby zaistnieć na polskiej muzycznej scenie. Wreszcie, mimo że człowiekiem jestem bardzo zajętym, a na słowie mojego przyjaciela zawsze mogłem polegać, znalazłem chwilę czasu, by posłuchać dźwięków z płyty „Enigmatic”, którą wydali sami muzycy, finansując wszystkie swoje przedsięwzięcia od początku do końca, co powiem szczerze mi zaimponowało, wiedząc jakie są cenowe propozycje studiów muzycznych, a także koszty wydawnicze płyty, nie mówiąc o promocji krążka w mediach. Zresztą zespół niezwykle starannie przyłożył się także do produkcji swojej muzyki, bowiem płyta została nagrana w studio Woobie Doobie w Sulejówku oraz w warszawskim Studio Buffo na przełomie 2014 i 2015 roku. Produkcją (mix oraz realizacją) zajął się Marcin Trojanowicz (m.in. Bracia, Ira), a masteringiem Piotr Bogucki (m.in. Perfect).
Otworzyłem pudełko, wpakowałem płytę do odtwarzacza i…. No tak, pierwsze dźwięki i pierwsze świdrujące skojarzenia: Joe Satriani. Dobrze, jest wzorzec, jest baza. Dalej słucham kolejnych kompozycji: są wysokie umiejętności, tylko ten Satriani mi się kołacze ciągle po uszach. Sprawne kompozycje, którym zupełnie nic nie można zarzucić, świetna gra na gitarze Pawła Skocza, któremu doskonale towarzyszą Dawid Miedziocha na instrumentach klawiszowych, Sebastian Wojciechowski na perkusji i Wojciech Karasiński, który jak się okazało tylko wspomógł wyżej wymienione trio na gitarze basowej (zespół ciągle szuka basisty). Po pierwszym przesłuchaniu odłożyłem płytę na półkę i… od tych radosnych, optymistycznych dźwięków jakoś nie mogłem się oderwać. W uszach miałem nadal dźwięki ekspresyjnej tytułowej kompozycji „Enigmatic”, rytmicznego „Slide”, zmiennego w swoim klimacie „Magical Power” czy w końcu pięknych, spokojniejszych kompozycji, jak „The Love” oraz „Breaking Waves”.
Po krótkim czasie w końcu musiałem załadować odtwarzacz po raz drugi, potem po raz trzeci, w samochodzie. Rzecz jasna nie mogłem po prostu uwolnić się od dźwięków, które tym razem już bez żadnych limitów wydobywały się z głośników. Czy muzyka może uzależnić? Jeśli już raz posłuchacie Limitu Dźwięku, to jestem pewny, ze trudno będzie się słuchaczom oderwać od muzyki zaproponowanej przez ten założony cztery lata temu w Warszawie zespół. I co jeszcze ciekawe, po którymś przesłuchaniu nie masz już tak jednoznacznych skojarzeń z Joe Satrianim i jego twórczością, ani z jego sposobem gry na gitarze. Skojarzenia biegną szybko do zespołu Limit Dźwięku, którego premierowa propozycja muzyczna nie ma prawa być niezauważona przez wytrawnych słuchaczy i nie tylko wielbicieli Satrianowskiego stylu.
Kiedy zatem włączam po raz kolejny płytę i słyszę intro, którym zespół jakby zaprasza do wspólnej muzycznej podróży, to ja natychmiast wsiadam, zapinam pasy i rozkoszuję się tymi przepięknymi instrumentalnymi gitarowymi pejzażami.
Limit Dźwięku "Enigmatic" CD
Produkcja własna
CD, Jewel Box
Made In Poland, 2015
Rock, Blues Rock, Hard Rock.
Książeczka – 8 stron
Spis utworów:
1. Intro
2. Enigmatic
3. Crazy
4. The Slide
5. The Love
6. Magical Powers
7. Breaking Waves
8. Positive Atmosphere
9. The Attraction
10. Nice
11. The Island