Christmas 12

Galahad - When Worlds Collide

Artur Chachlowski

Image30 lat minęło. A nawet więcej. I to nie wiadomo kiedy…

Ostatnim akordem obchodów okrągłej rocznicy działalności grupy Galahad jest zapowiadane od dawna podwójne wydawnictwo zatytułowane „When Worlds Collide”. Tytułowe zderzenie muzycznych światów polega na tym, że jest to wybitnie retrospektywne wydawnictwo, ale z pewnym twistem. Jego sens polega na tym, że pierwszą płytę albumu stanowi dziesięć utworów (cztery z nich znamy już z ubiegłorocznej EP-ki „30”), które są nowymi wersjami (nagranymi w ubiegłym roku w słynnym studiu Thin Ice pod czujnym okiem Karla Grooma) starych kompozycji z całej historii zespołu. Niektóre z nich („Lady Messiah”, „Dreaming From The Inside”, „Painted Lady”) pochodzą jeszcze z 1985 roku, a więc są to historycznie absolutnie najstarsze utwory w dorobku grupy Galahad. Jedna kompozycja – „City Of Freedom” – acz także liczy sobie już trzydzieści lat, lecz nigdy wcześniej nie została ani nagrana ani opublikowana. I tym samym urasta ona do miana atrakcji nr 1 tej niezwykłej kompilacji.

W niektórych przypadkach nowe wersje starych utworów Galahad są bardzo podobne do oryginałów, w innych – wręcz przeciwnie. I to one wydają się nabierać po latach całkowicie nowego życia. Najlepszym tego przykładem może być tyleż zaskakujące, co i kontrowersyjne nowe spojrzenie na utwór „Don’t Lose Control” pochodzący pierwotnie z pierwszej, wydanej w 1990 roku płyty Galahadu. Ale co warte podkreślenia, wszystkie one oddają klimat współczesnego oblicza Galahadu, na które niemały wpływ mają młodsi stażem instrumentaliści (przede wszystkim Dean Baker, którego przyjście do zespołu w połowie lat 90. zrewolucjonizowało galahadowe brzmienie).

Na CD2 znajdziemy z kolei kilka nowszych utworów znanych z wydanych na przestrzeni ostatniej dekady studyjnych płyt, zremasterowanych reedycji oraz z wydanej przed rokiem EP-ki „Seize The Day”.

Jako ciekawostkę należy traktować udział w nowych nagraniach byłych członków zespołu, m.in. pianisty Marka Andrewsa (w „Dreaming From The Inside” „Richelieu’s Prayer” i „Don’t Lose Control”), nieżyjącego już basisty Neila Peppera w szeregu innych utworów (m.in. w „Sleepers”, „Richelieu’s Prayer”, „Guardian Angel”), a także Daryla Wattsa (w „The Chase”), który jest synem Paula Wattsa – pierwszego basisty zespołu (w latach 1985-1988). Jak widać, Galahad staje się powoli formacją wielopokoleniową.

W dołączonej do albumu książeczce znajdujemy kilka miłych polskich akcentów. Nie od dziś wiadomo, że lider zespołu, Stu Nicholson, ma Polskę w sercu, więc na liście podziękowań umieścił cztery polskie nazwiska, w tym m.in. Tomka Beksińskiego oraz niżej podpisanego. Z dumą mogę powiedzieć, że moja okolicznościowa wypowiedź na temat jubileuszu grupy Galahad znalazła się też w książeczce pośród kilku innych dziennikarskich notek wspominających dotychczasowe 30-lecie zespołu.

Trudno w przypadku tak wyjątkowego wydawnictwa mówić o jego wadach. Bo z merytorycznego punktu widzenia takowych nie ma. Jest jednak jedna. Edytorska. I o niej muszę wspomnieć. Nie wiem po co Stu i spółka do ostatniej chwili mieszali w kolejności utworów na pierwszym dysku, skoro później nie pamiętali, by zmiany te uwzględnić w widniejącym na okładce spisie utworów. Zrobił się z tego niezły rozgardiasz, więc zalecam zachowanie czujności, głównie słuchaczom nie znającym zbyt dobrze repertuaru grupy Galahad, szczególnie w drugiej połowie wspomnianego już CD1.

Na koniec kilka słów od Stuarta Nicholsona: „Zdajemy sobie sprawę, że nigdy nie będziemy gwiazdami rocka, wiemy też, że nie zrobimy nic tak kontrowersyjnego, by zarobić poważne pieniądze w tym całym muzycznym show-biznesie. Ale tak naprawdę nigdy nie było to naszym celem. Zawsze chcieliśmy po prostu komponować i grać własne utwory, wspólne muzykowanie zawsze przysparzało nam dobrej zabawy i z dużą satysfakcją zawsze zabieraliśmy na pokład naszej muzyki jak najliczniejsze grono słuchaczy. Mamy nadzieję, że nasza droga nie osiągnęła jeszcze ostatecznego celu, więc niechaj ten album będzie wstępem do naszej przyszłości…”.

I o to chodzi, Stu! Życzymy równie udanych kolejnych 30 lat i czekamy na nowe nagrania Galahadu.
MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok