„Both Sides” to kolejny zremasterowany album Phila Collinsa wydany jako dwupłytowa Deluxe Edition w ramach serii „Take A Look At Me Now…”. Jak widać, Phil nie zdecydował się na chronologię, gdyż album ten był piątym studyjnym dziełem w jego dorobku (kolejne dwa wznowienia też chronologii nie zachowają: płyty „Hello, I Must Be Going” z 1982 oraz „Dance Into The Light” z 1996 roku ukażą się pod koniec lutego br.).
Po szczegółowe omówienie zawartości płyty „Both Sides” odsyłam do naszej małoleksykonowej recenzji (tutaj). Żeby nikomu nie psuć przyjemności z lektury tekstu Przemysława Stochmala dziś przypomnę tylko tyle, że album ten był o tyle szczególny w dorobku naszego bohatera, że po raz pierwszy zagrał on na wszystkich instrumentach, a nagrań dokonał nie w renomowanym studiu, a w pokoju zaaranżowanym na domowe studio. Można się więc domyślić, że to album bardzo osobisty, chwilami wręcz intymny i niesamowicie łagodny (jedyny w dorobku Phila nagrany bez użycia instrumentów dętych). Poza dwoma numerami („Both Sides Of The Story” i „We Wait And We Wonder”) materiał go wypełniający to wyciszone, spokojne i pełne nostalgii piosenki. Niepozbawione prawdziwego czaru i uroku. Na wyróżnienie zasługują dosłownie wszystkie, ja podkreślę tylko wagę niektórych z nich. „Everyday”, pomimo tego, że w zasadzie nie posiada żadnych znamion przeboju, stał się wielkim Collinsowskim hitem dorównującym niezwykle popularnym piosenkom z wcześniejszego etapu kariery artysty. „Survivors”, choć zastosowano w nim najprostsze środki artystycznego wyrazu (zwróćcie uwagę na dość przewidywalną partię perkusji) ma w sobie tyle napięcia i ładunku emocjonalnego, że można byłoby nim obdzielić co najmniej kilka innych utworów. „We’re Sons Of Our Fathers”, w odróżnieniu od pozostałych, nie jest piosenką miłosną, a opowiada o wiecznie żywym konflikcie pokoleń. Ciekawie wypada komentarz Phila na ten temat, który znajdziemy w książeczce reedycji. Bycie rodzicem, szczególnie dorosłych już dzieci (dwójka dzieci Phila to dzisiaj już przedstawiciele dobrze rozumianego shołbiznesu: syn Simon jest wziętym muzykiem, a córka Lily gra w coraz bardziej renomowanych produkcjach hollywoodzkich), nie jest prostą sprawą, szczególnie w kontekście wspomnianego już konfliktu pokoleń. No i wreszcie „We Fly So Close” – prawdziwe magnum opus tego albumu. Muzyczna perła. Kompozycja, która dorównuje największym i najpoważniejszym przebojom Collinsa. Wzruszająca, pełna emocji i niezaprzeczalnego piękna.
Album „Both Sides”, choć różnie przyjęty w chwili wydania, doskonale broni się po ponad 22 latach od swojej premiery (ukazał się on 9 listopada 1993 roku. Pamiętam ten dzień, pamiętam tę chwilę, gdy kupowałem tę płytę, a działo się to w ogromnym sklepie muzycznym w… Nagoyi. Jakże więc nie mieć sentymentu do tej muzyki?). Dlatego jego wznowienie w wersji Deluxe (notabene zakupione przed tygodniem też za daleką granicą – sentyment nr 2!) moim zdaniem skazane jest na sukces i zdziwię się gdy zarówno młodsi słuchacze, jak też i sformatowane do cna rozgłośnie radiowe, nie odkryją tej muzyki na nowo i nie sprawią, że przeżyje ona swą drugą młodość. Z pewnością na nią zasługuje.
A co z dodatkami? Phil nie zdecydował się na zamieszczenie na bonusowym krążku stron B singli, które ukazywały się w 1993 i 1994 roku. Mam tu na myśli mało znane, nawet najbardziej oddanym fanom, piosenki „For A Friend”, „Always”, „Stevie’s Blues”, „I Can Change” czy instrumentalne utwory „Don’t Call Me Ashley” i ”Rad Dudeski”. Trochę szkoda, ale i tak nie ma co narzekać. Dysk nr 2 zawiera ponad godzinę muzyki, na którą, podobnie jak w przypadku wznowienia „Face Value”, składa się w przeważającej części materiał koncertowy. Niektóre z nagrań delikatnie różnią sią w swych wersjach z oklaskami od studyjnych pierwowzorów (szczególnie zagrany unplugged „Both Sides Of The Story” czy obdarzony wydłużonym wstępem „Can’t Turn Back The Years”) i trzeba jasno podkreślić, że słucha się ich przewspaniale. Oprócz nagrań live znajdujemy tu też zremasterowaną wersję utworu „I’ve Been Trying”, który ukazał się jedynie na wydanej dwanaście lat temu kompilacji „Love Songs – A Compilation… Old & New”. Jest tu jeszcze wczesne demo piosenki „Can’t Find My Way”, ale za największy hicior bonusowego materiału należy uznać dwa mało znane utwory ”Take Me With You” oraz „Hero”. Kiedyś znalazły się one na stronie B singla „We Wait And We Wonder”. Oba proste, spokojne i obdarzone oszczędną aranżacją. Idealnie pasujące swoim klimatem do podstawowej zawartości płyty „Both Sides”. Dziś Phil ponownie odkrywa je przed światem i nie wiem jak u Was, ale u mnie pobudził on nimi apetyt na swoje całkowicie nowe, prawdziwie premierowe piosenki…