Trout, Walter - Alive In Amsterdam

Andrzej Barwicki

ImageW ubiegłym roku mieliśmy okazję cieszyć się kolejnym studyjnym albumem Waltera Trouta zatytułowanym „Battle Scars”. Pamiętamy jakie problemy zdrowotne dotknęły tego gitarzystę i wokalistę, z nadzieją wyczekiwaliśmy więc, aby w pełni sił mógł kontynuować swoje prywatne, jak i artystyczne życie.

W czerwcu ukazała się płyta koncertowa „Alive In Amsterdam”, która jest zapisem występu Waltera Trouta w Royal Theatre Carre w Amsterdamie pod koniec listopada 2015 roku. Miejsce to ma szczególne znaczenie dla samego artysty, gdyż zawsze spotykał się tu z wielkim uznaniem holenderskich fanów dla swojej osoby, jak i tworzonej przez niego muzyki. Na podwójnym wydawnictwie CD znalazło się 16 kompozycji.  Pierwsza płyta rozpoczyna się od zapowiedzi dokonanej przez Marie Trout, a po gorących oklaskach gitarową frazą „Play The Guitar” i krótkim powitaniem Walter rozpoczyna swój show. Utwór „Help Me” zabrzmi jako pierwszy i jest on znakomitym wstępem, a zarazem rozgrzewką nie tylko dla towarzyszących muzyków, ale również dla zgromadzonej publiczności. Bardzo wymownie wykonywany jest utwór „I’m Back”. Z ogromną energią odgrywane są partie gitar i organów, nie pomijając oczywiście wokalnej strony Człowieka Bluesa. Ukłon w stronę legendy tego gatunku, jaką jest B.B. King oraz odrobina nostalgii, z którą się zetkniemy słuchając „Say Goodbye To The Blues” z pewnością poruszy niejedno serce.                                    

Tuż za tym wielkim klasykiem zostały wykonane nagrania z ostatniej studyjnej płyty: „Almost Gone”, „Omaha”, „Tomorrow Seems So Far Away”, „Playin’ Hideaway” i „Haunted By The Night”. Nie będę tutaj rozpisywać się na temat poszczególnych kompozycji, bowiem każda z nich to dowód na niesamowity talent ich twórcy, jak również wzbogacających je poszczególnymi instrumentami muzyków. Warto w tym miejscu dodać, że jednym z nich jest tutaj Jon Trout, syn Waltera, który również gra na gitarze. Rośnie nam młode pokolenie pełne entuzjazmu i zapału, co mnie oczywiście cieszy. Kontakt z publicznością i jej żywa reakcja na dźwięki dochodzące ze sceny daje wiele pozytywnej energii i potwierdza, że warto było walczyć o życie dla takich chwil jak ta. Właściwie można to odnieść do każdej sytuacji wzorując się na tym, co udało się wspólnie dokonać naszemu dzisiejszemu bohaterowi mając wokół siebie kochających ludzi.

Czas na drugi krążek z tego zestawu. Otwiera go „Fly Away”, zaś po nim w balladowej tonacji urzeknie nas nagranie „Please Take Me Home” - jeszcze bardziej torujące sobie drogę do wrażliwych muzycznie dusz, z przepiękną solówką na gitarze. Bardziej żywiołowo rozbrzmiewa „Rock Me Baby” z imponującym gitarowym dialogiem dwóch pokoleń. Tego nie tylko trzeba posłuchać. To koniecznie trzeba zobaczyć na żywo. Instrumentalny temat „Marie’s Mood” godny jest polecenia głównie z powodu wirtuozyjnie odegranej partii organów. Imponująca bluesrockowa atmosfera towarzyszy uczestnikom tego koncertu przez cały czas, jak również udziela się nam, słuchającym chociażby fenomenalnie wykonanego „Serve Me Right To Suffer” z finezyjnie odegranym tutaj perkusyjnym solowym akcentem. Ten koncertowy set Trouta wieńczy utwór „Love That We Once Knew” odśpiewany chóralnie wraz z publicznością.

Pasja do muzyki i sposób kreowania naszych gustów odzwierciedla wielki talent, z jakim spotykamy się słuchając pasjonującej twórczości Trouta na płycie „Alive In Amsterdam”. Wydaje się, że do programu tego koncertu można byłoby dołożyć jeszcze kilka jego znakomitych nagrań z prawie 50 lat jego kariery. To, co udało mu się dokonać w nawiązaniu do jego powrotu do zdrowia tutaj nabiera zupełnie innego znaczenia i tak trzeba też odbierać ten koncertowy album, z którego, myślę że nie tylko ja, niezmiernie się cieszę. Być obdarowywanym to miłe, a jeszcze piękniejsze jest dawanie innym, z czym tutaj mamy do czynienia w przypadku tego wielkiego muzyka.                                                         

Powiedzmy jeszcze kto na płycie „Alive In Amsterdam” kreuje tak wspaniałą atmosferę. Na gitarze gra (i to jak!) oraz śpiewa Walter Trout, a towarzyszą mu: Sammy Avila (organy, instrumenty klawiszowe), Johnny Griparic (bas), Michael Leasure (perkusja), Andrew Elt (śpiew, gitara) oraz Jon Trout (gitara). Producentami płyty są Walter Trout i Eric Corne. Godny polecenia jest również ten sam album wydany na 180gr 3LP. A już po wysłuchania muzyki z tej niezwykłej płyty proponuję przy pierwszej nadarzającej się okazji udać się na koncert tego wielkiego artysty. Najbliżej nas będzie ku temu okazja 15 lipca w Olomoucu w Czechach. Warto się tam wybrać i nie zmarnować tej szansy.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok