Czy macie ochotę na solidną porcję wyrazistego brytyjskiego metalu? Posłuchajcie koniecznie płyty „Reflections” grupy Beholder. Członkowie grupy pochodzą z tak modnego ostatnio (głównie ze względu na sukcesy lokalnego klubu piłkarskiego) Leicester i wydali w tym roku swój trzeci już album. Jest on najbardziej ambitnym i najbardziej dojrzałym krążkiem w dorobku kwartetu, w skład którego wchodzą: gitarzysta Scott Taylor, basista Si Fielding, perkusista Chris Bentley oraz brodaty wokalista Simon Hall.
Grają bezkompromisową odmianę metalu, często zahaczającą o soczysty thrash, ale jest to ten rodzaj grania, które pomimo pojawiających się tu i ówdzie charczących growli i sporej dawki decybeli, nie rani uszu, ani tez nie powoduje, że pierwsza rzecz, o której myśli odbiorca to natychmiastowe wyciszenie potencjometru głośności. Tworzący grupę Beholder muzycy to świetni instrumentaliści, śpiewający Simon Hall posiada niebywałą charyzmę i magnetyczną siłę przyciągania, dlatego muszę przyznać, że choć z reguły takie granie to nie moja muzyczna bajka, to każdorazowo słuchałem płyty „Reflections” z ogromnym zaciekawieniem i coraz większą fascynacją. Jej niewątpliwymi zaletami są potężne riffy, soczysta gra sekcji, a także – co niezwykle ważne – spory nacisk na melodie (posłuchajcie refrenów w „Heal The Wounds”). Beholder nie gra byle głośniej, byle szybciej, lecz w precyzyjny sposób stara się przeprowadzić słuchacza przez świat swojej muzyki (na co najlepszym dowodem może być zamykający album numer pt. „Speak To Me”). Członkowie grupy są też bacznymi obserwatorami otaczającej nas rzeczywistości i jedno z nagrań, „Frozen Steps Of Utøya”, poświęcili ofiarom pamiętnego terrorystycznego zamachu sprzed pięciu lat.
Beholder oferuje słuchaczowi gęste, mięsiste i mocarne granie zawieszone w dusznej i mrocznej atmosferze. A gra przy tym inteligentnie i naprawdę intrygująco. Jest bowiem w tej muzyce coś optymistycznego, coś magnetycznego i coś takiego, co sprawia, że ilekroć wraca się do płyty „Reflections” u odbiorcy budzą się pozytywne emocje. Owszem, zgadzam się, że nie jest to muzyka dla wszystkich. Najprędzej trafi ona do serc słuchaczy, którzy upodobali sobie brzmienia grup pokroju Mastodon czy Nevermore, ale myślę też, że ci, co lubią np. twórczość Iron Maiden też znajdą na „Reflections” sporo przyjemnych dla siebie momentów.