Każdy wszędzie i zawsze poszukuje czegoś, by się spełnić i by wyróżnić się od ogółu, zespół Cydemind wpadł na, wydaje się, pomysł nowatorski. Zespół zaprosił do współpracy skrzypka – nie byle jakiego (Olivier Allard) - i co się okazało? Że jest to strzał w dychę. Często, właściwie prawie zawsze, zdarza się że płyty, które wędrują do mojego odsłuchu trafiają na półkę, a odwrotnie już nie. W przypadku płyty zatytułowanej „Erosion” jest inaczej.
Ta produkcja jest po prostu znakomita! Słucham tego albumu niemal non stop już dwa tygodnie i nadal mnie nie znudziła, zacząłem nawet rozbrajać kompozycje na czynniki pierwsze… Wciąż mnie inspiruje i nie daje spokoju. „Erosion” zawiera tylko sześć kompozycji, co nie znaczy, że album jest krótki. Są w tym gronie utwory, które sięgają 13 minut, a nagranie tytułowe to ponad 27 minut wspaniałej muzyki. Zdecydowany faworyt to „Derecho” - łagodne uderzenia gitary akustycznej czarują we wstępie, by potem przyłożyć i rozpędzić maszynę do czerwoności! Czuć tu wpływy Dream Theater i Symphony X. Ale słuchać tutaj też echa dokonań grup Fates Warning i Haken, cięższej strony twórczości Neala Morse’a, a także pewne wpływy twórczości legendy jazz rocka - Avishai Cohena. „Skrzypce na drodze instrumentalnego prog metalu’ – takim hasłem można by w najkrótszy sposób zdefiniować twórczość tego kanadyjskiego zespołu.
Takie granie to niewątpliwie pułapka muzyczna, Cydemind gra instrumentalnie, rozpędza się szybko, niepostrzeżenie i bezgranicznie, co do pewnego momentu zachwyca, ale po jakimś czasie może męczyć. W moim przypadku tak nie jest, ale zdaję sobie sprawę, że cierpliwość niektórych odbiorców może być wystawiona na poważna próbę. Jedyne co mam do zarzucenia tej produkcji, to spora liczba solówek. Za dużo ich. Wiem, że na swój sposób zastępują one wokal, ale moja sugestia jest taka: więcej klimatu i przestrzeni, a będzie już nawet nie tyle dobrze, co doskonale.
Już teraz wiem, że członkowie Cydemind (Olivier Allard – skrzypce, Alexandre Dagenais – perkusja, Camille Delage – syntezatory, Nico Damoulianos – bas, Kevin Paquet – gitary) to bardzo dobrzy instrumentaliści i wiem, że na pewno dotrą na szczyty. „Erosion” to ich debiut i pierwszy krok ku megasławie. Zatem krok to znakomity! Brawo!