Kim jest Tim? Tego nie wiem. Ale grupa, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć powstała z rozkazu Tima. Stąd jej nazwa: Tim Orders. Tworzy ją piątka facetów w różnym wieku (najstarszy mógłby być ojcem najmłodszego) i z różnym bagażem doświadczeń muzycznych. Doświadczeń mierzonych kilometrami ćwiczeń, prób oraz poszukiwań własnego stylu i miejsca na polskiej scenie rockowej.
Pięciu muzyków, z których najbardziej rozpoznawalny w kręgach progresywno-rockowych powinien być chyba wokalista obsługujący również gitarę akustyczną, Krzysztof Borek. To on jest głównym kompozytorem i autorem tekstów. Polskich i angielskich, bo na debiutanckiej płycie Tim Orders zatytułowanej „Songs For Nobody” znajdujemy dziewięć premierowych utworów, z których sześć śpiewanych jest po angielsku, a trzy, zamieszczone na samym końcu albumu, w naszym ojczystym języku. To właśnie Krzysztof jest pomysłodawcą projektu Tim Orders, a swoją przygodę z muzyką rozpoczął w wieku 16 lat. Po drodze były formacje Whisper, Three Wishes, Figursmile i Xanadu, z których polska publiczność powinna go doskonale pamiętać. Obok niego w Tim Orders mamy dwóch gitarzystów: Wojtek Kościelny (po rozpadzie Figuresmile jako pierwszy dołączył do Tim Orders. Ma na swoim koncie solowy autorski album wydany pod szyldem Zant Kerk) oraz wielki fan Led Zeppelin, Dawid Kot. Do Tim Orders dołączył za namową brata, czyli Tomka Kota, który jest gitarzystą basowym i warto wiedzieć, że w oprócz Tim Orders działa równolegle w postrockowym projekcie o nazwie Papertree oraz penetrującym cięższe obszary Deadline. No i jeszcze ten piąty: perkusista Maciej Terlecki (w wolnych chwilach udziela się on również w ambientowym zespole Tuul).
Krzysztof Borek: Wydając płytę „Songs For Nobody” niczego się nie spodziewamy i nic sobie nie zakładamy. Chcemy grać. Tak po prostu dla samej frajdy z grania wynikającej. I z takiego nastawienia bezpośrednio zrodził się zresztą pomysł na tytuł naszej debiutanckiej płyty - ”Songs For Nobody”.
Czy muzyka tego nowego polskiego projektu to rzeczywiście „piosenki dla nikogo”? Zdecydowanie nie. Utwory na niej zawarte stylistycznie powinny spodobać się tym słuchaczom, dla których wrażliwości muzycznej nie są obce dźwięki gitary akustycznej przyprawionej subtelną elektroniką. Tym, którzy doceniają klimaty, które w swojej twórczości kreują Damien Rice, Gregory Alan Isakov, zespoły Massive Attack czy nawet The Cure i Sigur Ros. W większości z nagrań grupy Tim Orders króluje minimalizm, nostalgiczna i wyciszona atmosfera, ale w każdym znaleźć można niezłe melodie oraz brzmienia, które może nie od razu, ale po dwóch-trzech przesłuchaniach potrafią zachwycić. Mnie najbardziej urzekły dwa utwory otwierające to wydawnictwo: „I Had A Dream” oraz „I Am Cooling Off”.
Albumu w całości można posłuchać (i kupić, do czego gorąco zachęcam) na stronie https://timorders.bandcamp.com/album/songs-for-nobody, gdzie „Songs For Nobody” ukazały się po raz pierwszy 7 grudnia 2017 roku. Więc niby to płyta z zeszłego roku, ale zespół z nadziejami i (sporymi!) szansami do miana polskiego odkrycia AD 2018!
Na podstawie materiałów informacyjnych zespołu.