Całkiem przyjemna płyta. Może nie rewelacyjna, ani też nie przełamująca barier gatunkowych i pewnie też nie przełomowa dla samego zespołu, ale nad wyraz przyjemna w odbiorze.
Zespół Fractal Mirror to międzynarodowe (holendersko-amerykańskie) przedsięwzięcie, a „Close To Vapour” jest już czwartą płytą w jego dorobku. Jej premiera przewidziana jest na 26. dzień lutego i będzie to debiut zespołu w wytwórni Bad Elephant Music. Trzy poprzednie płyty Fractal Mirror ukazały się domowym sumptem w latach 2013-2016, a więc widać, że zespół wreszcie idzie do przodu. Nie dość, że wzbudził zainteresowanie renomowanych wytwórni płytowych, to może teraz liczyć na lepszą promocję i dystrybucję. W rzeczy samej, promocyjny egzemplarz nowego krążka trafił niedawno do Małego Leksykonu i muszę przyznać, że od pierwszego podejścia wzbudził w naszej redakcji spore zainteresowanie. Fractal Mirror gra bardzo miłą, dość poukładaną i ubraną w regularne, średniej długości (z reguły około pięciominutowe) utwory i z przyjemnością zauważyłem, że obok dwóch filarów grupy w osobach Leo Koperdraata (śpiew, instrumenty) i Franka L. Urbaniaka (perkusja) oraz grającego okazjonalnie na instrumentach klawiszowych jednego z założycieli zespołu, Eda van Hagena, w nagraniach wziął udział stary znajomy z pogrążonej w letargu popularnej niegdyś amerykańskiej formacji Echolyn, Brett Kull.
Na płycie „Close To Vapour” grupa Fractal Mirror przedstawia muzykę, w której odnaleźć można pewne odniesienia do twórczości No-Man, Davida Bowie, REM, Tears For Fears, Becka i Jellyfish… Jednym słowem, to bardzo pojemny, dobrze podany melodyjny prog rock z rozbudowanym instrumentarium (melotrony!), świetnymi gitarowymi solówkami, bogatym programmingiem oraz przystępnymi melodiami i naprawdę niezłym wokalem. Wprawdzie śpiew Koperdraata nie jest tak emocjonalny, jak Stevena Wilson czy Aviva Geffena, a piosenki Fractal Mirror są ciut mniej melodyjne (ale za to bardziej rozbudowane) niż utwory Blackfield, to jednak charakterystyczna melancholia panująca w muzyce tego zespołu sprawia, że nie ryzykując zbyt wiele mogę pokusić się o stwierdzenie, że album „Close To Vapour” ma w sobie sporo z ducha muzyki Blackfield.
Wystarczy posłuchać piosenek „Close To Vapour”, „Hey You”, „Tabula Rasa”, „Mind The Gap” czy „The Ever Rain”, by przekonać się, że coś w tym faktycznie jest. Tak czy inaczej, polecam to wydawnictwo. Przypominam: sklepowa premiera w ostatnich dniach lutego.