„German Radio Sessions vol. II” stanowi uzupełnienie pierwszej kolekcji niemieckojęzycznych nagrań Skaldów zarejestrowanych w latach 1973-1976 podczas trzech sesji nagraniowych w Berlinie Wschodnim.
Dla sympatyków grupy Skaldowie album ten może stanowić niesamowitą gratkę, przemiłą niespodziankę, a także spore zaskoczenie. Trzy w jednym! Zawiera bowiem blisko godzinę nagrań wykonanych nie po polsku, a więc zdecydowanie inaczej niż Skaldowie przyzwyczaili całe pokolenia swoich słuchaczy. Już samo to w sobie stanowi sporą atrakcję tego wydawnictwa. Dodatkowym walorem wydanego przez Kamelon Records albumu jest to, że zawiera on wybitnie rockowy i mocno rozimprowizowany materiał. Niektóre utwory mają unikatowy charakter (aż cztery z nich publikowane są po raz pierwszy!), a spora część posiadała wcześniej tylko swoje wersje radiowe i nigdy nie znalazła się na oficjalnych longplayach zespołu.
Obok wytrawnych, mocno nasączonych duchem progresywnego rocka, kompozycji Andrzeja Zielińskiego w programie tej płyty znalazły się utwory autorstwa Jacka Zielińskiego i Konrada Ratyńskiego (śpiewa on, po niemiecku oczywiście, główną linię wokalną w nagraniu „Miłość przez wieki się nie zmienia”, które tutaj nosi tytuł „Was Liebe war…”). Z kolei piosenka „Nie szukał mnie nikt” („Ich Weiss es jetzt”) w Polsce doczekała się wcześniej tylko radiowej prezentacji, a wspomniana przed chwilą „Miłość przez wieki się nie zmienia” na oficjalną płytę w naszym kraju trafiła dopiero trzy lata po rejestracji w berlińskim studiu.
Ponadto są w tym zestawie utwory, które nie są znane nawet najwierniejszym sympatykom zespołu, jak choćby „Na granicy dnia” („Das ist Dein Gesicht”) czy „Szukam Cię od rana” („Ich such’ mein Mädchen”). Kolejny bardzo ważny walor tego wydawnictwa to fakt, że znaleźć na nim można psychodeliczne i mocno odjazdowe utwory, jak „Street 2000” („Strasse 2000”), „Jak znikający punkt” („Ein ferner Punkt”) czy też pełne orientalizmów nagranie „W oknach otwartych” („Am offenen Fenster”). Na samym końcu płyty jest jeszcze „Frűhling”, czyli nasza „Wiosna” czy raczej „Wszystko kwitnie wkoło”… W tej niemieckiej wersji odlot całkowity!
Chcę podkreślić, i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że świetnie słucha się tych kompozycji. Wykonane przez Skaldów nie po polsku nabierają dodatkowej wartości, co najprędzej docenią ci słuchacze, którzy preferują nieoczywiste i nieprzebojowe oblicze Skaldów. I co najważniejsze, bo wiadomo jak jest z językiem niemieckim w muzyce rockowej, piosenki śpiewane przez braci Zielińskich w języku naszych zachodnich sąsiadów nie tylko nie drażnią, ale wywołują na twarzy słuchacza prawdziwie szczery uśmiech zadowolenia.