Jane – legenda niemieckiego rocka, najlepiej sprzedający się zespół z wytwórni Brain, obchodzi swoje 40-lecie. Ale zaraz, czy to na pewno Jane? Sytuacja jest lekko zakręcona, pozwolę sobie na parę zdań wyjaśnienia. Jane powstał 40 lat temu, należał do najlepszych na kontynencie zespołów progresywnych, odniósł spory sukces komercyjny. Około roku 1980 zaczął nagrywać słabsze albumy, publiczność odwróciła się od zespołu, wytwórnia Brain zerwała kontrakt, a w konsekwencji Jane rozpadł się. Kilka lat później lider zespołu perkusista Peter Panka, reaktywował grupę, a wśród współpracowników lidera znaleźli się dwaj muzycy pierwszego składu (którzy również kilka lat później na krótko wracali do Jane): klawiszowiec Werner Nadolny i basista Charly Maucher. Zespół zaczął co kilka lat wydawać płyty pod szyldem Peter Panka’s Jane i okazyjnie koncertował. W 2007 roku Peter Panka zmarł na raka. Wydawać by się mogło, że to spowoduje ostateczne zakończenie działalności grupy. Jednak kilka miesięcy później okazało się, że istnieją dwa zespoły Jane. Basista Charly Maucher ciągle prowadził Peter Panka’s Jane, natomiast Werner Nadolny powołał do życia alternatywny skład jako Werner Nadolny’s Jane. Są dwa składy Wishbone Ash, Saxon, Barclay James Harvest. Czemu nie miałoby tak być i z Jane? Bo oczywiście obydwie grupy na swoich produktach eksponują stare wypróbowane logo, a przedrostek piszą malutką ledwo widoczną czcionką zakamuflowaną w znaczku od lat będącym integralną częścią logo. Stara nazwa wywołuje sentyment fanów, łatwiej przy jej pomocy wycisnąć z ich kieszeni trochę grosza.
Czterdziestą rocznicę powstania Jane postanowił uczcić skład kierowany przez klawiszowca Wernera Nadolnego. Lider to już ponad 60-letni pan, weteran niemieckiego rocka. I do współpracy zaprosił innych weteranów, postacie od lat dobrze znane na niemieckim rynku. Starsi, siwi panowie przygotowali rocznicowy koncert zasłużonej i też „siwej” kapeli. Z tego co można zobaczyć na DVD, obchody były raczej skromne. Koncert miał miejsce w niewielkim klubie w Hamburgu. Na małej scenie, bez scenografii i ze skromnymi światłami.
Jak się można było spodziewać materiał koncertu wypełniły w większości utwory Jane, które grał kiedyś z grupą Nadolny. Dominują nagrania z pierwszego albumu i z roku 1976, kiedy to na krótko powrócił on do zespołu. Jane Wernera Nadolnego prezentuje niezłą formę, stare kompozycje brzmią chwilami porywająco. Na scenie króluje grający żywiołowo gitarzysta Dete Klamann, w jego cieniu pozostaje skupiający się głównie na śpiewie wokalista Torsten Ilg. Organy lidera i wspomagającego go drugiego klawiszowca, Doctora Bogartha, nadają muzyce głębi i dostojności. Koncert zaczyna się od kosmicznie brzmiącej syntezatorowej introdukcji, która przechodzi w dobrze nam znany wstęp do „Bema pamięci żałobnego rapsodu” Czesława Niemena. Tak, Jane „ukradł” kiedyś fragment „Rapsodu” i wykorzystał go w suicie „Between Heaven And Hell”. Teraz wkomponował go w instrumentalną kompozycję „True Romance”. Po czym ze sceny usłyszeć można m.in. „All My Friends”, „Space Waters”, „Daytime”, „Fire, Water, Earth & Earth” i wspaniałe połączone fragmenty kompozycji „Windows”, „Spain” i „Love Your Life”. Po godzinie krautrockowego grania zespół zagrał trochę prostszy, bardziej hard rockowy materiał. Zaprezentował m.in. własną wersję kompozycji „Circle of Hands” z repertuaru Uriah Heep. Zasadniczą część koncertu kończy dynamiczna wersja „Hangman”.
Ostatni fragment koncertu stanowią obce kompozycje wykonane wspólnie z wokalistką Juttą Weinhold - starszą już panią o głosie Janis Joplin. Proste rockowe, świetnie znane publiczności kompozycje wywołały aplauz na widowni. Sympatyczne granie w starym stylu.
Podsumowując, udany to koncert. Bardzo dobra, a nawet chwilami porywająca pierwsza część koncertu, druga część nieco gorsza, ale sympatyczna. Jane trzyma niezły poziom. Mam pewne wątpliwości jak wypadliby na dużej scenie. Za to świetnie nadają się do małego klubu i na małej scenie zrealizowali fajny, przeznaczony głównie dla starych fanów krążek.
P.S. Jako dodatek na krążku DVD zamieszczono interesujący ponad półgodzinny występ telewizyjny zespołu.