Członek legendarnej grupy Deep Purple, Don Airey, wydaje swój trzeci solowy album. “All Out” ukazuje się 22 sierpnia nakładem Provogue Records, płytowej przybudówki wytwórni Mascot. Co ten utalentowany, choć chyba odrobinę niedoceniany jako solista, muzyk proponuje na swoim nowym krążku? Zanim w 2002 roku przystąpił do Deep Purple w trakcie przebogatej kariery działał on w takich zespołach jak The Strawbs, Jethro Tull, Colosseum II, Black Sabbath, Judas Priest, Rainbow, Whitesnake, a także współpracował z tak znanymi muzykami, jak Ozzy Osbourne, Cozy Powell, Gary Moore, Michael Schenker, Uli Jon Roth, Brian May, Martin Barre, Jake E. Lee i wieloma, wieloma innymi. Na albumie „All Out” też otoczył się gronem fenomenalnych instrumentalistów. Ale po kolei…
Od razu powiem, że z płyty „All Out” będą bardzo zadowoleni miłośnicy tradycyjnej odmiany progresywnego rocka, mocno osadzonej w latach 70., kiedy to na płytach słynnych pianistów regułą były ich ekwilibrystyczne popisy instrumentalne. Tak właśnie jest na albumie „All Out”, na którym Airey prezentuje swoje prawdziwe mistrzostwo w dobywaniu dźwięków z czarno-białej klawiatury. Miłośnicy klasycznej prog rockowej muzyki, w której prym wiodą pokręcone nastroje i syntezatorowe klimaty lat 70. z pewnością znajdą na tym krążku mnóstwo ukochanych przez siebie brzmień.
Ale nie tylko oni. Bo nie tylko klawiszowe dźwięki stanowią o sile tej płyty. Airey zaprosił do jej nagrania aż 3 gitarzystów. I to jakich gitarzystów! Są nimi: syn naszego bohatera, Keith, oraz dwóch wirtuozów gitary – Bernie Marsden i Joe Bonamassa. To oni czarują pięknymi solówkami idealnie współbrzmiącymi z partiami naszego bohatera we wszystkich 10 kompozycjach pomieszczonych na tej płycie.
Występuje na niej jeszcze jeden muzyk grający na gitarze (rytmicznej oraz solowej) - Bob Harris. Jest on członkiem „zasadniczego” zespołu, który akompaniuje Aireyowi we wszystkich utworach. W jego skład wchodzą jeszcze Darrin Mooney (dr), Laurence Cottle (bg) oraz wokalista Carl Sentance (na jego wydanej kilka miesięcy temu płycie „Mind Doctor” na klawiszach zagrał… Don Airey).
Ten skład nagrał trwający 55 minut album o prawdziwie wyjątkowej urodzie. 10 kompozycji, w przeważającej mierze skomponowanych przez naszego bohatera (wyjątkiem są utwory „Estancia” Ginastery oraz „Fire”, którego autorem jest Jimmy Hendrix) to bardzo solidna dawka klasycznego rocka zagranego z zębem i pasją.
Otwierający ten zestaw dynamiczny rocker „The Way I Feel Inside” od samego początku wysoko wiesza poprzeczkę i pokazuje jak świetnym wokalistą jest Sentance. Obdarzony jest on charakterystycznym, lekko drżącym, heavy metalowym głosem. Śpiewa wspaniale. W podobnym, acz nieco bardziej podszytym bluesem, stylu utrzymany jest utwór „People In Your Head”. Tu z kolei, obok Sentance’a i Aireya, błyszczy Joe Bonamassa. Ci, co kochają jego grę w Black Country Communion niech szeroko otworzą uszy. Pojawia się on w tym utworze jako autor finezyjnych solówek. Do miana kolejnej rasowej rockowej piosenki urasta melodyjny utwór „Running From The Shadows”. Na wyróżnienie zasługuje też energetyczny, wspomniany już wyżej, cover Hendrixa „Fire”. Te 4 utwory, opatrzone na płycie nieparzystymi indeksami, przeplatane są parzystymi tematami instrumentalnymi, w których w głównej roli występuje nasz bohater. „Estancia”, „B’cos”, „Right Arm Overture” oraz balladowy „Long Road” to prawdziwa demonstracja mistrzowskiej klasy Aireya. Zresztą tak jak i sam finał płyty, na który przeznaczył on dwa najlepsze instrumentalno-wokalne nagrania na płycie: nieco krótszy, ale za to efektownie brzmiący heavymetalowy numer „Wrath Of Thor” oraz dziesięciominutowy wielowątkowy epik wykonany z niesamowitym pietyzmem i finezją – „Tobruk”. Piękny koniec prawdziwie pięknej płyty… A na niej, oprócz dobrych heavymetalowych piosenek i świetnych epickich partii granych na instrumentach klawiszowych, liczne klimaty nieomal jak z Emersona… Wspaniała płyta. Piękna rzecz…