To będzie krótka recenzja. Tak, jak i krótka jest ta płyta. 40 minut muzyki podzielonej jest na 10 utworów. Większość z nich, właściwie poza jednym, ostatnim i oznaczonym jako „bonus track”, nagraniem „Close To Heaven” to utwory instrumentalne. Utrzymane są one w stylu Mike’a Oldfielda, Rondo Veneziano, czy nieco mniej popularnego, choć nagrywającego świetne płyty holenderskiego muzyka, ukrywającego się pod pseudonimem Gandalf. „Continium” to pierwsza płyta ukraińskiej grupy, na czele której stoi Antoni Kalugin. Założył on swój zespół jeszcze w 1977r., będąc studentem architektury na uniwersytecie w Kijowie. Architektura, sztuka, muzyka, historia... Ten ciąg skojarzeń zapewne dał genezę nazwie zespołu. Kartagen to ukraiński odpowiednik Kartaginy – symbolu antycznych cnót chwały, piękna i mądrości. Tym wartościom Antoni wraz ze swoim zespołem składa hołd na płycie „Continium”. Muzyka Karfagen jest bardzo melodyjna, zwiewna i dość przyjemna w odbiorze. W sam raz na letnie upały, które ostatnio nie dają nam żyć. W swych kompozycjach Kalugin używa rozbudowanej baterii syntezatorów, ale słychać w nich też żywe instrumenty. Mamy więc tu soczyste partie gitar, basu, perkusji, fortepianu, fletu, a nawet akordeonu. Wszystko podane jest w przemyślany sposób i w odpowiednio dobranych proporcjach. Ładna, zgrabna i przyjemna to płyta. Być może niezbyt odkrywcza i oryginalna, ale na pewno ze sporymi ambicjami i nie pozbawiona prawdziwego uroku. Ot, po prostu miła dla ucha, instrumentalna muzyka ilustracyjna. Pewnie mogłaby doskonale funkcjonować jako soundtrack. Wystarczy tylko zamknąć oczy i pozwolić pracować wyobraźni. Słucha się jej idealnie, gdy żar leje się z nieba. Nie przeszkadza, a odpręża i daje prawdziwe ukojenie umysłowi spragnionemu łagodnych, melodyjnych dźwięków.
Karfagen - Continium
, Artur Chachlowski