Touchstone - Mad Hatters EP

Artur Chachlowski

ImageFakty: Touchstone to brytyjska grupa, która ma w dorobku dwie czteroutworowe EP-ki: „Curious Angel” (2005) i „Mad Hatters” (2006). Muzykę z nowego krążka wyprodukował John Mitchell (Arena, Kino, Frost, The Urbane). Touchstone jest kwintetem: Rob Cottingham śpiewa i gra na instrumentach klawiszowych, Liz Claydon śpiewa w chórkach, Adam Hodgson gra na gitarach, Paul Moorghen na basie, a Simon Cook na perkusji. Większość z nich ma już za sobą muzyczną przeszłość w innych formacjach, niektórzy grali na płytach innych wykonawców, ale to właśnie Touchstone jest ich pierwszym zespołem, z którym utożsamiają się od początku do końca i z którym wiążą swoje ogromne muzyczne nadzieje.

Muzyka: Utwory stanowiące krótki program EP-ki „Mad Hatters” pochodzą jakby z czterech różnych bajek. „Misguided Fool” to chwytliwy przebojowy numer o mocno popowym zabarwieniu. „One Shot” jest rockową piosenką opartą o zgrabny gitarowy riff. „Hear Me” to oniryczne nagranie, przypominające w warstwie instrumentalnej produkcje spod znaku Vangelisa. „The Mad Hatters’ Song” to kilkuczęściowa epicka opowieść o mocno neprogresywnym zabarwieniu i wykonana w porywający wręcz sposób.

Ocena  Świetna produkcja, duża swoboda w operowaniu dźwiękami, niezłe muzyczne pomysły i zwięzłość artystycznej wypowiedzi. Technika wykonawcza bez najmniejszego zarzutu. Muzyka grupy Touchstone to solidne rockowe granie, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie. Nie wiem tylko, czy paradoksalnie nie jest to największą słabością tej płyty, gdyż nie do końca jestem przekonany, czy zespół wie do jakiego słuchacza adresuje swoją muzykę. Czy do miłośników łagodniejszych i stosunkowo prostych muzycznych utworów, czy do progresywnie zorientowanego słuchacza, oczekującego nagrań o dużym ładunku emocjonalnym i epickim rozmachu? Formuła „dla każdego coś miłego” chyba nie wychodzi zespołowi na dobre. Dlatego też z niecierpliwością wypatruję pełnowymiarowego albumu grupy Touchstone, gdyż dwie dotychczasowe małe płyty, aczkolwiek w przynajmniej kilku fragmentach pobudziły mój muzyczny apetyt, to jednak nie do końca rzuciły mnie na kolana. Ale nie o to w końcu chodzi, szczególnie jeżeli chodzi o dwudziestominutową EP-kę, która tak naprawdę jest zaledwie wprawką przed pełnowymiarowym albumem. Wyraźnie słychać, że zespół rozwija się i próbuje swych sił, poszukując swej tożsamości w różnych muzycznych obszarach. Jak te poszukiwania się zakończą? Czas pokaże. Tymczasem trzymam mocno kciuki, bo Touchstone to niewątpliwie jeden z najzdolniejszych i najbardziej wyrazistych wykonawców młodego pokolenia, których muzyka dotarła do mnie w ostatnim czasie.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!