Niedawno minął rok od wydania przez Van Der Graaf Generator albumu zatytułowanego “A Grounding In Numbers”, tymczasem już ukazuje się kolejne dzieło formacji - “Alt”. Specyficzna to płyta, bowiem w całości składa się z improwizacji zespołu, zarejestrowanych na próbach dźwięku oraz podczas pracy w studio.
W przypadku formacji Petera Hammilla pomysł na taką płytę mógłby się wydawać tyleż interesujący, co niezbyt oryginalny. Już bowiem wydany przed siedmioma laty, pierwszy po reaktywacji grupy album „Present”, podzielony na dwa krążki, w swojej połowie został wykoncypowany jako zestaw utworów improwizowanych. Okazuje się jednak, iż najnowsza propozycja grupy w swojej koncepcji różni się od muzyki z drugiej części tamtego albumu czymś więcej, aniżeli jedynie brakiem udziału we wspólnym jammowaniu saksofonisty Davida Jacksona, który, przypomnijmy, po trasie promującej „Present” rozstał się z kolegami. Tym razem Van Der Graaf Generator wyraźnie nie krępowali swojej muzycznej wyobraźni rockowymi „wytycznymi” - w przypadku „Alt” o mniej lub bardziej pogmatwanej, ale wciąż prowokującej do przytupywania nogą muzyce praktycznie nie ma już mowy.
Z całą pewnością nie jest to płyta łatwa w odbiorze, na co nie bez wpływu pozostaje fakt, iż znalazły się na niej improwizacje będące efektem swego rodzaju muzycznego strumienia świadomości tria właściwego różnym momentom, różnym sytuacjom i różnym miejscom. Stąd materiał zebrany na albumie stylistycznie nie jest tak spójny, jak można by tego oczekiwać po nagraniu pochodzącym z jednej-dwóch sesji jammingu. Niemniej jednak, klasa zarejestrowanych utworów jest na tyle wysoka, że całość brzmi doprawdy frapująco – od początku po sam koniec.
Może nieco razi przy pierwszych przesłuchaniach samo brzmienie większości utworów, które wyraźnie wskazuje na spontaniczny charakter nie tylko samego procesu improwizacji, ale i rejestrowania materiału, jednak z biegiem czasu charakterystyczny pogłos wydaje się być jedną z naturalnych cech definiujących atmosferę nagrań. Jakkolwiek daleko idące nie byłoby porównanie tego typu brzmienia z efektami pogłosu cechującymi dokonania grupy z początku lat siedemdziesiątych, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że tu i ówdzie, w tych nad wyraz spontanicznych nagraniach, zespołowi udało się za pomocą samych dźwięków wskrzesić, z pewnością nieświadomie, atmosferę niektórych fragmentów klasycznej płyty „Pawn Hearts”.
Skojarzenia takiego nie sposób jednak traktować jako drogowskazu, odniesienia do klasycznego progresywnego repertuaru zespołu - to raczej mniej lub bardziej dalekie echa niepokojącego nastroju, frapującej enigmatyczności muzyki, jaką proponowała grupa w pierwszej połowie lat 70. Zadziwiający nastrój „Alt” panowie Hammill, Bunton i Evans kreują w bardzo rożny sposób. Bardziej „ułożone” tematy potrafią brzmieć doprawdy osobliwie i zapadać w pamięć - warto zwrócić szczególną uwagę na znakomity, jazzujący „Repeat After Me”, z modyfikowanym brzmieniem fortepianu w roli głównej. Przekonuje również i całe mnóstwo propozycji „abstrakcyjnych”: zarówno tych, w których główną zasadą jest dźwiękowy chaos (jak w „Colossus”, będącym gratką dla wielbicieli kakofonicznego oblicza starego VDGG, czy na przykład „The Waiting Room” z repertuaru Genesis), jak i tych, które w skromności środków wyrazu właściwie najbliższe są muzyce ambient („Dronus”).
Znakomitych pomysłów Van Der Graaf Generator zebrali na tej płycie tak wiele, że niektóre interesująco zapowiadające się tematy, zapewne z konieczności, urywają się nazbyt prędko (jak choćby w świetnym „Batty Loop”), sprawiając tym samym wrażenie raczej muzyki o przeznaczeniu filmowym, aniżeli efektu żywiołowego procesu twórczego nieograniczonego limitami czasowymi. To wydaje się potwierdzać wysoką klasę materiału wyselekcjonowanego i zgromadzonego na „Alt”. Osobiście troszkę boję się, że przez wielu płyta ta może być traktowana w dyskografii legendarnej formacji nieco po macoszemu w związku z jej, bądź co bądź, nietypowym charakterem. Jednak, jakkolwiek imponująca nie byłaby niesłabnąca siła twórcza i chęć odkrywania nowego przez muzyków Van Der Graaf Generator (udowodnione przecież przed rokiem na “A Grounding In Numbers”) to jednak, nie boję się takiego stwierdzenia – w moim przekonaniu „Alt” jest najciekawszym albumem, jaki formacja wypuściła na rynek od czasów swojej reaktywacji.