Youdash, nowa formacja z Rzeszowa, wypuszcza na światło dzienne swój, zawierający trzy utwory, debiut noszący tytuł „Na pohybel". Jednak fakt, że utwory są tylko trzy, wcale nie oznacza, że muzyki jest bardzo mało czy też płytka trwa krótko. „Na pohybel” to ponad 20 minut dźwięków, muzyki często i gęsto zaskakującej stylistycznie, ale tak, że każdy maniak zdrowego przyłożenia i mocnego bitu będzie zadowolony.
Jak możemy wyczytać na facebookowej stronie zespołu, Youdash powstał jako konsekwencja zaprzestania działalności przez grupę Metalmorphosis. Do Lenia (gitara) i Buczka (perkusja), kiedyś członków wspomnianej kapeli, dołączył najpierw Mielnikiewicz (wokal, autor tekstów), wokalnie udzielający się także w grupie Tharantula, a następnie Matz, (bas) wcześniej związany z Marcelle Spirit.
Muzycznie na omawianej płytce jest bardzo zróżnicowanie. Mówiąc ogólnie, zaprezentowana muza jest ciężka i energetyczna, mocno przemieszana różnymi gatunkami. Mamy tam death metal, core czy hard rock, czyli jest mocno, jest ostro i jest śmiertelnie. To mieszanka wybuchowa dla odbiorców, którzy nie szukają konwencjonalnych rozwiązań i pomysłów, to złoty strzał dla bardziej wyrafinowanych gustów.
Ten debiut może również zniesmaczyć mnogością pomysłów – co prawda świetnych patentów, lecz zarazem trudnych w selektywnym odbiorze. Panuje na nim po prostu taki miszmasz, dużo tu wszystkiego. Moim skromnym zdaniem lepiej jest wyeksponować, choć na chwilę coś, co pozwoli słuchaczowi na zatrzymanie melodii, refrenu, zwrotki czy jakiegokolwiek powtarzalnego i wpadającego w pamięć odbiorcy momentu.
Niemniej jednak muzycznie, instrumentalnie jest bardzo fajnie. Muzycy znają swój fach nie od dziś i kawał solidnej drogi testów mają już za sobą. Teraz chcieli zrobić coś w rodzaju „Na pohybel" i to im się udało.
Moim zdecydowanym faworytem w tym zestawie jest numer zatytułowany „Bezgłowy błazen”. Słyszymy siedem minut mocno ekstremalnej i różnorodnej muzy. Utwór ten pokazuje szeroki wachlarz zainteresowań i wyobraźni muzycznej zespołu. Sekcja rytmiczna i gitara bardzo dobrze współpracują ze sobą, chłopaki wypracowali naprawdę fajne pomysły. Wokalista zespołu Youdash, pan Mielnikiewicz, to całkiem świeża krew w środowisku. Dysponuje on bardzo interesującą barwą głosu i zaciekawia sposobem śpiewania. Jest growl, ale i czyste śpiewanie, pojawiają się nawet folkowe zaśpiewy. Oby więcej takich głosów w naszym muzycznym świecie było dostępnych, gdzie faktycznie wokalista może pokazać swoje pełne umiejętności, ciężkość i podniosłość przekazu.
Ogólnie brzmienie całej płytki jest dobre, energetyczne. Teksty po polsku są na całkiem przyzwoitym i przyswajalnym poziomie, co jest kolejnym atutem zespołu. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na kolejne propozycje tej interesującej kapeli.