Circus Maximus - Nine

Patryk Filipowicz

ImageZawiodłem się… Owszem, spodziewałem się kolejnej pozycji, która stanie się ważnym elementem, wręcz kanonem gatunku, który dzięki połączeniu elementów progresywnego i bardzo melodyjnego metalu, zwany jest progpowerem. Chyba za długo przyszło nam czekać na następcę rewelacyjnego „Isolate”, bo to co prezentuje nam Circus Maximus na płycie „Nine” to dwa kroki do przodu… O jeden za dużo.

Już utwór wybrany na singiel mógł budzić podejrzenia. Ale pozostawały nadzieje. Do rzeczy! Płyta jest, jakby to powiedzieć, bardziej progrockowa. Więcej w niej przestrzeni, gitar akustycznych i spokojnego, niemal popowego tła… Nie – no owszem, są tu momenty zakręcone, pompatyczne i generalnie takie, do których zespół przyzwyczajał nas w przeszłości – ale schodzą na drugi plan. Mimo że można powiedzieć, że znalazły się tu nawet może dwa utwory w starym stylu. Generalnie, to jest dziwna sprawa. Niby chętnie wracam do tej płyty, bo bardzo fajnie jej się słucha, ale mam wrażenie, że jest zbyt wygładzona. Paradoksalnie też, moimi ulubionymi kawałkami nie są ani najbardziej metalowe „Namaste” czy „Used”, ani nawet najbardziej rozbudowane kawałki, wieńczące płytę. Wymienię raczej te bardziej melodyjne – „Game of Life”, a nawet singlowy „Reach Within”. Album wkręca się z każdym kolejnym przesłuchaniem i wydawałby się nawet… świetny, gdyby to nie był trzeci krążek Circus Maximus. Jako fan kapeli nie jestem gotowy na taki rozwój, który niekoniecznie musi oznaczać progres.

Swobodnie mogę domniemywać, że płyta bardziej spodoba się słuchaczom, którzy nie wiązali z albumem konkretnych nadziei. Z kolei mniej spodoba się tym, którzy oczekiwali prostej, stylistycznej konstrukcji poprzednich dwóch płyt. Podsumowując, jest melodyjnie, nawet za bardzo. Kompozycje posiadają potencjał radiowy, jak i predyspozycje by zawojować gusta fanów bardziej łagodnej i wyważonej odmiany progresywnego rocka. Całość jednak, mimo że bardziej przystępna i… fajna, pozostawia niedosyt.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok