Album–mamut…, jak to niektórzy nazywają. Raz, że długi (prawie 70 minut muzyki), dwa - że na jego program składają się długie utwory (aż 3 trwają ponad 10 minut, z czego „Our Silent Ballroom Band” – 22 minuty i 10 sekund!), a trzy – że zawierający muzykę o ogromnym ciężarze gatunkowym. No i jeszcze czwarty powód: grupę Kaipa, która firmuje wydawnictwo zatytułowane „Vittjar”, tworzą znani i bardzo cenieni muzycy – między innymi Jonas Reingold (The Flower Kings, Karmakanic), Patrik Lundström (Ritual), Per Nilsson (Scar Symmetry), Morgan Ågren (Zappa) plus oczywiście mózg całego przedsięwzięcia – Hans Lundin oraz śpiewająca pani Aleena Gibson.
Grupy Kaipa nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Powstała jeszcze w latach 70., wtedy wydała swoje trzy pierwsze, ciepło przyjęte płyty, a następnie rozwiązała się. Do reaktywacji doszło dopiero w 2002 roku przy okazji premiery albumu „Notes From The Past”. Po nim Kaipa wydała cztery kolejne krążki (z których recenzje trzech ostatnich: „Mindrevolutions” (2005), „Angling Feelings” (2007) i „In The Wake Of Evolution” (2010) przeczytać można na naszym portalu i w tekstach tych znaleźć można więcej informacji na temat biografii zespołu), a niedawno, konkretnie 9 sierpnia 2012 roku swoją premierę miał nowy album Kaipy zatytułowany po raz pierwszy od bardzo dawna po szwedzku: „Vittjar”.
Nie tylko płyta ma szwedzki tytuł, ale i kompozycja tytułowa zaśpiewana jest przez Patrika Lundströma w jego ojczystym języku. Nie wiem jaki był zamysł, by na chwilę porzucić język angielski, ale nawet gdy nie rozumiem ani słowa w śpiewanej przez niego piosence, muszę przyznać, że włożył on w swój śpiew tyle emocji, tyle serca, że wyszedł z tego jeden z najlepszych fragmentów całej płyty. W dodatku świetnie ubarwiony romantycznym brzmieniem skrzypiec (gościnny udział Elin Rubinsztein). Tak, piękny to utwór, umieszczony w samym środku płyty. Ale zanim go usłyszymy mamy na nowym longplayu Kaipy podniosłe intro w postaci trzyminutowej instrumentalnej kompozycji „First Distraction”, a następnie dwa epickie tematy: „Lightblue And Green” i wspomnianą już megasuitę „Our Silent Ballroom Bard”, w których cały zespół demonstruje solidną dawkę artystycznego folk rocka. Te rozbudowane formy artystycznego wyrazu ani trochę nie zwalniają grupy z pamiętania o melodiach i chwytliwych elementach melodycznych, które szybko zapadają w pamięć. Cały zespół gra z polotem, zadziwiającą lekkością i artystycznym nerwem. Jak zawsze dobrze wypadają wokalne interakcje pomiędzy Patrikiem, a Aleeną, a zespół instrumentalnie spisuje się bez zarzutu. Jednym zdaniem, mamy do czynienia z profesjonalnie wykonanym folkowym prog rockiem na wysokim poziomie. Nie ma tu żadnych płycizn, niedociągnięć czy niepotrzebnych meandrów. Kaipa jasno i skutecznie zmierza do założonego przez siebie celu.
Podobnie jest w drugiej części albumu, kiedy to po tytułowym, rzekłbym wręcz: renesansowym, „Vittjar” znajdujemy jeszcze cztery utwory. „Treasure House” to osadzony na mocnym, rozkołysanym gitarowym riffie i dobrze zaśpiewany przez Lundströma kawałek. W nieco bardziej akustycznym „A Universe Of Tinyness” główną wokalną rolę przejmuje Aleena Gibson, co w połączeniu z ciekawie wykorzystanymi skrzypcami daje w efekcie jeden z highlightów tego albumu. Na finał zespół przeznaczył ponad 10-minutową kompozycję „The Crowned Hillsides”. Nie wiem czy miał to być punkt kulminacyjny całego albumu (chyba tak, choć nie jest to moim zdaniem najbardziej udany utwór na płycie), ale nawet jeżeli nie, to zaraz po nim mamy jeszcze jeden krótki, rozimprowizowany instrumentalny temat „Second Distraction”. Jest to energetyczne zakończenie na rockowo, z przytupem, z wysoko podniesionym czołem. Bo choć „Vittjar”, jako całość, dość mocno przypomina, i to nie tylko bliźniaczo podobnym projektem graficznym okładki, kilka ostatnich płyt grupy Kaipa, to jej członkowie mogą być z siebie dumni po nagraniu takiej muzyki. W dziedzinie progresywnego folk rocka dzisiaj nie mają chyba sobie równych. No, może poza grupą Moon Safari…