Morph - Sintrinity

Artur Chachlowski

ImageNie licząc „wigilijnej” premiery, którą zafundowała nam wytwórnia Lynx Music w postaci płyty „From Faraway Island” grupy Padre, to chyba ostatnia nowość AD 2012 pochodząca z zaprzyjaźnionych z Małym Leksykonem źródeł. Album „Sintrinity” ukazał się 14 grudnia nakładem firmy Progress Records i od razu zaznaczam, że to dość nietypowe wydawnictwo dla tej specjalizującej się w progresywnym rocku wytwórni.

Na płycie „Sintrinity” w ogóle nie jesteśmy w klimatach „okołoprogresywnych”. To raczej alternatywny rock utrzymany w stylu Mew, The Intersphere czy tak udanie debiutującego w tym roku niemieckiego zespołu Sinew. Płyta jest krótka, trwa niewiele ponad 40 minut i opowiada o trójce osób uwikłanych w związek, w którym nad rozumem górują emocje prowadzące do rywalizacji na śmierć i życie o serce pewnej, jak się okazuje, okrutnej dla obu rywali, kobiety. Dość trudno jest śledzić akcję, o której opowiada tan koncept album, a to dlatego, że umieszczona wewnątrz stylowego digipacka książeczka z tekstami zawiera tyle ozdób i motywów graficznych, że aż trudno odczytać słowa poszczególnych utworów. A jest ich (utworów) na płycie „Sintrinity” siedem. Trwają po około 5-6 minut i łącznie stanowią dość spójną alternatywno-rockową całość. Przyjemnie się słucha tej płyty, niemniej jednak nie ma na niej niczego, czego wcześniej nie można było już usłyszeć na płytach innych wykonawców. Z muzycznego punktu widzenia na wyróżnienie zasługuje utwór „Reaching For You” oraz zamykające ten album nagranie „The Journal”. Zespół Morph łączy w nich melodyjne pasaże z ciekawymi elementami rytmicznymi oraz bardzo przyjemnymi wokalami. Odpowiada za nie Attila Bokor - muzyk grający na wszystkich pozostałych instrumentach, za wyjątkiem perkusji, którą obsługuje Richard Sandström. Tak, Morph to bowiem dwóch muzyków i nie wspomagają się oni żadnymi gośćmi.

Bokor i Sandström muzykują wspólnie od 2005 roku, a „Sintrinity” jest pierwszym efektem ich wspólnej pracy, którym chcą dzielić się ze światem. Jak ich album zostanie przyjęty – o tym przekonamy się niebawem, niemniej jednak uważam, że warto zwrócić uwagę na tę muzykę. Warto dać jej szansę, gdyż wyraźnie słychać, że skomponowali ją utalentowani i ambitni ludzie, którzy nie patrzą na obowiązujące mody i trendy, a kierują się przede wszystkim tym, co rodzi się im w głowach. Tym samym słychać, że grają w sposób szczery i myślę, że może im to tylko wyjść na dobre.

Który to już ciekawy debiut AD 2012 ze Skandynawii? Jestem wyjątkowo spokojny o to, że i w tym roku napłynie do nas stamtąd mnóstwo doskonałej muzyki. Nie wiem jak oni to robią, ale Szwedzi potrafią nieustannie czarować swoimi ciekawymi pomysłami.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok