Anathema - Warszawa, klub Progresja, 12.07.2013

Marek J. Śmietański

Muzyka duszy 1)

 

ImageDługo szukałem odpowiedniego sformułowania, aby jednym słowem opisać akustyczny występ braci Danny’ego i Vincenta Cavanagh wspomaganych wokalnie przez Lee Douglas. I w końcu udało się znaleźć jedno słowo - koncert Anathemy był zdecydowanie AMBIWALENTNY. Z jednej strony widzowie otrzymali solidną porcję urzekającej i emocjonalnej muzyki prezentującej szeroki przekrój twórczości zespołu (z oczywistych względów pominięte zostały jedynie pierwsze dwie płyty), jednak z drugiej - akustyczny okazał się półakustyczny, Danny wciąż 'walczył' z looperem, tworząc na bieżąco podkłady, a często wszystkim się zdawało, że zespół wciąż gra jeszcze, a to 'echo' grało 2). W opiniach usłyszanych bezpośrednio po koncercie i relacjach przeczytanych kilka dni później pojawiły się przeciwstawne określenia - dla jednych było przepięknie, zachwycająco, kojąco, a nawet cudownie, dla innych - nudno, oszczędnie, minimalistycznie czy też rozlaźle, choć jednocześnie zabawnie i mistycznie (sic!). Sam postanowiłem ograniczyć się jedynie do emocji, jakie niosły za sobą i kompozycje, i teksty, które usłyszeliśmy w ten jednak niezapomniany piątkowy wieczór w Progresji. W efekcie niniejsza relacja nie posiada żadnych charakterystycznych znamion typowych dla sprawozdań z imprez muzycznych. Poniższy materiał jest opracowaniem (i na pewno nie metafrazą) napisanym jedynie w oparciu o własne tłumaczenia tekstów utworów Anathemy wykonanych podczas koncertu autorstwa Danny’ego i Vincenta Cavanagh oraz Duncana Pattersona, ale również Rogera Watersa i Bono, niosących tak znaczący ładunek emocjonalny, że po ich usłyszeniu długo potem jeszcze w duszy gra. Z góry uprzedzam, że wykorzystane fragmenty zostały wyrwane z kontekstu i w większości przypadków pozornie mogą nie mieć zbyt wiele związku z oryginalnym przesłaniem. To jest mój osobisty komentarz oderwany od rzeczywistości i abstrahujący od normalnego wymiaru życia. Bo Anathema ma w sobie coś, co pozwala bez trudu zapomnieć o ewentualnych niedoskonałościach wykonawczych (w naszym kraju malkontentów nie brak), i sięgnąć tam, gdzie wzrok nie sięga, i złamać, czego rozum nie złamie 3).

Spętane serce budzi się, skażona młodość przemija - zostaw to wszystko za sobą. Wszystkie nasze chwile nadejdą, szukając zapomnienia, nie zostawiając nic oprócz wspomnień... I wydaje się jakbyśmy już lecieli, lecz powietrze jest zbyt rzadkie i umieramy. Otaczające nas chmury unoszą nas wyżej, a świat pozostający daleko w dole płonie. Wizja obietnicy nieba jest argumentem, by wciąż trwać. Dotarliśmy zbyt daleko, by zawrócić. Istnieje jakieś uczucie, którego nie potrafię opisać. Istnieje jakaś przyczyna, której nie mogę ukryć, ponieważ nigdy nie widziałem światła, które byłoby tak intensywne. Dlaczego powinienem podążać za swoim sercem, dlaczego powinienem rozpaść się na kawałki? Nagle… życie nabiera nowego znaczenia. Nagle… nie muszę się już bać. Nagle… wszystko wraca na swoje miejsce: niebo… morze… światło…

Czyżby?

Wewnątrz tego zimnego serca tkwi marzenie, zamknięte w skrzyni, którą trzymam schowaną bardzo głęboko, głęboko w mojej duszy w miejscu otoczonym eonami 4) ciszy. I gdzieś wewnątrz jest klucz …, wewnątrz jest klucz do pamięci. Tak, spadam … ile czasu minie zanim uderzę w ziemię? Nie mogę spać, więc biorę oddech i ukrywam się za moją najodważniejszą maską. Przyznaję, że straciłem panowanie, utracone panowanie. Obsesje skowyczą nad wolnością, znaczenia wiecznego słowa się zmieniły. A ja wciąż się dziwię… Czy marzysz wciąż o ucieczce? Czy nigdy nie marzysz o ucieczce? Żałosne zapomnienie, zapomniane nadzieje pogrzebane w samotnej mogile duszy. Przeznaczenie jest martwe!

Kuglarska sztuczka i zrządzenie losu … walcząc z burzą przybijamy do brzegu.

Fale obmywają na wpół zapomniane wspomnienia, głęboko przez chwilę śmiech buja się na wietrze, wznosząc się i opadając. Fale zmywają wszystko, co rani mnie wewnątrz. Próbuję znaleźć światło, które świeci za zasłoną. A wszystko, co nas wszędzie otacza, jest tym wszystkim, czym mogliśmy się kiedykolwiek podzielić, gdybyśmy tylko mogli to zobaczyć. Życie wciąż się zmienia, tkając przeznaczenie. Czuję się teraz tak blisko wszystkiego, dziwne jak życie we właściwym momencie nabiera sensu. Mój umysł jest szczęśliwy. Spróbujmy zrozumieć … bądźmy wolni od całego bólu. Trudno jest znaleźć, trudno znaleźć teraz siłę, ale bezustannie próbuję i nie chcę mówić o tym, co przeminęło. I nie ma już znaczenia, co powiem, nie ma znaczenia, co zrobię, bo nie zmienię już niczego, co się wydarzyło. Dzisiaj oswajam się z moimi własnymi uczuciami … One przemówiły do mnie po wielu latach. Może ja zawsze wiedziałem…

że … nie potrzebujemy żadnej kontroli myśli, żadnego mrocznego sarkazmu. W sumie każdy z nas jest tylko jeszcze jedną cegłą w murze. Ale jesteśmy tutaj, ponieważ jesteśmy tutaj…

Setlista: Deep / Thin Air / Untouchable, Part 1 / Untouchable, Part 2 / Dreaming Light /The Beginning and the End /Lost Control / Angelica / Forgotten Hopes / Destiny Is Dead (instrumental) / With or Without You (U2 cover) / Temporary Peace / Flying / Are You There? (Kate Bush "Running Up That Hill" snippet) / Oh! Darling (The Beatles cover) / Parisienne Moonlight / A Natural Disaster / Bisy: Fragile Dreams / Another Brick in the Wall Part 2 (Pink Floyd cover)

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1) Tytuł najbardziej rockowej (żeby nie powiedzieć jedynej) muzycznej książki Terry’ego Pratchetta wydanej w 1994 roku.

2) Trawestacja cytatu z czwartej księgi Pana Tadeusza Adama Mickiewicza.

3) Trawestacja cytatu z Ody do młodości Adama Mickiewicza.

4) Eon - największa jednostka czasu w dziejach Ziemi, dzieląca się na ery (za Słownikiem Języka Polskiego PWN).
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!