Wywiad z Chrisem Lewisem
M: W jaki sposób rozpoczął się Twój udział w „Alchemy”? Interesuje mnie nie tylko geneza pomysłu Clive’a, aby Cię zaprosić czy też namówić do udziału w swoim przedsięwzięciu, ale również chciałbym dowiedzieć się, jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie z tym związane.
CL: Gdy Clive zdecydował się wystawić „She” w Cheltenham, dyrygentka chóru Caamora Dorothy Francis zatelefonowała do mnie i zapytała mnie, czy chciałbym wziąć udział w przesłuchaniu do roli Holly’ego [na premierze oraz na płycie studyjnej śpiewał Alan Reed, wówczas wokalista zespołu Pallas - przyp. red.]. Tak zrobiłem i dostałem tę rolę. W tym samym czasie Clive już pracował nad „Alchemy” i w efekcie obsadził mnie jako Anzeraya.
M: Jak zmieniło się Twoje życie podczas całej pracy związanej z nagraniem płyty studyjnej i próbami przed koncertem w Katowicach?
CL: Gdy pierwszy raz usłyszałem, co Clive napisał dla nas, byłem w szoku i nie mogłem się doczekać rozpoczęcia prób. Clive dał nam nasze partie do nauki w domu przed przyjazdem na nagranie do jego studio. Uczestniczyliśmy w indywidulanych próbach studyjnych i pracowaliśmy nad naszymi partiami pod kierunkiem Clive’a, dopóki zarówno on, jak i my nie byliśmy zadowoleni z uzyskanych efektów. Niektórzy z nas ćwiczyli w Cheltenham, podczas gdy inni w domu Clive’a w Surrey (ze względów geograficznych i z powodu innych zobowiązań). Zanim przyjechaliśmy do Polski, przez trzy weekendy spotykaliśmy się w studio Clive’a Thin Ice, aby przeprowadzić pełne próby. To były naprawdę bardzo długie i pełne ciężkiej pracy dni, ale mieliśmy przy tym dużo radości. Po raz pierwszy spotkałem się z tak zdumiewającą obsadą pełną talentów.
M: Czy spodziewasz się, że udział w pełnej wersji musicalu zaplanowanego na wrzesień tego roku w Cheltenham będzie istotnie trudniejszy od występu w Katowicach, który był bardziej koncertem niż przedstawieniem teatralnym?
CL: Nie, ponieważ trudniej jest być zmuszonym do stania przy mikrofonie i ograniczenia aktywności do minimum niż szaleć po scenie w trakcie prawdziwego przedstawienia.
M: Jak sądzisz, czy „Alchemy” będzie oddziaływać w jakikolwiek sposób na Twoją muzyczną karierę? Chodzi mi zarówno o echa Twojego udziału w tym wydarzeniu, jak i o wpływ na Twoją twórczość w przyszłości. I druga kwestia z tym związana: czy Twoja dotychczasowa działalność muzyczna ułatwiła, czy raczej utrudniła Ci przygotowanie się do nagrań i występów?
CL: Obecnie „Alchemy” stanowi moją muzyczną karierę i jestem zachwycony, że tak się dzieje. Moje zaangażowanie w dzieło Clive’a było prawdziwym darem dla mnie. Materiał, który napisał jest po prostu zdumiewający. Moim poprzednim doświadczeniem na takim poziomie była praca z Robertem Godfreyem (przeczytaj napisaną przeze mnie historię nagrania „The Fall of Hyperion”* na stronie www.charismalabel.com), jednak praca z Clivem i resztą obsady były znacznie bardziej przyjemnym przeżyciem. W ostatnich latach brałem udział w koncertach organizowanych przez Dorothy Francis i urozmaicony program tych występów spowodował, że mój głos jest dobrze przygotowany do wymagań Clive’a, choć muszę powiedzieć, że jednym z pierwszych jego pytań było: ‘Jak wysoko możesz śpiewać?’. Następnie dostosował partie Anzeraya, aby w pełni wykorzystać możliwości zakresu mojego głosu.
M: Czy to był Twój pierwszy pobyt w Polsce i jak będziesz wspominać ten wyjazd? Ale proszę o szczery komentarz, tak bez koloryzowania ;)
CL: To była moja pierwsza wyprawa do Polski. Lecieliśmy samolotem polskich linii lotniczych LOT i podróż była udana. Hotel był naprawdę bardzo wygodny i miałem wspaniały widok z siódmego piętra na ruchliwą ulicę pokrytą śniegiem… i tramwaje!!!! A ja kocham tramwaje. Zapamiętam tę wizytę za życzliwość i ciepło ludzi, śnieg, niesamowitą produkcję sceniczną i cudowne przyjęcie przez publiczność po przedstawieniu oraz spotkanie takich ludzi jak Artur Chachlowski czy Agnieszka z Metal Mind. Pokochałem Polskę i kiedyś tu wrócę.
------
*) Jedyny album, który Robert John Godfrey, założyciel The Enid, wydał pod własnym nazwiskiem jeszcze przed nagraniem pierwszej płyty swojego zespołu. Teksty wszystkich utworów tego symfonicznego concept albumu, którego tytuł pochodzi od XIX-wiecznego poematu Johna Keatsa, napisał nie kto inny jak wokalista Christopher Lewis. [przyp. red.]